Poczułam na swoich biodrach czyjąś rękę. Zobaczyłam czerwonowłosego słodko sobie śpiącego. Uśmiechnęłam się na ten widok i wstałam, uwalniając się spod jego ręki. Mogłabym budzić się tak codziennie. Zeszłam na dół po schodach. Szczerze nie wiedziałam gdzie co jest, ale usłyszałam grające radio w jakimś pomieszczeniu. Okazało się, że była to kuchnia. Zobaczyłam mulata w czerwonych bokserkach i z gołą dobrze zbudowaną klatką piersiową, ozdobioną sporą ilością tatuaży. Chłopak stał do mnie tyłem i ruszał biodrami w rytm muzyki.
-O Sophia! Głodna jesteś ? Chciałabyś ? Od dawna mnie podglądasz? - zasypał mnie pytaniami.
-Nie, przedchwilą zeszłam, i chętnie coś zjem - uśmiechnęłam się do niego.
-Czy ty i Michael coś tam coś - poruszał sugestywnie brwaimi.
-No coś ty!-zaparłam się.
-Kto jak kto, ale ty nie potrafisz kłamać Soph- zaśmiał się.
-Sopchael!-Calum, naprawdę ? - zachichotałam.
-Jak wolisz może być-zastanowił się chwilę.
-Mipchia!- zaczęłam się śmiać.-Ty głupi jesteś- zaśmiałam się i pokazałam mu język.
-A ty będziesz z Gordonem - powiedział chytrze.
Cal postawił przedemną talerz z jajecznicą i kanapkami z pomidorem. Ja zrobiłam nam herbatę.
Calum zaczął opowiadać o jakieś wpadce z dzieciństwa Michael'a a ja próbowałam powstrzymać śmiech, aby nie pobudzić reszty.
-Hejka Soph! -przytulił się do mnie Luke.
-Hej, hej, mam nadzieję, że Cię nie obudziłam-powiedziałam.
-Jasne, że nie - odpowiedział.
-Tam masz śniadanie-Calum kiwnął głową w stronę trzech talerzy.
Niebieskooki zabrał jeden z talerzy i usiadł obok mnie. Chwilę po nim przyszedł Ashton tak samo jak oni w samych bokserkach. Kiedy Lucas i Ash zjedli usiadliśmy w salonie i zaczęliśmy oglądać Krainę Lodu.
×Michael×
Usłyszałem śmiechy moich przyjaciół. Soph, śmiała się tak pięknie. Wszedłem do salonu i od razu zobaczyłem całą czwórkę. Luke miał swoje nogi na udach Sophii, a Calum i Ash siedzieli i kłócili się o coś. Typowe. Zobaczyłem brązowowłosą w mojej koszulce w AC/DC i samych bokserskich. Wyglądała tak pociągająco, że naprawdę jakby tu chłopaków nie było już bylibyśmy na kuchennym stole.
- O śpiąca królewna! - wszyscy spojrzeli w moją stronę, co wyrwało mnie z rozmyśleń o niebieskookiej.
-W kuchni masz śniadanie-powiedział brunet, a ja kiwnąłem głową i poszedłem do pomieszczenia obok.
Stałem opierając się rękami o blat, czekając aż woda na herbatę się zagotuję. Poczułem, że ktoś owija swoje ręce wokół mnie.
-Wiesz jak seksownie wyglądasz bez tej koszulki- powiedziała. Odwróciłem się do niej przodem i złapałem ją za biodra, i podniosłem ją aby usiadła na blacie.
-A wiesz jak ty podniecająco wygladasz ?- jęknął.
-Aż mam ochotę- nie dokończyłem, ponieważ dziewczyna przywarła do mnie ustami. Swoimi pełnymi, malinowym ustami. Poczułem jej małą dłoń na moim policzku. Ja przysunąłem się do niej i dałem swoją rękę na jej tyłek, lekko go ściskając. Brunetka, jękneła w moje usta. Mógłbym tak wieczność z nią.Usłyszałem chrząknięcie. Dziewczyna spłoszyła się i oderwała ode mnie.
-Myśłałem, że za chwile zaczniecie się tu ruchać- zaśmiał się loczek. Na Soph twarzy momentalnie pojawił się rumieniec, którego za wszelką cenę próbowała ukryć za włosami.
-Prawie jak w SexTaśmie- zaśmiał się brunet. Przewróciłem oczami.
-Wiem, że zazdrościcie, ale możecie sobie już iść- powiedziałem.
-Dobra, dobra, ale ja jeszcze wujkiem nie chce być - odezwał się blondyn. Zabijcie ich. Dziewczynę mi zawstydzają.
***
×Sophia×
Około godziny piętbastej wróciłam do domu. Okazało się, że moi kochani rodzice już wrócili i to nie sami. Przywlekli mojego super braciszka.
-Co ten kutas tu robi?- zapytałam ojca.
-Słownictwo Soph- upomniała mnie mama.
-Ciebie też miło widzieć Sophio- uśmiechnął się pogardliwie.
-A mi ciebie chuju nie.- poszłam do siebie do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Po co on tu przyjechał? Znów chcę mi zjebać życie ? Wtedy kiedy już jest tak idealnie.
✉✉✉
👅👅
CZYTASZ
KIK||M.C ZAWIESZONE
Fanfictionsophqeen: Ty kutasiarzu, jesteś męską dziwką idź się jebać z tą pieprzoną Kirą!! unicornboy: Nie wiem, kto Cię tak wkurwił, ale myślę, że ma przejebane. 01.09.17-rozpoczęcie Okładkę wykonywałam ja.