// Ten Sam Dzień 12:15 PM //
Wstałam godzinę temu. Louis również. Miałam chwilę spokoju ponieważ on brał prysznic.
Robiłam kawę która tak nagle przestała mi wychodzić. To była już moja 5 która poszła w otchłań zlewu.
No po prostu kurwa zajebiście.O cholera wyszedł z toalety. Dobra jakość ta kawa wyszła najwyżej się zrzyga.
- Kawa ? - uśmiechnął się i wziął łyk płynu.
~ Nie skrzywił się. Czyli chyba jest dobrze.
- To ... Ten. Musimy chyba pogadać nie ? - spojrzałam na niego.
- Wczoraj też mieliśmy pogadać i widzisz jak to się skończyło. - zaśmiał się a ja razem z nim.
- Tak wiem. Tylko , że tutaj chodzi o to co z nami dalej będzie. - speszyłam się.
- Decyzja należy do ciebie. Ja wiem czego chcę. - powiedział.
- A co chcesz zrobić ? - zapytałam.
- Po prostu być z tobą. Wiesz , że kocham cię mimo wszystko. - uśmiechnął się.
~ Boże ten uśmiech mnie zabija.
- Ah. Rozumiem.
- A twoja decyzja jaka jest ? - zapytał.
- Ja ... Sama nie wiem. - pokiwałam głową na boki.
- To jest proste. Albo Tak albo Nie.
- Dobra chuj mi tam. Najwyżej będę żałować. Okej. Wprowadź się znów. - uśmiechnęłam się.
Ten do mnie podszedł i wpił się w moje usta.
- Wiesz , że cię kocham do szaleństwa i dla ciebie skoczyłbym z mostu. - uśmiechnął się.
- Tak ? 25 lat masz a chcesz skakać ? Musisz mnie zaskoczyć. - zaśmiałam się.
- A coby to miało być ? - zapytał.
- Skocz z dachu zrzucając mi na ziemię pierścionek zaręczynowy i klucze do mieszkania oraz czek na 100mln dolarów. - wyszczerzyłam się.
- Ty jesteś warta dla mnie dużo więcej dlatego nie mogę spełnić tego twojego marzenia. - zaśmialiśmy się oboje.
I dzień zleciał na ciągłych pocałunkach i uśmiechach.
// Wieczorem //
Siedziałam z Louisem przy kolacji aby wreszcie móc chwilę odpocząć.
Ale nie tą chwilę zepsuł telefon od Nathana który obiecał , że już po ślubie nie będzie się ze mną dłużej kontaktował.
Niestety ciekawość okazała się silniejsza i odebrałam.- Halo ? - zapytałam niepewnie.
- Witaj piękna. Możemy się spotkać na chwilę ? Jestem pod twoim domem. - w jego głosie można było usłyszeć , że się uśmiechał.
- No ... Dobrze. Zaraz będę. - rozłączyłam się.
Wstałam od stołu nie mówiąc nic Louisowi. Ten chodził za mną , ale w ogóle się nie odzywał.
- Gdzie idziesz ? - zapytał takim dziwnym spokojnym głosem.
- Nathan jest na dole. Nie wiem czemu , ale muszę tam zejść. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie chciałam go okłamywać.
- Aha ... Okej. - prychnął.
- Nie denerwuj się. Jeśli zrobi jakiś nie taki ruch to od razu dostanie kopa w czułe miejsce. - zaśmiałam się.
CZYTASZ
Before The Storm ~ C&R ~ Life is Strange Story .
FanfictionHistoria jest zupełnie inna od poprzednich dlatego wiele rzeczy może się różnić . I'm Chloe Price . I am eighteen years old . I was stupid believing that no one would ever leave me. Jestem Chloe Price . Mam osiemnaście lat .. Byłam głupia wierząc w...