Rozdział XIII "Burza"

1.2K 236 78
                                    


 Mark?

Donghyuck wywrócił oczami, bo wydawało się, że każda osoba zna imię jego przyjaciela. I słyszał je już dziś setki razy. Pojawiła się przed nimi dziewczyna w długiej spódnicy z falbanami i niebieskiej chustce na głowie.

- Wendy. - Mark wstał nie kryjąc zaskoczenia. - Nie mówiłaś, że wracasz!

- Miałabym ominąć moje ulubione święto? - Zaśmiała się i przytulili się do siebie. Donghyuck mierzył ich spojrzeniem, wkładając do ust kolejny kawałek waty, jednak tym razem poczuł na jego końcu goryczkę.

- To twój znajomy? - Zapytała wskazując na niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- To twój znajomy? - Zapytała wskazując na niego.

- Tak. - Mark otrząsnął się z szoku. - To Lee Donghyuck. - Przedstawił wskazując go ręką.

- Cześć jestem Wendy. - Powiedziała wyciągając dłoń.

- Domyśliłem się po: "Mark?!", "Wendy?!", "Mark?!", "Wendy!". - Zaczął przedrzeźniać dwójkę Dzieci Nieba. Dziewczyna zabrała rękę i spojrzała na Marka niepewna jak zareagować, ten zaśmiał się tylko.

- Wendy uczy się i mieszka w Mieście, nie sądziłem że ją tu spotkamy. - Powiedział znów patrząc na dziewczynę i uśmiechając się.

- Świetnie wyglądasz. Wyrosłeś.- Powiedziała dotykając jego ramienia.

- O rany, opowiadaj co u ciebie. - Oczy Marka świeciły się kiedy na nią patrzył. Donghyuck wywrócił swoimi i wpakował do buzi ostatni kawałek słodkiej przekąski.

- Dużo by opowiadać. - Zaśmiała się. - Może zatańczymy? - Zapytała podrygując nogą do rytmu.

- Wiesz, jestem tu z... - Zaczął przepraszającym tonem, który tylko zirytował Donghyucka.

- Zapomnij. Idę znaleźć coś do picia. - Powiedział wstając i odchodząc od nich. Nie czuł dużej złość, był bardziej poirytowany z zaistniałej sytuacji. Podszedł do barierki i spojrzał przed siebie, dookoła było już prawie zupełnie ciemno, ale można było dostrzec kotłujące się w górze ciężkie chmury. Dzieci Nieba nie były bardzo religijne, ani przesądne, a mimo to w ich kalendarzu znajdowało się dużo więcej świąt niż u Dzieci Lasu czy Morza. Wykorzystywali każdy możliwy powód do spotykania się ze sobą i wspólnej zabawy.

- Tu jesteś. - Usłyszał za sobą znajomy głos i obrócił się.

- Gdzie Wendy? - Zapytał stając twarzą w twarz z Markiem.

- Pewnie na parkiecie. - Uśmiechnął się uroczo.

- Dlaczego nie jesteś z nią? - Zapytał lekko nadąsanym tonem.

- Bo jestem z tobą. - Powiedział i wyciągnął dłoń w stronę jego twarzy. Starł kciukiem lepki ślad z jego policzka i uśmiechnął się ciepło, zupełnie roztapiając chłopaka.

The ElementsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz