Rozdział szesnasty

42 2 1
                                    

Przeglądam się w dużym lustrze ustawionym w kącie mojego pokoju. Kręcę się wokół własnej osi patrząc jak długa, lekko rozkloszowana suknia wiruje ze mną robiąc na prawdę niesamowity efekt. Granatowy kolor sukni idealnie komponuje się z makijażem, który wykonała mi Bella. Czuję się dziś piękna. I pusta. 

Makijaż potrafi zdziałać cuda, sama byłam zaskoczona jak zamaskował wszystkie moje siniaki. Bella odwaliła kawał dobrej roboty. Chociaż na prawdę długo musiała namawiać mnie na wyjście na ten przeklęty bal. Nie mam ochoty na zabawę. Nadal czuję się obolała, chociaż - nie mam pojęcia jakim cudem - nic szczególnego mi się nie stało. Nikomu nie powiedziałam prawdy, wymyśliłam historyjkę o obcym, który chciał pieniędzy. Nie miałam ich więc mnie pobił i zostawił na pastwę losu. O dziwo, każdy mi uwierzył. No prawie. Oscar jest podejrzliwy. Ale on coś wie. Coś bardzo ważnego. 

Poprawiam swoje długie, poskręcane w grube loki włosy i maluję usta na bordowy kolor. Spoglądam odruchowo na telefon ale od wtedy, kiedy Jason odrzucił połączenie Matt więcej się do mnie nie odezwał. Nadal nie wrócił. Nikt nie ma pojęcia gdzie jest. Jego telefon jest wyłączony. Nawet Dakota jest zaskoczona tym jak się zachował. Jason również nie daje znaku życia, ale wiem, że kiedy przyjdzie na to czas, pojawi się i na samą myśl o tym mam dreszcze. Boje się tego faceta. Ale bardziej boję się o Matta. 

Przyglądam się naszemu wspólnemu zdjęciu które zrobiłam w naszym miejscu - Gdzie jesteś? - pytam w myślach, marząc tylko o zobaczeniu go. Cholernie za nim tęsknie. Boje się, że nigdy więcej go nie zobaczę - Dlaczego mi to robisz? 

- Ale mam piękną córkę -  głos taty przywołuje mnie do rzeczywistości. Opiera się o drzwi podziwiając mnie z szerokim uśmiechem. Odwzajemniam go - Oscar jest na dole - informuje mnie. Tak bardzo się cieszę, że go odzyskałam. 

- Już idę -chwytam torebkę i telefon po czym zamykam drzwi do pokoju. 

- Kochanie? - tata delikatnie łapie mnie za rękę kiedy schodzę schodek po schodku. W tej sukni jest to dość niewygodne. 

- Tak? 

- Gdzie jest Matt? Myślałem, że to z nim pójdziesz na bal - lustruje mnie troskliwym spojrzeniem.

- Nie mógł przyjechać - spuszczam głowę próbując powstrzymać łzy. Tata nie odzywa się widząc moją minę. Pomaga zejść mi na dół. 

Oscar opiera się o ścianę. Trzyma ręce w kieszeni i wygląda jakby miał wszystko gdzieś. Pewnie i tak jest. Zazdroszczę mu tego, że tak potrafi. Kiedy mnie zauważa automatycznie prostuje się. Czarny garnitur połączony z białą koszulą wygląda na nim bardzo dobrze. Oscar jest przystojny, na prawdę przystojny. Ma zmierzwione włosy co dodaje mu uroku. Jego wzrok utkwiony jest we mnie. Lustruje mnie od stóp do głów. Wyciąga do mnie swoją dłoń uśmiechając się przy tym słodko. 

- Wyglądasz pięknie - Oscar całuje wierzch mojej dłoni. Jestem tak zaskoczona tym gestem, że nie wiem co mam mówić. Nie znałam takiej wersji Oscara. Ale podoba mi się taki. 

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Anioł StróżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz