XXVI

86 9 1
                                    

-Dzień dobry przyszliśmy do Adriena Agrest'a.-niska brunetka zeskanowała nas wzrokiem.

-Z rodziny ktoś?-popatrzyliśmy na siebie zmieszani.

-Więc jeśli nie to żegnam.-Alya westchnęła i podeszła do lady.

-Widzisz tą ciemnowłosą?-kiwnęła głową.

-Ten blondyn leży tam przez nią,po tym jak okrutnie z nim zerwała.Gdy usłyszała,że tu leży przyleciała tu z Japonii.Leciała pieprzone 15 godzin,by wejść na tą kurewską salę,by go zobaczyć.I jeszcze ma pani czelność nie pozwolić nam tam iść?Bezczelne.-Alya rozgadała,by się jeszcze bardziej,ale brunetka przerwała jej ruchem dłoni.

-Sala 387,2 piętro po lewej.-uśmiechnęłam się do kobiety i ruszyłam szybko do windy,nie patrząć czy idą za mną.Byłam na drugim piętrze,oni poszli schodami.

-Ja pójdę do..automatu.-rzekła Alya i poszła.

-Ja do toalety.-też znikł za rogiem.Westchnęłam.Mogli powiedzieć,że mnie zostawiają z nim,a nie.Weszłam cicho do sali.Na szpitalnym łóżku leżał Adrien.Włosy lekko uklepane,przez brak dostępu do mycia.I tak wyglądał jak przed moim wyjazdem.Może oprócz tych zadrapań na twarzy,spowodowanych zapewne upadkiem w krzaki.Ręce strasznie podrapane.Na twarzy będzie blizna.Był blady,jego oczy zapewne też zgasły.Słabo oddychał,nawet można powiedzieć z trudem.Wyglądał jakby właśnie był już po części,po tamtej stronie.

-Hej.-usiadłam obok niego.

-Mówię do ciebie,bo podobno..-zrobiłam przerwę,nie mogąc wydusić z siebie tych słów.-jak..jak..zapadają w śpiączkę,słyszą.Nie wiem,czy mnie słyszysz,zapytam jak się obudzisz.Leciałam tu dla ciebie 15 godzin.Cieszysz się?Przynajmniej trochę.Jak się dowiedziałam,co zrobiłeś,myślałam,że cię zabiję.-zaśmiałam się cicho.-No ale w tej sytuacji..no wiesz.

-Zawsze byłeś szalony.Wiem,że cię skrzywdziłam,ale żeby chcieć popełnić samobójstwo?Zgłupiałeś do reszty?Można być szalonym,ale tutaj ci się to pomieszało z głupotą.To było bardzo głupie,musisz sobie z tego zdawać sprawę skoro to chciałeś zrobić.Chciałabym cię usłyszeć,nawet to głupie mruknięcie.Właśnie,miałam zobaczyć ten film z przedstawienia.-wyjęłam telefon.Puściłam filmik,jakiś czas temu go dostałam,ale nie obejrzałam.Wszystko dobrze.Adrien i Chloe na scenie.Łapie ją w talii i ma całować.Jednak odsuwa ją od siebie,przeprasza cicho i wybiega z sali.Wszyscy zszokowani,ale jednak nie wiedzą,że to było na serio,a nie scena.Zaczynają klaskać.Mentorka udaję,że wszystko okej.Chloe się zmieszana kłania i schodzi ze sceny.Wyłączyłam film.

-Adrien czemu nie zagrałeś?Co było dla ciebie murem?Czyżby ja?Jesteś strasznie głupi!-krzyknęłam,czując jak łamie mi się głos.Złapałam jego rękę,ścisnęłam mocno i spuszczając głowę,zaczęłam łkać.Jednak przestałam szlochać,gdy na ręce poczułam lekki uścisk.Podniosłam głowę.

-Adrien?-miał lekko uchylone powieki.Słaby zielony kolor wydostawał się z pod nich.

-A kto inny?-zaśmiał się słabo.

-Ty żyjesz!-krzyknęłam radośnie.

-Płakałaś,więc musiałem.-uśmiechnęłam się,czując na policzkach wodospad łez.Byłam w jednej małej cząsteczce szczęśliwa.

-Ale ty jesteś głupi.-burknęłam.

-Wiem.-odpowiedział oddychając słabo.

-Następnym razem cię zabije.Jak się czujesz?

-Mogło być gorzej,ale mogło też lepiej.

-Nie dziwię się,odpocznij.

-Musze się..chyba...jeszcze..poło..-przerwał.Odchylił głowę w bok i zasnął,jeśli mogę to tak nazwać.

Podobni do Romeo i JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz