Dzisiaj z samego rana przyszedł do mnie Luke. Szczerze, nie wiem po co przyszedł, ale idiota mnie obudził, bo kto normalny przychodzi do kogoś w wakacje o ósmej rano?
- No to Soph, co stało się na imprezie przedwczoraj ? - zapytał, ruszając sugestywnie brwiami. Gdy tylko zadał to pytanie, na moich policzkach momentalnie pojawiły się rumieńce.
- A co miało by się niby stać ? - przewróciłam oczami.
-Mnie nie odszukasz Sophia. Może Michael odpóścił z wypytywaniem Cię , ale ja nie jestem idiotą, więc domagam się tu całej relacji - powiedział i usiadł na sofie. Głośno wypuściłam powietrze z ust i usiadłam naprzeciwko niebieskookiego.
- Ugh, dobra.
***
Po opowiedzeniu Luke'owi zdarzenia ze wcześniejszego dnia, chłopak zaczął fangierlować. Dosłownie. Wymyślał już nawet imiona dla naszych dzieci, czego nie skomentuje.
-Boże, naprawdę ten idiota nie wie co się w tedy stało ?- zaśmiał się a ja razem z nim.
-Tak mi się zdaję, albo udaje idotę-zachichotałam.
-Dobra mała, ja już muszę się zbierać, bo mamy spotkanie odnośnie trasy - przekręcił oczami i mnie przytulił. Wyszedł rzucając krótkie "pa" w moją stronę.
Dzisiaj postanowiłam się spotkać z Mew, ponieważ ostatni raz ją widziałam na zakończeniu roku, a jednak jest moją przyjaciółką. Wybrałam jej numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał
Drugi sygnał
Trzeci sygnał
-Hejka psiapsióło!- krzyknęła do słuchawki.
-Hejka piczo- zachichotałam.
-Idziemy gdzieś ?- zapytałam.
-Jasne! Tam gdzie zawsze o...17?-powiedziała.
-To do zobaczenia. Buziaki -rozłączyłam się i zaczęłam się przygotowywać.
Ubrałam na siebie dżinsowe spodnie z dziurą na jednym kolanie. Bluzka za to była biała z jakimś mniejszym napisem. Ubrałam do tego granatowe vansy i lekko się pomalowałam.
Wyszłam z domu i poszłam do parku na moją i Mew ulubioną ławkę. Od razu zobaczyłam na niej siedzącą brunetkę. Przyśpieszyłam krok i na przywitanie dałam dziewczynie całusa w policzek. Usiadłam obok niej i zaczęłyśmy o wszystkim rozmawiać.
-Naprawdę?! On Cię pocałował! Aaaaa jest! - krzyknęła dziewczyna. Przewróciłam oczami, bo już druga osoba mi fangerluje.
-O boże, w musicie być razem, no musicie!-Dobra zmieńmy temat - powiedziałam.
-O nie, nie moja droga, zawsze mówisz 'zmieńmy temat' jak chcesz uniknąć go a ja chce tu wiedzieć od swojej przyjaciółki czy ten Clifford Ci wpadł w oko. - powiedziała i uśmiechnęła się wystawiając szereg białych zębów.
-Jezu, on mi się nie podoba w ten sposób - schowałem twarz w dłoniach i jęknęłam.
- O kurde! On ci się naprawdę podoba, mnie nie oszukasz! Musicie być razem, ja tego dopilnuje. - dlaczego ona mnie tak dobrze zna?
-Ugh, no dobra może mi się podoba, ale nie żeby jakaś wielka miłość z tego była, bo wiem, że on nic do mnie nie czuje. - spuściłam głowę w dół i zaczęłam bawić się sznurówką w swoim bucie.
-Co ty gadasz, Sophia! Jesteś świetną dziewczyną i myślę, że ten cały Michael Clifford również coś do Ciebie czuje. - powiedziała pewnie, jakby to było oczywiste, gdyby mówiła o zwykłej i pewnej rzeczy.
-Może i tak, szczerze nie mam pojecia czy on coś do mnie czuję, a teraz gadaj co to był ostatnio za Jack ?
***
Około 22, rozstałam się z Mew. Szłam oświetlonymi uliczkami Dublina. Moja droga do domu minęła dość szybko. Okompałam się i sprawdziłam telefon.
unicornboy: Dobranoc ❤
✉✉✉
Mam nadzieje, że podobał wam się ten rozdział 💋
CZYTASZ
KIK||M.C ZAWIESZONE
Fanfictionsophqeen: Ty kutasiarzu, jesteś męską dziwką idź się jebać z tą pieprzoną Kirą!! unicornboy: Nie wiem, kto Cię tak wkurwił, ale myślę, że ma przejebane. 01.09.17-rozpoczęcie Okładkę wykonywałam ja.