Rozdział 4

2.9K 114 18
                                    

Tymczasem w Silbadii od wyjazdu Cassandry niewiele się zmieniło. Tessa nadal prowadziła gospodarstwo, ale pieniądze przesłane przez córkę za ten miesiąc ułatwiły oddanie części długu szlachcicowi. W tej chwili Tess wykonawszy wszystkie obowiązki, siedziała w kuchni i czytała list od Cassie. Zmarszczyła brwi. I nagle bez ostrzeżenia zalały ją wspomnienia. Chris obiecujący, że nigdy jej nie zostawi, jej łzy, kiedy jednak to zrobił. Westchnęła i ponownie skupiła się na liście. Uśmiechnęła się. Jej ukochana córeczka przyjęła to lepiej niż się spodziewała. To dobry znak. Odłożyła korespondencję. Wstała i już miała zacząć robić sobie obiad, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Poszła je otworzyć.

- Dzień dobry pani. Jestem Edward Cameron. Będziemy razem mieszkać. Oto list, który wszystko wyjaśnia - do mieszkania wszedł mężczyzna o złotych oczach i blond włosach. Podał zaskoczonej kobiecie list. Był on od jej pracodawcy. Wyjaśniał w nim, że ze względu na jej trudną sytuację dodaje jej współlokatora, a to przecież nie problem, bo jej córka wyjechała.

- Cóż... - odpowiedziała Tessa po przeczytaniu informacji - Miło mi pana poznać. Jestem Tessa Gonzáles.

- Och, jaki pan - mężczyzna się uśmiechnął. - Po prostu Edward.

- W takim razie, Edwardzie, proszę mów mi Tessa - Kobieta spojrzała na mężczyznę - Proszę się rozgościć. Za godzinę będzie obiad - Po czym odwróciła się i ruszyła do kuchni.

********

Po obiedzie Tessa postanowiła odpowiedzieć na list Cassandry.

Kochana Córeczko!

Jestem z Ciebie dumna. Wiem, że nie mówiłam Ci tego wcześniej. Masz silny charakter i stalową wolę, więc wierzę, że nieważne jak mocno to Tobą wstrząsnęło, zrobisz wszystko, żeby to nie wpłynęło na Twoje życie. Co u mnie? Dziś pojawił się u mnie nasz nowy współlokator - Edward Cameron. Miły mężczyzna.

Trzymaj się Cassie i nie pozwól, żeby ktoś namieszał Ci w głowie. Bardzo chciałabym być z Tobą w tym momencie. Tęsknię.

Całuję,
Mama

*********

Cassandra zapukała do sypialni księcia. Po usłyszeniu cichego "wejść" weszła. Will stał koło lustra i zapinał guziki swojej białej koszuli. Odwrócił się i popatrzył na dziewczynę, która stała przy drzwiach.

- Boże, jaka ona jest śliczna - pomyślał, a na głos powiedział. - Witaj Cassandro, jak się czujesz ?

- W porządku wasza wysokość - odparła. - Elise powiedziała, że miałam się stawić u waszej wysokości. Czy coś się stało? - W takich chwilach, jak ta, William żałował, że dziewczyna od razu przechodzi do rzeczy. Bardzo chciał ją bliżej poznać, ale ona za wszelką cenę nie dopuszczała go do siebie. To Willa strasznie irytowało.

- Tak, owszem, wzywałem cię - następca tronu otworzył biurko i wyjął karteczkę. - To twoje zwolnienie na cały tydzień. Nie mogę dać ci więcej, choćbym chciał. Wczoraj ta sytuacja z pewnością była dla ciebie wstrząsem i potrzebujesz odpoczynku - Will wręczył dziewczynie świstek papieru. Miał dodać coś jeszcze, gdy nagle drzwi się otworzyły.

- To niedopuszczalne! - wykrzyknął Luis Panamera, wpadając do apartamentu następcy tronu. - Żeby mała smarkula tak się zachowała wobec własnego ojca... - Nagle zauważył Cassandrę. - To ty! Jak śmiałaś jak...

- Przez tyle lat nie interesował się nią, nie pisał, nie pomagał... To jak twoim zdaniem miała się zachować ? - William spojrzał na niego gniewnie. - Poza tym, nie jestem pewien, czy ja nazwałbym go swoim ojcem.

Książę i wieśniaczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz