Rozdział trzynasty

65 4 1
                                    

Dziesiąty listopada. 

Cześć mamo, cześć Chris. Nie ma Was ze mną już równe osiem lat. To tak sporo czasu a jednak wszystko wydaje się tak świeże. Jakby to wydarzyło się wczoraj. Braciszku, dziś miałbyś dwadzieścia dwa lata. To takie niesprawiedliwe, że nigdy nie dostałeś szansy, żeby kogoś kochać. Byłbyś najcudowniejszym chłopakiem, mężem, ojcem jaki świat mógłby sobie wyobrazić. Tak samo jak byłeś najlepszym bratem pod słońcem. Tak bardzo żałuję, że nie możesz być tu ze mną. Mamo, najukochańsza mamo. To takie okrutne, tak strasznie niesprawiedliwe, że odeszłaś mimo iż byłaś takim cudownym człowiekiem. Opowiadałam Ci o nim. Chciałabym, żebyś go poznała, bo to on sprawia, że czuję się szczęśliwa. Wiem, że tego chcesz dla mnie. Zawsze chciałaś i możesz być spokojna, odzyskuję chęci do życia. Robię to dla Ciebie. Żebyś była ze mnie dumna. Nawet jeśli nie możesz powiedzieć mi tego wprost. Chciałabym Cię jeszcze poprosić o jedno. Proszę Cię spraw, żeby tata dostrzegł moją obecność, żeby znów uczestniczył w moim życiu tak jak powinien robić to rodzic. Kocham Was. Kocham Cię mamo, kocham Cię Chris. 

Pochylam się nad grobem mamy i mojego brata. Zapalam znicz i wpatruję się w oba zdjęcia umocowane na nagrobku. Boli mnie serce, czuję w środku tak wielką tęsknotę, że nie jestem nawet w stanie tego opisać. Dziesiąty listopada. Dziesiąty. Listopad. Ta data zawsze będzie wyryta w mojej pamięci i nic nie będzie w stanie tego zmienić. 

- Ana, kochanie... - słysząc głos mojego taty automatycznie wstaję i gwałtownie odwracam się w jego stronę nie mogąc uwierzyć, że to na prawdę on stoi przede mną. Przełykam głośno ślinę i jestem pewna, że nawet on to słyszał. Mrugam kilkakrotnie oczami bojąc się, że sylwetka mojego taty za chwilę się rozpłynie. 

- Kochanie, przepraszam Cię. Wiem, że nie zasługuję na wybaczenie, ale proszę Cię o nie z całego serca. Dziś uświadomiłem sobie jak wielką krzywdę Ci wyrządziłem i jak paskudnym ojcem się stałem. Do końca życia sobie tego nie wybaczę - łzy zaczynają spływać po jego policzkach. Podbiegam do niego i wtulam się. Mój uścisk jest zbyt mocny ale boje się, że to sen, z którego zaraz się obudzę. 

- Po prostu bądź przy mnie - szepczę. Tata głaszcze mnie po włosach. Siedzimy w milczeniu, przytuleni do siebie nad grobem najbliższych nam osób. Czuję się jakbym odzyskała rodzinę na nowo. To sprawia, że ten dzień nabiera nowego znaczenia. 

- Dziękuję mamo - dziękuję jej w myślach za to co się wydarzyło. 

- Kochanie? - głos taty przywraca mnie do rzeczywistości. 

- Przepraszam, co mówiłeś? 

- Pytałem, czy wracasz ze mną do domu? - spogląda na mnie, widzę w jego oczach smutek - Muszę wracać do pracy - spuszcza wzrok. Uśmiecham się delikatnie, kiedy znowu na mnie spogląda. 

- W porządku, jedź. Posiedzę tu jeszcze chwilkę. 

- Spotkamy się na kolacji? - jego pytanie sprawia, że uśmiecham się najbardziej szczerym uśmiechem jakim potrafię. Tata wstaje, całuje mnie delikatnie w czoło i kieruje się do bramy wyjściowej cmentarza.

- Tato? - krzyczę za nim. Odwraca się - Mogę przyprowadzić kogoś na kolację? 

- Oczywiście, że tak - rozpromienia się po czym znika za murami cmentarza. 

Zajmuje znów miejsce na ławce przy grobie mamy i brata. Jestem szczęśliwa mimo okoliczności. Wiem, że nigdy nie zobaczę mamy, nigdy jej nie przytulę, jej i brata ale oni na zawsze będą przy mnie. W moim sercu i umyśle. Wiem, że są przy mnie każdego dnia. Czuję ich obecność. Muszę pogodzić się z tym co się wydarzyło, moje życie toczy się nadal. Odzyskałam tatę, to na prawdę cud, że pojawił się właśnie tutaj. To mój dowód, że mama nadal nade mną czuwa, pomaga mi i wspiera z całych sił. Odeszła, tak samo jak Chris ale nie z mojego życia. Oni są i zawsze będą a dziś cieszę się, że mogłam posiedzieć z całą rodziną, bo tak się czułam kiedy tata siedział tu, obok mnie. 

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz