Rozdział 1

4.7K 159 34
                                    

Cassandra zamiatała podwórko i rozmyślała. Po tym jak ojciec ją zostawił, zaraz po urodzeniu, żyło jej się z mamą ciężko. Tessa Gonzáles przekonała szlachcica u którego służyły, aby pozwolił im zostać. Do dziś dziewczyna nie wiedziała, jak to się stało. Spojrzała w czyste, błękitne niebo i pomyślała, że królestwo Zambadii nigdy nie było takie piękne, jak dzisiejszego dnia.

- Jest idealnie - pomyślała, lecz po chwili powróciła do pracy.

- Cassie! Skończyłaś? - dziewczyna usłyszała głos mamy.

- Owszem! - odkrzyknęła. - Właśnie przed chwilą.

- Świetnie, dasz zwierzętom jeść i pozbierasz jajka od kur, a jutro pójdziesz na targ i je sprzedasz - Tessa szybko wydawała polecenia. - Dobrze wiesz, że zalegamy z czynszem, to cud, że pan nas nie wyrzucił.

- Wiem mamo - Cassandra cicho westchnęła i poszła wykonać zadania. Czasami żałowała, że nie jest księżniczką bądź szlachcianką. Nie chodziło o to, że była leniwa, ale często przytłaczał ją nadmiar obowiązków. Wiedziała jednak, że jej matka stara się jak może, by zapewnić im dach nad głową. Nie mogła jej przecież zawieść.

**********

- I to ma być ciasto z truskawkami?! - książę William aż ociekał sarkazmem. - Już mój ojciec lepiej by to upiekł, a przecież on nigdy nawet się w kuchni nie pojawił, a co dopiero mówić o gotowaniu czy pieczeniu.

- Ja... przepraszam wasza wysokość - powiedziała służąca. - To się nie powtórzy.

- Oczywiście, że nie, bo już tu nie służysz - odparł chłopak lodowatym tonem. Dziewczyna wybuchnęła płaczem i wybiegła z pokoju. William Grimaldi był jedynym synem króla Clarka i królowej Amelii. Podczas gdy para królewska była spokojna, opanowana, dobra i życzliwa, to książę odziedziczył charakterek po dziadku. Jego ognisty temperament, złośliwość i pewność siebie, nieraz dały się we znaki. Poważnie martwiono się co będzie, jak zasiądzie na tronie i jaka kobieta na nieszczęście będzie jego żoną. Cały pałac współczuł nieznanej dziewczynie. Niestety Will był równie przystojny jak sarkastyczny. Czarne, krótkie włosy, lekko kręcone przy końcach, wysokie kości policzkowe, ciemnoniebieskie oczy, ciemnie brwi, długie czarne rzęsy, pełne, czerwone usta i doskonale wyrzeźbiona sylwetka sprawiały, że niejedna księżniczka zakochiwała się w nim na zabój, a on nic sobie z tego nie robił. Po gwałtownym wyjściu służącej, następca tronu udał się na balkon i patrzył w gwiazdy, gdy wtem usłyszał pukanie do drzwi.

- Czego?! - warknął.

- Po pierwsze mówi się proszę, po drugie jak ty się wyrażasz, a po trzecie, właśnie wyrzuciłeś ostatnią z twoich sług - powiedział król Clark wchodząc do pokoju syna.

- No i co? Świat się zawalił? Jutro herold da ogłoszenie, że szukam dziesięć dziewcząt do służby, po jednej z każdej prowincji. Oczywiście takich, które umieją doskonale gotować i sprzątać - wyniośle odrzekł Will.

- Dziecko... - zaczął król ale syn nie dał mu dokończyć.

- Nie praw mi kazań po raz kolejny, jak to nie szanuję ludzkiej pracy lub na temat mojego charakteru. A i jeszcze brak przestrzegania etykiety z mojej strony, ciągle mi wypominasz. Już to przerabialiśmy i jak widać, efektów brak. Jeśli to wszystko, wyjdź - spokojnie odpowiedział książę. Ze zmartwionym wzrokiem wbitym w syna, Clark wyszedł.

- Ahren! - William zawołał jednego z gwardzistów, którzy strzegli jego apartamentów.

- Tak wasza wysokość? - odparł mężczyzna. Następca tronu szybko zapisał kartkę, którą następnie wręczył żołnierzowi.

- Zanieś to heroldowi i powiedz, żeby ogłosił to jutro w każdej wsi.

- Tak jest - strażnik ukłonił się i wyszedł. Will ponownie wyszedł na balkon. Zapowiadał się długi dzień.

********

Cassandra siedziała na beczce i patrzyła, jak inni obsługują klientów. Była na targu i próbowała zarobić na sprzedaży jajek, jednak jak do tej pory wszyscy omijali ją szerokim łukiem.

- Jak tam córciu? - zapytała Tessa.

- Kiepsko, jak tak dalej pójdzie, pan na pewno nas wyrzuci - oświadczyła.

- Nie martw się jakoś... - zaczęła matka, ale przerwał jej donośny głos herolda.

- Dziewczęta z prowincji Silbadi! Czy jest wśród was jedna, która umie świetnie gotować i sprzątać ? Albowiem wasza wysokość, książę William Grimaldi, poszukuje nowych dziewczyn, które byłyby gotowe mu służyć.

- Cassandro, to idealna okazja dla ciebie. Król Clark i królowa Amelia wynagradzają służbę za wykonaną pracę i zapewniają dach nad głową. Byłabyś ustawiona do końca życia!

- Nie chcę cię opuszczać mamo - odpowiedziała dziewczyna.

- Ale to zrobisz - rzekła Tessa poważnym i zdecydowanym tonem.

- Mamo, a co z tobą i domem ? - zmartwiła się córka.

- Nie martw się, poradzę sobie - starała się uspokoić Cassie pani Gonzáles.

- Wiem! Zgłoszę się na służbę, a pieniądze będę wysyłała tobie! - powiedziała uradowana Cassandra. - Dzięki temu ocalę nasze mieszkanie.

- Ale... - zaczęła Tessa, ale córka szybko jej przerwała.

- Żadnego ale - po czym odwróciła się do herolda i rzekła - Ja będę służyć waszej wysokości.

- Imię i nazwisko panienki - zapytał herold.

- Cassandra Gonzáles - odpowiedziała.

- Czy spełnisz wszystkie oczekiwania księcia ? - zapytał człowiek króla

- Tak - orzekła pewnym tonem Cassie.

- W takim razie zabieram cię do pałacu - odrzekł herold.

- Panie, jeśli pan pozwoli, chciałabym wrócić do domu, by spakować mój dobytek i pożegnać się z mamą - poprosiła dziewczyna.

- W porządku - usłyszała w odpowiedzi. Natychmiast pobiegła do chatki, spakowała się i mocno przytuliła mamę.

- Będę strasznie za tobą tęsknić - powiedziała.

- Ja za tobą też - zarówno matka jak i córka miały łzy w oczach. Cassandra niechętnie oderwała się od swojej rodzicielki i wyruszyła do czekającego na nią wysłannika królewskiego.

Książę i wieśniaczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz