Rozdział 7

2K 107 23
                                    

Chris stał na ganku, w ciemną noc i wpatrywał się w Theresę. Mimo upływu lat, niewiele się zmieniła. Była tak samo piękna jak wtedy, gdy ją poznał. Brązowe włosy miała rozpuszczone, bordowa bluzka i jasne spodnie uwydatniały jej szczupłą sylwetkę. Niebieskie oczy wpatrywały się w niego z ogromnym zaskoczeniem, niepokojem i... urazą.

- Chris, cholera co tutaj robisz? - zapytała wstrząśnięta Tessa.

-  Ciebie również miło widzieć Tessie. - zapomniane, czułe określenie wymsknęło się z ust Alisona. Tess prychnęła.

- Skoro tylko chciałeś mnie zobaczyć, to nic tu po tobie. Żegnam. - kobieta odwróciła się i zaczęła zamykać drzwi ale mężczyzna szybko je zablokował.

- Porozmawiajmy proszę. - Chris spojrzał błagalnym wzrokiem na Theresę.

- Nie mamy o czym. Na rozmowy był czas szesnaście lat temu. Ale wtedy wolałeś mnie zostawić. Mnie i Cassandrę. Odpuść. - Tessa odwzajemniła twardo spojrzenie mężczyzny. - Wynoś się!

- Zostawisz mnie na pastwę losu? I w dodatku w nocy?

- Przyjechałeś tutaj na własne życzenie. Co mnie obchodzi, gdzie będziesz nocować. - Gonzáles odwróciła się, kopnęła go w kostkę, zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i szybko przekręciła klucz. Ruszyła do kuchni i usiadła przy stole. Po chwili dołączył do niej Edward z zatroskanym wyrazem twarzy.

- O rany, jeszcze nigdy nie widziałem cię tak zdenerwowanej. - Uśmiechnął się.- Mam szczęście, że na co dzień jesteś dla mnie taka miła. Kto to był? Jeśli mogę wiedzieć...

- Mój były mąż, który zostawił mnie tuż po urodzeniu Cassandry. - Tess westchnęła ciężko. - Nie spodziewałam się go tutaj po szesnastu latach.

- Szesnaście lat ! To kawał czasu... Nic dziwnego, że wytrącił cię z równowagi. - Edward ujął dłoń kobiety i delikatnie ją ścisnął.

- Najgorsze jest to, że on na pewno rano tu wróci. O ile nie prześpi całej nocy w powozie tuż przed naszym domem. Wtedy będzie tu cały czas. - powiedziała Theresa zgorzkniałym tonem.

- Twoim domem.- odpowiedział Edward.

- Co?

- To twój dom, nie nasz. - stwierdził.

- Nie przesadzaj, ty także tu mieszkasz. - odparła Tessa. - Boże, jak ja się go pozbędę?

- Pomogę ci. Coś wymyślę. - oświadczył Cameron. Nagle w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk. - Na przykład poudaję twojego nowego męża, który pomógł ci wychować Cassandrę.

- Zwario... chociaż...  to wcale nie jest taki zły pomysł. - zastanowiła się Tess. - Na prawdę mógłbyś to zrobić?

- Oczywiście. A po wszystkim upiekę babeczki i będziemy świętować. - Kobieta się roześmiała. - A teraz idź spać Jesteś zmęczona a jutro czeka nas ważny dzień. - Z tymi słowy Edward ruszył do swojego pokoju. Gonzáles jeszcze przez chwilę siedziała w kuchni. Zaparzyła sobie melisy a dopiero potem udała się na spoczynek.

***************************

Chris Alison patrzył w gwiazdy. Siedział w powozie, po tym jak odjechał spod gospodarstwa byłej żony. Wiedział, że Tessie nie przyjmie go miło ale nie spodziewał się takiej zawziętości. Przyjechał tu z zamiarem, aby dowiedzieć się czegoś o córce. Zastanawiał się jak przekona kobietę, żeby go wysłuchała. Jednego był pewien, że łatwo nie będzie. Nie spodziewał się na pewno tego co dopiero nastąpi.

****************************

Theresa obudziła się. Nie spała tej nocy dobrze. Po wykonaniu porannej toalety i ubraniu się zeszła ze schodów, napotykając na swojej drodze Edwarda.

Książę i wieśniaczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz