-Więc..co dzisiaj szykujemy na aktorstwo?-zapytał mnie,przerywając niezręczną ciszę.Oboje siedzieliśmy na moim parapecie.Nie duży materac by było wygodnie,małe lampiony i włochate poduszki.Uwielbiam tu siedzieć,jest mega wygodnie.Siedziałam tu zawsze jak było mi smutno.To była niespodzianka na moje 16 urodziny razem z tym pokojem,tutaj przesiedziałam długi czas.Tu słucham muzyki,gdy mi źle.Tu odrabiam codziennie lekcje.To tutaj się czuję naprawdę dobrze.Jak dla mnie wszyscy powinni mieć takie swoje miejsce,do którego wpuszczają tylko specjalnych ludzi lub nikogo.Miejsce,gdzie czuli by się sobą na tyle,że byliby nawet odrobinę szczęśliwi.
-Więc?-wyrwał mnie z zamyśleń.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami i dalej patrzyłam przez okno.Siedział skrzyżnym,a ja z kolanami pod brodą,gdyby było trochę mniej miejsca stykalibyśmy się kolanami.
-Co ty taka markotna dziś?-mruknął i przejrzał scenariusz.
-Jakoś tak.Co cię to?-burknęłam i bardziej ukryłam twarz w kolanach.
-Nie warcz tylko.Grzecznie zapytałem.-mruknął i spojrzał w okno.
-Idę do salonu,pomyślę sama.-wstałam,Na moim nadgarstku poczułam ucisk.Odwróciłam się do niego,trzymał mnie kurczowo za rękę.
-Nie musisz mnie lubić,mam to gdzieś.Ale musimy ze sobą wytrzymać.Zresztą nie będę przez ciebie olewał czegoś nad czym tak długo pracowałem.-warknął.
-Racja..-jęknęłam zmęczona.-Puść.-posłusznie wykonał polecenie.
-Daj pomyśleć.-powiedziałam.
-Mam!-krzyknęłam.-opowiedziałam cały plan.
-Jeśli nie mówiłem,że jesteś genialna to powiem.Jesteś genialna.-podniósł mnie i szczęśliwy obrócił mnie wokół własnej osi.Pocałował lekko w usta.Wyglądaliśmy na na prawdę szczęśliwą parę,ale było na odwrót.Nawet nie byliśmy parą i nie powinniśmy i nie chce,nie chce?Puścił mnie,a ja chrząknęłam jedynie.Czułam jego usta na swoich.
-Okej.Rozumiesz plan Chloe?-zapytałam.Blondynka z naszej grupy została wprowadzona w przedstawienie.
-Tak.-kiwnęła twierdząco głową.
-Zaczynajcie.-odetchnęłam kilka razy,na ramieniu znalazła się czyjaś broń.
-Będzie dobrze.-światło zostało zgaszone.Na scenę podczas chwilowych ciemności weszła Chloe i Agreste.Światło zostało zapalone.
-Rozalia?To ty?-zapytał "Romeo". Złapał ją za biodra,ona uwiesiła mu się na szyi.Mina blondyna idealnie odwzorywała miłość.Jednak brak mi w jego wzroku namiętności i pożądania.
-Romeo,ukochany..-szeptała w jego usta.Złączyli swoje usta w pocałunku.Odwróciłam wzrok.Światło zgaszono.Weszłam ja.Zapalono światło.
-R..r..Romeo?-popatrzyłam na nich załamana.Ręka tkwiła na jej biodrze.Światło zgasło.Słychać było moje łkanie rozpaczy.Chloe zeszła cicho ze sceny z Adrienem.Do ręki dostałam kielich czerwonego napoju.Światło zapalono.Przyłożyłam kielich do ust.
-Do dla ciebie Romeo i..dla niej...dla was.-uśmiechnęłam się smutnie i wypiłam kilka łyków napoju.Po chwili upadłam upuszczając resztę napoju,wylewając go na siebie.Światło zgasło.Na scenę wszedł Adrien.Musiałam zrobić tak by nie zbyt poruszać klatką piersiową.Okej,gotowa.Włączono światło.
-Julio?-głucha cisza.
-Julio?-zawołał głośniej.Nagle podbiegł do mnie.
-Julio?-załkał.Wziął mnie na kolana,czułam się jak prawdziwa martwa osoba.
-Julio,prze..przepraszam.Oddałbym wszystko za twój powrót.By poczuć twoje usta na moich.By zobaczyć twój uśmiech.Byś znowu na mnie skoczyła.Byś położyła się obok mnie na łożu.Byś położyła głowę na moim torsie wsłuchując się w bicie mego serca.Biło dla ciebie.Dalej bije,chociaż twoje przestało.-przyłożył ucho do mojej klatki piersiowej.Załkał głośno.
-Julio!-krzyknął.
-Przepraszam!Naprawdę przepraszam.Byłem głupi.Bardzo.-ostatnie słowa szeptał.Pocałował mnie delikatnie.Zgaszono światło,wstałam.Zapalono.Był w tej samej pozycji jakby mnie trzymał.
-Julio.-szepnął.Łkał za mną,nie...za Julią.
-Julio!-krzyknął desperacko.Zaczął się trząść z rozpaczy.Światło zgaszono.Weszłam na scenę z Chloe,chłopak wstał.Staliśmy w szeregu.Zapalono światło.Ukłoniliśmy się.Oklaski owiały całą salę.
-Pięknie.-powiedziała nauczycielka.Poszliśmy za kulisy.
-Dzięki Chloe.-powiedziałam obojętnie.
-Nie,to ja dziękuję.Wiesz jak bardzo chciałam go pocałować?-zapiszczała i rzuciła się na mnie.Poklepałam ją po plecach,ona odskoczyła radosna i zwyczajnie poszła.Mam ochotę jej jebnąć.
-Idziesz?-zapytał Agreste.Ja tej tapeciarze dam.Pchnęłam go do jakiegoś kantorka.
-Co ty..-przerwałam mu wpijając się mu mocno w usta.Po chwili odwzajemnił pocałunek,jego dłonie jeździły po mojej talii.Zawiesiłam się na jego szyi.Wiem,że ta blondyna tu przyjdzie,zostawiła tu torbę.Lekko podwijał moją koszulkę,tykał mój goły brzuch.Ciągnęłam za jego końcówki blond włosów.Obrócił mnie tak,że ja tykałam plecami ściany,pocałunkami zjechałam na jego szyję.Zrobiłam mu malinkę.Wziął moje udo do góry i tak je trzymał.Teraz on robił mi malinkę,odchyliłam głowę by miał pole do popisu.Nagle drzwi kantorka otworzyły się.Stała w nich ta blond wywłoka.Adrien zaprzestał swojej czynności i zwyczajnie ją wyminął.Ona wzięła torbę.
-Nie jest twój suko.-syknęłam z jadem niczym żmija i minęłam ją,trącąc barkiem.Mam nadzieję,że mnie zapamięta.Co ja wyprawiam?Odepchnęłam go i wyszłam.
[Oto kolejny rozdział,ponieważ ktoś MOCNO nalegał na niego]
CZYTASZ
Podobni do Romeo i Julii
Romance[...-Szczerze?To wam gratuluje.To było...genialne! Mimo tego jak się nienawidzicie,pokazaliście publiczności,że jest inaczej. W tej całej sali przeszły emocje. Namiętność i pasja. Tego od was oczekiwałam,a dostałam wiele więcej..] Inny początek od p...