Ian. Mój kochany braciszek przyjechał z Belfastu. Nienawidzę go. Mimo, że jest moim bratem to nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Brunet, gdy chodził do klasy trzeciej gimnazjum a ja do pierwszej, ze swoimi koleszkami gnoił mnie i śmiał się, nawet nie przyznając się, że jest moim bratem. Mam zamiar tak jak on, nie przyznawać się do niego. Dla mnie on nie istnieje. Poszłam do kuchni, w której była moja matka.
-Soph, wypadałoby wam się pogodzić, bo Ian zostaję tu na dwa tygodnie.- powiedziała kładąc przede mną talerz z kanapkami i herbatę.
-A co jego lafirynda go wyrzuciła - powiedziałam bez wahania.
-Sophia, uważaj na słowa i nie, po prostu ma wolne. -przewróciłam oczami.
Brunet wszedł do kuchni i pocalował mamę w policzek witajając się z nią. Niebieskooki usiadł naprzeciwko mnie i śmiechnął się sztucznie. Ja wystawiłam w jego stronę środkowy palec i wstałam od stołu.
-Nie zamierzam jeść i patrzeć na jego krzywy ryj jednocześnie-mruknęłam. Wstałam od stołu i brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Poszłam do sobie i włączyłam Socialmedia.
"Czyżby Michael Clifford znalazł tą jedyną?"
Zobaczyłam moje i Michael'a zdjęcie e parku rozrywki. Zaśmiałam się i czytałam dalsze komentarze.
"Pewnie dała mu dupy"
"FakeGirl!"
"Chujowa jest"
"Ale ma ryj"
Zaczęłam się panicznie śmiać. Naprawdę śmieszło mnie to jak ludzie kometowali mnie. Szczerze miałam w dupie ich zdanie.
Stwierdziłam, że nie wytrzymam w jednym domu z tym idiotą i po prostu wyszłam.
Poszłam do centrum handlowego, w którym kupiłam sobie kawę w Sturbucksie. Siedziałam za ladą machając nogami. Wpatrywałam się w ludzi przechodzących. Nagle zobaczyłam dobrze znanego mi chłopaka z jakąś dziewczyną u boku. Miała ona fioletowe włosy, była szczupła. Wpatrywałam się w nich czując łzy w oczach. Ich złończonę ręce mówiły same za siebie. Mrugnęłam parę razy, aby nie poplakać się. Wzięłam kubek z kawą i przeszłam obok nich pocierają lekko mokre policzki. Michael, najprawdopodobniej mnie nie zauważył, bo był zajęty lizaniem się z nią. Poszłam do jednego z marketów i kupiłam Jack'a Danielsa. Wzięłam butelkę z alkoholem i pokierowałam się na most, który był pod autostradą. Usiadłam na schodach i otworzyłam butelkę i zaczęłam pić.
Z każdym kolejnym łykiem, coraz bardziej kręciło mi się w głowie. Pijąc po prostu płakałam, bo niby czemu taki ktoś jak Michael Clifford miał by zadawać się z takim kimś jak ja?
Po wypiciu całej butelki, odrzuciłam ją na bok, co spowodowało huk. Nie przejęłam się tym zbyt bardzo i machnęłam na to ręką. Wyciągnęłam telefon i prubójąc odczytać godzinę zobaczyłam, że jest już 2:27. Zobaczyłam wiadomość na Kik'u, ale nie byłam w stanie jej przeczytać.
sophqeen: hjuj x viebie
sophqeen: spwiedfalaj
sophqeen: nin kce ci zbac
sophqeen: pwiechtol siw
sophqeen: niwnaedze ciwZgasiłam telefon i wstałam, przy okazji podtrzymując się barierki. Poszłam w stronę domu, tak myślę. Chociaż nie jestem pewna.
***
Obudziłam się, z bardzo mocnym bólem głowy. Jęknęłam. Dotarłam do domu. Pamiętam wszystko. Co dość dziwne. Wzięłam telefon i spojrzałam na godzinę, 13:48. Super. Zobaczyłam wiadomości na kik'u.
unicronboy: Wracaj do domu, Soph
unicornboy: gdzie jesteś ?
unicornboy: jesteś pijana
unicornboy: Sophia, odpisz!
unicornboy: Jak ci się coś stanie nie wyjść że sobie tego
unicornboy: Cholera Soph! Odezwij się
unicornboy: Jutro do Ciebie przyjdęsophqeen: nie musisz jesteś mi zbędny :)
unicornboy: Jezu! Żyjesz
unicornboy: Czemu się tak schlałaś?sophqeen: raczej gówno powinno Cię to interesować
unicornboy: Soph, co się stało ?
sophqeen: Spierdalaj Michael.
Wyłączyłam telefon i poszłam do kuchni po tabletki przeciw bólowe. Popiłam je wodą i poszłam wziąć prysznic. Po ogarnięciu się zaczęłam oglądać The Walking Dead.. Po czym zasnęłam.
✉✉✉
Drama!
CZYTASZ
KIK||M.C ZAWIESZONE
Fanfictionsophqeen: Ty kutasiarzu, jesteś męską dziwką idź się jebać z tą pieprzoną Kirą!! unicornboy: Nie wiem, kto Cię tak wkurwił, ale myślę, że ma przejebane. 01.09.17-rozpoczęcie Okładkę wykonywałam ja.