Rozdział dziewiętnasty

42 0 0
                                    

Siedzę na mokrym trawniku, niebo przybrało już ciemnoniebieską barwę a otaczający świat wokół mnie rozświetlają pobliskie światła latarni. Nie mam pojęcie ile czasu tu spędziłam. Wydaje się, że mija wieczność zanim ciepła dłoń chwyta mnie i pomaga ruszyć się z miejsca. Jestem zziębnięta, czuje się jak kostka lodu. Oscar obejmuje mnie i prowadzi do swojego auta a ja czuję się jak robot, którym ktoś steruje. Wbijam wzrok w przestrzeń, gdy mój przyjaciel z piskiem opon odjeżdża w kierunku swojego domu. Milczymy całą drogę, a ja jestem mu wdzięczna, że oszczędza sobie pytań. Zapewne przygotowuje się na później. 

- Wiesz, że chce usłyszeć co się stało - Oscar podaje mi gorący kubek mojej ulubionej, owocowej herbaty, gdy siadam na jego miękkim łóżku. Biorę od niego napój nie patrząc mu w oczy. Upijam mały łyk parząc sobie przy tym język. Syczę cicho i przeklinam w myślach. Materac ugina się pod ciężarem Oscara, który siada obok mnie. Łapie mnie delikatnie za kolano i pociera o nie dłonią. Nadal milczę i wbijam wzrok w przestrzeń.

- Okej, skoro Ty nie chcesz to ja będę mówił - marszczę brwi na te słowa i odkładam kubek na stolik nocny - Od jakiegoś czasu śledzę Matta - spoglądam na niego z ukosa zszokowana jego wyznaniem - Nie patrz tak na mnie, wiesz, że mi na Tobie zależy a on od początku wydawał mi się podejrzany. Musiałem dowiedzieć się czy jesteś bezpieczna - unosi moją głowę tak aby nasze spojrzenia się spotkały, delikatnie muska kciukiem mój policzek - Nie pytaj jak udało mi się zdobyć niektóre informacje, ale to co wiem jest prawdą. 

- Oscar, mów. 

- Matt ma dwadzieścia trzy lata - co on właśnie powiedział? - Tak, wiem, że możesz w to nie wierzyć ale to prawda. Okłamał cię, nas wszystkich. I nie wiem jakim cholernym cudem mu się to udało. Matt już skończył liceum, u siebie, w Londynie. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego zapisał się do ostatniej klasy ale musiał mieć powód. Myślę, że tym powodem jesteś Ty. Tylko nie wiem jeszcze dlaczego. Ale ciągle próbuję.

- Skąd o tym wiesz? 

- Nie mogę Ci powiedzieć, przepraszam Ana. 

- Skąd wiesz, że to prawda? - wstaję i zaczynam chodzić od kąta do kąta pokoju nie mogąc uwierzyć w żadne słowo. Czy Matt byłby do tego zdolny? Sądząc po tym wszystkim co zdarzyło się do tej pory, zapewne tak. 

- Po prostu wiem - Oscar przeczesuje nerwowo włosy.

- Wiesz też coś o Jasonie? 

- Tak - kiwa głową - Wiem, że się przyjaźnili w przeszłości ale Matt to rozjebał. Skąd go znasz? 

- Poznałam Jasona już jakiś czas temu. Pierwszy raz przedstawił mi się na cmentarzu, w dniu rocznicy śmierci mamy i Chrisa. Zachowywał się jakby znał mnie od dawna, wspominał o tym, że Matt rozmawiał z nim o mnie jeszcze w Londynie. Jak to w ogóle możliwe? 

- Dlaczego o niczym nie mówiłaś? 

- Nie mogłam Oscar. On mi groził. Musiałam udawać, że go nie znam, wtedy na balu. Dlatego tak naskoczyłam na Belle. Strasznie się o nią boję bo... - już chcę mu wyznać prawdę ale wstrzymuje się. Nie chcę nakręcać bardziej Oscara - bo sam wiesz, jakim jest człowiekiem. Z reszta też udawałeś, że nie masz o niczym pojęcia - patrzę na przyjaciela z wyrzutem.

- Wiem, że z typem jest coś nie tak i wiem, że znają się z Mattem, reszty nie zdążyłem się dowiedzieć. Ale dowiem się, obiecuję Ci to Ana - Oscar obejmuje mnie troskliwie. 

Jego gest sprawia, że zaczynam płakać. Każde najgorsze wspomnienie pojawia się w moim umyśle sprawiając, że rozpadam się na milion kawałeczków. Ile razy można tak się rozpadać? Wydaje mi się, że moje serce nie wytrzyma już więcej. Wyswobadzam się z objęć przyjaciela i spoglądam zapłakanymi oczami prosto w jego. Oscar uśmiecha się niepewnie, nie wiedząc czy może to zrobić. Schwytam go dłońmi za kark i przyciągam go siebie, wpijając się w jego usta. Dlaczego? Cóż, sama nie wiem. Ale chcę tego. Całuję go a on pozwala mi na to. Oddaje pocałunek. Żadne z nas nie chce przestawać, nie chcę odrywać się od niego, bo to co dzieję się obecnie sprawia, że wszystko inne znika. Nie ma Matta, jego miłości, jego kłamstw. Nie ma Jasona i tysiąca zagadek. Nie ma problemów. Jest tylko pocałunek. Ten pocałunek jest jak lek. Chociaż wiem, że to złe, bo w pewnym sensie go wykorzystuję. Ale potrzebuję go w tym momencie. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 01, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz