10. Dawno cię nie widziałam.

140 18 1
                                    

9 Miesięcy Później ...

To były wyjątkowo dobre 9 miesięcy. Sama nie zauważyłam kiedy to zleciało gdy mały Liam Michael zaczął siedzieć i dostawać ząbków. Rachel była wtedy z tego taka dumna. I jak przewidział Louis Frank dopiero dwa miesiące temu wrócił do pracy.

Cała Firma spoczęła po narodzinach Liama na jego barkach , ale teraz ... Teraz będzie mógł odpocząć.

Nie widziałam się z Nathanem od naszego ostatniego spotkania na weselu Rachel. I szczerze mówiąc cieszę się z tego. Skończyłam szkołę i 19 lat co sprawiło , że czuję się teraz wyjątkowo.

Nie wiem co u Nathana i innych debili z Blackwell co sprawia , że czuję się jeszcze szczęśliwsza.

Siedziałam w domu w kuchni i jak zwykle patrzyłam się na to jak Louis gotuje podczas gdy ja tego kompletnie nie potrafię.

- Musisz mnie nauczyć gotować. - pokiwałam głową.

- Sama się nauczysz gdy zostaniesz matką. - zaśmiał się.

- Matką twojego dziecka ? Czy może kogoś innego ? - uniosłam brew w rozbawieniu czekając na jego odpowiedź.

- Oczywiście , że mojego a za kogo ty mnie uważasz ? - złapał się za serce udając rozpacz.

- No nie wiem. Najpierw trza to dziecko mieć. - uśmiechnęłam się diabelsko tylko go tym prowokując.

- Możemy zacząć już teraz. - zaśmiał się widząc moje zdziwienie.

- No nie da rady niestety. Nie jestem jeszcze gotowa. - zapiszczałam.

- Taak. Rozumiem. A kiedy będziesz ? Pytam już serio. - spojrzał mi prosto w oczy.

- No ... Nie wiem. Dopiero co się dowiedziałam , że udało mi się skończyć szkołę a ty teraz każesz mi myśleć o dziecku. Nie wiem. Rok , dwa ? - uniosłam brew.

- Nie unoś już tak tej brwi. I spokojnie poczekam. Wiem , że masz dopiero 19 lat i chcesz się " Wyszaleć". - zrobił cudzysłów palcami i wrócił do gotowania.

- No widzisz muszę. - westchnęłam.

- Idziesz dzisiaj do Rachel ? - zapytał.

- Tak. Głupia ma dla mnie jakąś niespodziankę. Jeśli okaże się , że Liam Michael będzie miał rodzeństwo a nie ma jeszcze roku to ja jebnę głową o mur. - zaśmiałam się.

- Frank nie próżnuje. Nie raz mi mówił co to oni nie wyprawiają gdy ty niańczysz ich dziecko. - wybuchł śmiechem gdy widział moją roździawioną mordę.

- O ... Ja ... Pierdole. Nie mów mi nic błagam. Mam nadzieję , że ty mu się nie zwierzasz z naszych spraw. - powiedziałam z nadzieją.

- No ... Czasem ... - wystraszył się gdy wstałam i podeszłam bliżej do niego.

- A w łeb chcesz ? - zapytałam retorycznie i dostał w tył głowy.

- Dobra to bolało. Zasłużyłem. - powiedział smutno a ja się zaśmiałam.

- Idę się szykować. A ty rób to żarcie szybciej bo chce zdążyć je zjeść przed wyjściem. - burknęłam i skierowałam się do łazienki.

// Dwie godziny później ... //

- Rachel co to za niespodzianka ? - zapytałam gdy ja na oczach miałam ciemną opaskę i nic nie wiedziałam.

Rachel prowadziła mnie gdzieś , ale zupełnie nie wiedziałam gdzie.

- Spokojnie kochana to będzie niespodzianka życia. Uważam , że sama powinnaś sobie ją sprawić , ale ty jak zwykle swoje. - westchnęła.

- No to jesteśmy na miejscu. Odsłoń oczy. - jak na zawołanie zdjęłam opaskę z oczu czego kompletnie pożałowałam.

Dostałam zawału i furii wściekłości na Rachel w jednym.

- Um...Rachel pomyślałaś , że jak coś takiego zrobisz to się ucieszę ? Teraz kiedy układa mi się z Louisem ? - szepnęłam.

- Porozmawiajcie. - powiedziała po czym wyszła z pomieszczenia i kurwa je sobie Zakluczyła.

- Witaj Chloe. - usłyszałam jego głos.

- Witaj Nathan. - powiedziałam nawet na niego nie patrząc. - Dawno cię nie widziałam. - dodałam nadal patrząc w drzwi.

- Ja ciebie też. Minęło 9 miesięcy. Masz 19 lat ja 20. Czas szybko leci. - jego głos ... Taki cudowny.

- Tak leci. Ale zupełnie nie wiem po co ja tutaj jestem. - wzruszyłam ramionami coraz bardziej chcąc na niego spojrzeć i się mu przyjrzeć dokładnie.

I kurwa nie dałam rady. Podniosłam na niego wzrok i nie uwierzyłam własnym oczom.

Wyglądał sto razy przystojniej niż wtedy na weselu Rachel.

Delikatny zarost tylko mnie podniecał ... Ugh. Rozpływam się choć nie mogę. I te włosy. Są zupełnie inne.
Przefarbowane na brąz. Wyglądał bosko. Musiałam to przyznać.

- Zmie-Zmieniłeś się. - zajakalam się.

- Tak. To dlatego , że po ślubie Rachel dużo się wydarzyło w moim życiu. - uśmiechnął się.

~ Booooże ten uśmiech.

- Co takiego ? - zapytałam.

- Naprawdę chcesz widzieć ? - uniósł brew.

- Mhm. - pokiwałam głową.

- To siadaj. - oboje usiadliśmy na podłodze po turecku jak jakieś dzieci.

- Po tym jak zrozumiałem , że nie łączy nas nic wyjątkowego.

~ Glupoty pierdolisz.

- Wyjątkowego. Poszedłem szukać więc szczęścia. Wyjechałem z Arcadii na trzy miesiące razem z Victorią. - uśmiechnął się jak to powiedział.

~ Szmata !

- Było cudownie. Miłość morze piasek. Ale tylko do pewnego momentu gdy podjąłem najważniejszą męską decyzję. - znów się uśmiechnął.

~ O co ci kurwa chodzi ?

- Jaką decyzję ? - zapytałam.

- Oświadczyłem się Victorii. - teraz to się dosłownie wyszczerzył.

- Co ?! - podniosłam głos.

- Odpowiedziała Tak. - pokiwał głową.

~ Ja pierdole. Chce umrzeć odejść raz na zawsze.

- I ... I Co ? - znów się jąkałam.

- Za trzy dni odbędzie się nasz ślub. I chciałbym abyś ty na nim była jako główny gość. - uśmiechnął się szczerze.

- Ja ? Znaczy ... Tak ... Może ... Nie wiem ... Zobaczę. - próbowałam grać twardą.

- Chloe ? Coś się stało ? - zapytał. - Ty płaczesz ? - dodał.

~ Nosz Kurwa mać. Jeszcze tego mi brakowało.

- Co ? Nie ... To łzy szczęścia , że ci się ułożyło i w ogóle. - uśmiechnęłam się nie kryjąc już łez.

- Dziękuję. - powiedział po czym zbliżył się do mnie aby mnie przytulić.

~ To był tylko przyjacielski uścisk.

Before The Storm ~ C&R ~ Life is Strange Story .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz