Prolog

440 59 26
                                    

Poczułam jak lodowaty wiatr przeszywa moją skórę. Na całym ciele czułam ciarki, tak jakby ktoś ciął je ostrym narzędziem. Powoli otworzyłam oczy. Powieki mi ciążyły, a wokół mnie rozciągała się gęsta mgła, przez którą nie było widać nic. Leżałam na mokrej od deszczu trawie w samym podkoszulku i krótkich spodenkach. Nie miałam pojęcia gdzie jestem i jak w ogóle się tutaj znalazłam. Nie kojarzyłam tego miejsca, choć trudno było mi go określić przez szarość, którą widziałam dookoła siebie. Byłam przerażona, serce waliło mi tak szybko jak nigdy wcześniej. Ledwo wstałam z brudnej ziemi. Nogi miałam jak z waty, a moją głowę rozsadzał ból. 

W pewnym momencie ujrzałam w oddali postać. Zbliżała się w moim kierunku tak szybko, że zanim zdążyłam cokolwiek zrobić była tuż obok mnie. Stanęłam jak wryta. Nie mogłam się ruszać. Chciałam uciec jak najdalej stąd, ale strach sparaliżował całe moje ciało, od stóp do głów. Postać ta była wysoka i dobrze zbudowana, cała ubrana na ciemno. Miała zakrytą twarz, widać było tylko jej czarne, błyszczące oczy, które wpatrywały się we mnie chłodnym, zabójczym spojrzeniem. Mężczyzna nagle wykonał szybki ruch ręką i pojawiła się w niej naładowana broń. Wycelował prosto w moje serce. Nie mogłam zupełnie nic zrobić. Chciałam cofnąć się chociaż o krok w tył, ale na próżno. Moje nogi były przykute do ziemi. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, jedna za drugą. Cała trzęsłam się z zimna i strachu. Świat zawirował mi przed oczami, a nogi ugięły się tak jakby ktoś kopnął w nie z całej siły. Upadłam, jednak nadal miałam kontakt z rzeczywistością. Zamaskowany mężczyzna zniknął w ułamku sekundy, dosłownie rozpłynął się w otaczającej mnie mgle. 

Poczułam dotyk. Jednak nie wystraszyłam się. Dotyk ten był ciepły, niesamowity, bezpieczny. Bezpieczeństwo. Właśnie to poczułam i wiedziałam, że osoba za mną nie może być tamtą postacią. Odwróciłam lekko głowę. Nie wiedziałam kogo ujrzę , jednak nie bałam się. Podobał mi się sposób w jaki ta osoba trzymała moją dłoń. Obok mnie siedział chłopak. Widziałam jego twarz bardzo dokładnie. Był szatynem z zielonymi oczami wpatrującymi się we mnie. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, a wraz z nim dołeczki, które ja osobiście uwielbiałam. Chciałam się odezwać, zapytać kim jest, jak się tutaj znalazł i w ogóle o co chodzi w całej tej sytuacji, jednak nie mogłam nic powiedzieć. Żadne słowo nie mogło przejść mi przez gardło. Chłopak cały czas wpatrywał się we mnie, tak jakby znał mnie już wcześniej. Jego spojrzenie było troskliwe. Wiedziałam, że nie muszę się bać, czułam przy nim spokój, którego brakowało mi od bardzo dawna. 

- Jestem przy Tobie, na zawsze - wyszeptał tak cicho, że ledwo co zrozumiałam jego słowa. Jego głos był spokojny, a słowa wydawały się takie szczere. Chciałam coś wykrztusić, powiedzieć cokolwiek. Jego wzrok był  skupiony na mnie i wiedziałam, że czekał na moją odpowiedź. 

Nagle cały obraz zaczął się rozpływać. Uśmiech chłopaka i jego spojrzenie ulotniło się wraz z nim w ułamku sekundy.

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz