Donghyuck siedział na pufie i gryzmolił ołówkiem po książce, puszczając Markowi znudzone spojrzenia. Już od dwóch godzin odrabiali lekcje i uczyli się, a chłopak nie reagował na jego zaczepki. Kiedy ktoś zapukał w drzwi, Donghyuck poderwał głowę z nadzieją. Ojciec Marka wszedł do środka z tacą. Podszedł i postawił tacę na stole, były na niej różne miseczki z obranymi i pokrojonymi w kostkę owocami oraz dwa kubki wody w której pływały plastry cytryny i listki mięty.
- Dzięki tato. - Mark uśmiechnął się do mężczyzny z nad książki.
- Nie wierzę. - Głos dobiegał od strony drzwi. Johnny stał tam opierając się o framugę z nagryzionym jabłkiem w dłoni. Donghyuck spojrzał na niego z ukosa, to że Mark wybaczył bratu i nie żywił do niego negatywnych emocji, nie znaczyło że on tak łatwo się do niego przekona, wolał trzymać dystans.
- Mamo! Oni naprawdę się uczą! - Zawołał.
- Nasz Mark nigdy nie zawodzi! - Rozległ się głos z parteru.
Robin wychodząc popchnął delikatnie plecy Johnny'go wyprowadzając go i posłał Donghyunowi pocieszający uśmiech zanim zamknął drzwi.
- To co? Może cię przepytam? - Mark odłożył książkę na stolik. Donghyuck prychnął wkładając do buzi kawałek banana. Spojrzał jeszcze raz w górę na siatkę powieszoną prawie pod sufitem i zobaczył tam kształt, który go zaciekawi.
- Czy to gitara? - Wskazał palcem w górę.
- Tak. - Mark pokiwał głową wertując podręcznik. - To może charakterystyka pantofelka?
Donghyuck nachylił się w stronę chłopaka i ściągnął mu z nosa okulary, które założył kiedy zaczęli robić lekcje. Ubrał je i wstał przeciągając się.
- Jest nudny. - Powiedział odchodząc od chłopaka.
- Pantofelek? - Zapytał obracając się w jego stronę.
- Nie, ty. - Uśmiechnął się nieszczerze i położył dłonie na prętach wmurowanych w ścianę, które tworzyły drabinkę. Podciągnął się i znalazł oparcie dla nóg, było to o wiele prostsze niż wspinanie się na drzewa, po kilku ruchach już siedział na krawędzi belki między którą rozciągnięta była siatka. Przełożył najpierw nogi i ostrożnie przenosił ciężar swojego ciała, żeby sprawdzić jak bardzo jest napięta i czy utrzyma jego ciężar, kiedy miękkie sznurki rozciągnęły się lekko uginając, ale pozostawiając komfortowe napięcie zsunął się na siatkę. Przeszedł po czworakach na środek i usiadł po turecku biorąc gitarę. Nie umiał grać na instrumentach, ale zawsze go fascynowały, to jak z kawałka zwykłego drewna mógł się wydobywać tak cudowny dźwięk. W kącie obok poduszki i otwartej książki był zeszyt. Palce aż piekły Donghyucka, żeby sprawdzić co w nim jest. Jednak zamiast tego spojrzał w dół na Marka.
- Wiem, że teraz masz dobry widok na mój tyłek, ale może jednak zechcesz do mnie dołączyć? - Rzucił znudzonym tonem, a kącik jego ust poszybował w górę, kiedy Mark pokręcił głową zażenowany i wstał z pufy. Żeby wejść na górę użył taśmy zwisających z sufitu. Donghyuck ukradkiem patrzył jak napinają się mięśnie jego pleców, kiedy się podciąga, poszło mu dużo zgrabniej niż można by się spodziewać. Już po chwili siedział przed Donghyuckiem w identycznej pozycji.
CZYTASZ
The Elements
Fantasy(Markhyuck, Nomin)Historia szkolnej miłości, okraszonej odrobiną magii, która ginie w realnych problemach dnia codziennego. Na świecie istnieją cztery krainy w których mieszkają Dzieci: Morza, Nieba, Lasu oraz te, które przeprowadziły się do Miasta...