Dzień 42
Jeden sygnał... Drugi... Trzeci.
Taehyung nie miał pojęcia, dlaczego wybrał ten numer, a nie inny.
- Halo? – usłyszał w słuchawce zaspany głos osoby po drugiej stronie, w którym wyczuwalna była irytacja. Nic jednak nie odpowiedział.
- Halo?! – powtórzył jeszcze bardziej zirytowany osobnik.
- Jest jebana trzecia w nocy. Przysięgam, że jeśli zaraz się nie odezwiesz, to się rozłączę! – wrzasnął chłopak.
- Hyung... - powiedział cicho, a na końcu linii nastąpiło milczenie. Nie mógł pozwolić na to, aby starszy się rozłączył. Chciał słyszeć jego głos. Co prawda wydawał mu się jakiś znajomy, ale... Nie miał pojęcia, skąd może go znać.
- Z kim mam przyjemność? – zapytał Yoongi.
- K.TH.
Starszym aż wstrząsnęło. Przecież jeszcze niedawno mógł dać sobie rękę uciąć, że młodszy nigdy do niego nie zadzwoni. Co więc musiało się takiego stać, że zmienił zdanie?
- Coś się stało? – zapytał podejrzliwie, od razu zjeżdżając z tonu. Wiedział, że złość nic by tu nie dała, a chciał być wsparciem dla Taehyunga.
Młodszy rozejrzał się po otoczeniu. Wszędzie było ciemno, wokół ani jednej latarni. Sam nie wiedział, dlaczego wyszedł z domu akurat o tej porze. Powinien już dawno spać. Problem tylko w tym, że nie potrafił.
- Ja... - nie wiedział, co ma powiedzieć. Że po prostu chciał usłyszeć głos swojego hyunga, kiedy ma gorsze chwile? Bardziej rozwinąć prawdę? – Mój tata... On wrócił... - niemalże wyszeptał, a Yoongi wstrzymał oddech. Z tego co pamiętał z notatek Tae, to mężczyzna ich opuścił i nie dawał nawet znaków życia.
Kim zbliżył się do barierki. Nawet jeśli był środek nocy, to jego wzrok był już na tyle przyzwyczajony do ciemności, że zdolny był widzieć całkiem dobrze. Rzeka pod mostem, na którym się znajdował, płynęła spokojnie, rozpamiętując życia wszystkich śmiertelników, jakie dzięki niej się zakończyły. Nie zwracała uwagi na ludzi. Nikt nie zmieniał jej biegu, choć wielu już próbowało. Nikt jednak nie potrafił pokonać jej potęgi na dłuższą metę. Nawet jeśli ją blokowali, ona i tak znajdowała ujście, wyjście z problemów, kłopotów, którego niestety nie potrafił znaleźć Taehyung.
- Gdzie teraz jesteś? Przyjdę do ciebie... - powiedział wyraźnie starszy, chcąc pocieszyć swojego małego przyjaciela. TaeTae jednak pokręcił głową na boki, dopiero po chwili dochodząc do faktu, że starszy i tak nie mógł go zobaczyć.
- Nie trzeba hyung... Chciałem cię po prostu usłyszeć. Nie wiem... Zawsze dodawałeś mi otuchy swoimi słowami, a teraz naprawdę tego potrzebowałem i...
- Nie tłumacz się młody, doskonale cię rozumiem – mruknął do słuchawki, w tym samym momencie odpalając papierosa. Palił je naprawdę rzadko, tylko jeśli naprawdę coś go mocno w życiu ruszało. Tak jak Tae teraz. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak bardzo przejmuje się młodszym chłopakiem. Nie miał jednak zamiaru tego przerywać. W jakiś sposób przywiązał się do niego. Uwielbiał go. Jako przyjaciela.
- Dziękuję hyung... - powiedział cicho drugoklasista, w jakiś sposób odczuwając ulgę. Cieszył się, że starszy z nim jest, wspiera go, choć tak naprawdę się nie znali. I wątpił, aby kiedyś się poznali. Nie chciał rozczarować starszego swoją osobą. Za bardzo zależało mu na utrzymaniu tej znajomości, chociaż w takim stopniu, w jakim istniała teraz.
Szkoda tylko, że nie wiedział, iż starszy tak naprawdę zna go lepiej, niżby przypuszczał.
CZYTASZ
I'm so sorry for my existence
FanficTaehyung nie ma w życiu łatwo, a YoonGi to obojętny na wszystko chłopak, którego wszyscy się mimo wszystko boją. Pewnego dnia ich drogi się łączą, a wszystko za sprawą jednego zeszytu... 20171115 - #95 in fanfiction - najwyższa pozycja w rankingu