-Mari!-krzyknęła Alya rzucając mi się na szyję.Mocno ją przytuliłam.W nozdrzach miałam jej brzoskwiniowy szampon do włosów.
-Dawno się nie widziałyśmy co?Jakiś półtora miesiąca.-uśmiechnęłam się słabo.
-Hej.-odezwał się granatowo włosy.Wychylając się zza moich pleców.
-A ty to kto?-zapytała go podejrzliwie Alya.Skrzyżowała ręce na piersi.
-Spokojnie Alya,to Luis mój przyjaciel z dzieciństwa.-skanowała go wzrokiem.Popatrzyła na mnie i na niego.
-Yhym.Ten "przyjaciel" "zajmował" się tobą w Japonii co?-robiła cudzysłów palcami.
-Ty Mari nie udawaj niewiniątka.Nie mamy po 5 lat doskonale wiemy,co robiliście.Przez te 3 tygodnie byłaś niewyżyta,więc pewnie mocno się tobą "zajmował".-zrobiła cudzysłów palcami.
-Nie bądź bezczelna Alya,to było wredne.-wyszczerzyła się.
-Doskonale mnie znasz,jak widzę.Więc..Luis,jak było?Jaka jest Mari?-poruszyła sugestywnie brwiami.
-Zajebiście.-odezwaliśmy się jednocześnie.Oboje się zaśmialiśmy.
-No to okej.Skoro mi tak przyjaciółkę zadowalasz będę w stanie cię polubić.-zaśmiałam się.Przypomniałam sobie po co tu przyleciałam.
-Alya?-mruknęłam niewyraźnie,byłam zmęczona.
-Hym?
-Co z Agrestem?
-Leży w szpitalu.
-Daj kluczyki.-wzięła z małej szafki kluczyki,rzuciła mi je.Pobiegła za mną ignorując fakt,że była w kusej koszulce na ramiączkach i dresach.Wsiedliśmy w trójkę do auta,szybko ruszyliśmy.Luis był jakiś nieobecny.Położyłam dłoń na jego udzie,drgnął.
-Wszystko dobrze?-kiwnął głową.Alya patrzyła na mnie w lusterku.
-Co cię to?-burknął.Ty się na razie Agrestem przejmuj czy jak mu tam.-bardziej odwrócił się do szyby.
-Co ci odwala?-zapytałam w miarę spokojnie,chociaż traciłam cierpliwość.
-Nic!-krzyknął.Alya drgnęła,ale musiała być opanowana.
-Możesz na mnie nie krzyczeć?-warknęłam.-Dobrze wiedziałeś,że jadę do Agrest'a,więc o co ci teraz chodzi?
-Miało być bez uczuć,więc o co chodzi?-uspokajałam głos.
-Jak chciałaś bez uczuć,mogłaś nie zaczynać.
-Umawialiśmy się bez uczuć,sam to wymyśliłeś.
-Za późno.-musiałam przetrawić to o czym mówimy i jego odpowiedź.Wszystko jest już rozjaśnione.Od początku nie było z nami czegoś takiego jak "bez uczuć". To nie mogło się skończyć bez uczuć.To nie był jakiś tam seks.W to mieszały się uczucia,było ich nadto.To nie mogło się skończyć bez uczuć.Te wszystkie przelotne spojrzenia,delikatne i mocne pocałunki,za każdym razem powodowały u mnie ciepłe dreszcze.Lecz je ignorowałam,tłumacząc sobie,że jest przeciąg.One jednak nie były bez powodu.Chciałam wyprzeć to czego mam tak dosyć,tych jebanych uczuć.
-Luis.-mruknął.
-Chyba cię pokochałam.-popatrzył na mnie zdezorientowany.Mówiłam takie rzeczy,a mój były czy ktoś tam prawdopodobnie ledwo żył.
[Ostatnio nie miałam czasu by dodawać,ale postaram się dodać jeszcze jeden chociaż nie wiem jak to wyjdzie]
CZYTASZ
Podobni do Romeo i Julii
Romance[...-Szczerze?To wam gratuluje.To było...genialne! Mimo tego jak się nienawidzicie,pokazaliście publiczności,że jest inaczej. W tej całej sali przeszły emocje. Namiętność i pasja. Tego od was oczekiwałam,a dostałam wiele więcej..] Inny początek od p...