19✉

145 9 0
                                    

Dzisiaj z samego rana przyszedł do mnie Luke. Szczerze, nie wiem po co przyszedł, ale idiota mnie obudził, bo kto normalny przychodzi do kogoś w wakacje o ósmej rano?

- No to Soph, co stało się na imprezie przedwczoraj ? - zapytał, ruszając sugestywnie brwiami. Gdy tylko zadał to pytanie, na moich policzkach momentalnie pojawiły się rumieńce.

- A co miało by się niby stać ? - przewróciłam oczami.

-Mnie nie odszukasz Sophia. Może Michael odpóścił z wypytywaniem Cię , ale ja nie jestem idiotą, więc domagam się tu całej relacji - powiedział i usiadł na sofie. Głośno wypuściłam powietrze z ust i usiadłam naprzeciwko niebieskookiego.

- Ugh, dobra.

***

Po opowiedzeniu Luke'owi zdarzenia ze wcześniejszego dnia, chłopak zaczął fangierlować. Dosłownie. Wymyślał już nawet imiona dla naszych dzieci, czego nie skomentuje.

-Boże, naprawdę ten idiota nie wie co się w tedy stało ?- zaśmiał się a ja razem z nim.

-Tak mi się zdaję, albo udaje idotę-zachichotałam.

-Dobra mała, ja już muszę się zbierać, bo mamy spotkanie odnośnie trasy - przekręcił oczami i mnie przytulił. Wyszedł rzucając krótkie "pa" w moją stronę.

Dzisiaj postanowiłam się spotkać z Mew, ponieważ ostatni raz ją widziałam na zakończeniu roku, a jednak jest moją przyjaciółką. Wybrałam jej numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

Pierwszy sygnał

Drugi sygnał

Trzeci sygnał

-Hejka psiapsióło!- krzyknęła do słuchawki.

-Hejka piczo- zachichotałam.

-Idziemy gdzieś ?- zapytałam.

-Jasne! Tam gdzie zawsze o...17?-powiedziała.

-To do zobaczenia. Buziaki -rozłączyłam się i zaczęłam się przygotowywać.

Ubrałam na siebie dżinsowe spodnie z dziurą na jednym kolanie. Bluzka za to była biała z jakimś mniejszym napisem. Ubrałam do tego granatowe vansy i lekko się pomalowałam.

Wyszłam z domu i poszłam do parku na moją i Mew ulubioną ławkę. Od razu zobaczyłam na niej siedzącą brunetkę. Przyśpieszyłam krok i na przywitanie dałam dziewczynie całusa w policzek. Usiadłam obok niej i zaczęłyśmy o wszystkim rozmawiać.

-Naprawdę?! On Cię pocałował! Aaaaa jest! - krzyknęła dziewczyna. Przewróciłam oczami, bo już druga osoba mi fangerluje.
-O boże, w musicie być razem, no musicie!

-Dobra zmieńmy temat - powiedziałam.

-O nie, nie moja droga, zawsze mówisz 'zmieńmy temat' jak chcesz uniknąć go a ja chce tu wiedzieć od swojej przyjaciółki czy ten Clifford Ci wpadł w oko. - powiedziała i uśmiechnęła się wystawiając szereg białych zębów.

-Jezu, on mi się nie podoba w ten sposób - schowałem twarz w dłoniach i jęknęłam.

- O kurde! On ci się naprawdę podoba, mnie nie oszukasz! Musicie być razem, ja tego dopilnuje. - dlaczego ona mnie tak dobrze zna?

-Ugh, no dobra może mi się podoba, ale nie żeby jakaś wielka miłość z tego była, bo wiem, że on nic do mnie nie czuje. - spuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się sznurówką w swoim bucie.

-Co ty gadasz, Sophia! Jesteś świetną dziewczyną i myślę, że ten cały Michael Clifford również coś do Ciebie czuje. - powiedziała pewnie, jakby to było oczywiste, gdyby mówiła o zwykłej i pewnej rzeczy.

-Może i tak, szczerze nie mam pojecia czy on coś do mnie czuję, a teraz gadaj co to był ostatnio za Jack ?

***

Około 22, rozstałam się z Mew. Szłam oświetlonymi uliczkami Dublina. Moja droga do domu minęła dość szybko. Okompałam się i sprawdziłam telefon.

unicornboy: Dobranoc ❤

✉✉✉

Mam nadzieje, że podobał wam się ten rozdział 💋

KIK||M.C ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz