XIV

140 12 2
                                    

-Córciu?-odezwała się mama.

-Tak mamo?-bawiłam się widelcem,grzebiąc w jedzeniu.

-Co to za koszulka?-wskazała palcem koszulkę z ACDC.Tak, Adriena,przez przypadek ją założyłam,nie miałam czasu by ją zmienić.Mama jej wcześniej nie widziała,bo zakładałam po tym jak szła spać.Wolałam unikać pytania na ten temat,ale nie mogłam chyba w  nieskończoność.

-Jest męska.-tata podniósł wzrok zza swojego talerza.Wyglądał na poirytowanego,typowy tata.Musi bronić swojej "księżniczki" przed intruzami.

-No i?-zapytałam dalej bawiąc się kolacją.-Jakiś problem?

-Nie tym tonem,nie podoba mi się to.-przewróciłam oczami.Tata ma naprawdę słabe nerwy,nie mam ochoty na tłumaczenie się.

-Nie mam kurwa 5 lat,mam się cały czas tłumaczyć no chyba nie.Nie mam już apetytu,smacznego.-odsunęłam się od stołu i rzuciłam widelcem.Tata patrzył na mnie zszokowany słownictwem.Miał się odezwać,ale chyba zrezygnował.

-Nie jestem już waszą małą grzeczną córeczką,zrozumcie to.Smacznego.-poszłam na górę.Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.Ja pierdole,ten kretyn zabrał mi coś ważnego.Oddałam mu to za 3 lampki wina.Fajnie.Łzy zaczęły po mnie spływać.Ciche pukanie rozeszło się po cichym i ciemnym pokoju.Otarłam łzy.

-Proszę.-mama weszła powoli,nie zapaliła światła.Podeszła do mnie i usiadła na łóżku.

-Co się stało?-spokojnie zapytała.

-Nie- burknęłam,a ona dotknęła wierzchem dłoni moje policzki.

-Czuje,że coś.Znam cię od urodzenia i dłużej,co jest?-popatrzyłam na nią,poczułam jakby ją zawiodła.Czułam jakbym wbiła w jej serce małe szpileczki,zawiodłam ją.Jestem tego pewna.Biło od niej troską,zawiodłam ją.Oczy zaszły mi łzami,rzuciłam się na nią.Ja wiem,że ją zawiodłam.

-Przepraszam!-krzyknęłam płacząc,przytuliła mnie.Głaskała mnie po głowie.

-Co jest Mari?Opowiedz,spokojnie.-opowiedziałam jej wszystko,ona głaskała mnie po głowie i uspokajała,gdy zaczynałam płakać.Po całym długim monologu,którego wysłuchała kiwnęła głową i uśmiechnęła się.

-Kochanie?-zapytała spokojnie mama.

-Tak?-pociągnęłam nosem,wycierając w rękę.

-A źle ci było?-musiałam się chwilę zastanowić,by odpowiedzieć.

-Umm..nie.-kiwnęła głową.

-To dlaczego tak zareagowałaś?-zapytała,gładząc moje plecy.

-Bo..po rzuceniu telefonu,wrócił tu i był strasznie zdenerwowany,powiedział,że jestem jak każda inna i,że to był zwykły zakład i jestem zwykłą dziwką jak inne.Założył się o mnie,o moje uczucia i o moją cnotę.-łzy znów napływały po moich policzkach.

-Córeńko,pamiętasz jak pokłóciłam się z tatą?I jak powiedział,że lepiej by było gdybym się wyprowadziła?Pamiętasz?-kiwnęłam głową.

-Ale co to ma do rzeczy,był zły.

-Właśnie.Wiesz czemu go przytuliłam zamiast się kłócić?-pokręciłam przecząco głową.

-Bo wiem,że był zwyczajnie zmęczony po pracy i się zdenerwował.Nie byłam na niego zła.Wyjaśnijcie sobie wszystko.-pokiwałam głową,mama wstała i wyszła.Opadłam do tyłu na łóżku i patrzyłam w sufit.Nie chciałam z nim gadać już nie mam o czym,nienawidzę go.

-Córeczko wstawaj.-powiedziała mama wychodząc z pokoju.Wstałam i szybko się ubrałam,wolałam nie ryzykować,że po mnie przyjedzie.

-Pa mamo.-pocałowałam ją w policzek i szybko wybiegłam.

Wbiegłam zdyszana do szkoły.

-Hej...Alya...Hej..Natch.-pocałowałam ich w policzek.

-Co taka zdyszana?-machnęłam ręką.Oparłam się na udach i stałam,ciężko oddychając.

-Pomożecie?-oboje bez zastanowienia kiwnęli głowami,kocham ich za to.Nawet nie wiedzą,w czym mają mi pomóc.Wszystko im wyjaśniłam co się stało,kiwali głowami.Na koniec opowieści,Alya strzykała sobie kostkami.

-Zabije gnoja przecież.-warknęła.

-Nim się na razie nie przejmujemy.Natch,Alya,idziemy do biblioteki.Poszliśmy szybko i w kącie stał Nino słuchając muzyki.Natch,pociągnął go za koszulkę do góry.

-Hej,hej,ziom o co chodzi?

-Nino?To prawda?-Alya,objęła mnie ramieniem i wściekła patrzyła na uniesionego Nina.

-Gadaj kretynie co wiesz,bo skrzywimy ci ten ryj.-warknął wściekle Natch,rzadko się wścieka.Cieszę się,że mam takich przyjaciół.Sama patrzyłam ciekawa co będzie dalej,skrzyżowałam ręce na piersi.

-Co?O co chodzi?-zapytał zdezorientowany.

-Zakład z Agrestem miałeś?-miał poważny ton.

-Co?Nic mi nie wiadomo.-czas zatrzymał się na chwilę.

-Natch,puść go.-wykonał prośbę,Nino otrzepał ramiona.

-Nie wiem co on znowu zjebał,ale nie mieszajcie mnie w to.-burknął i wyszedł.

[Proszę rozdzialik,trochę późno no ale jest]



Podobni do Romeo i JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz