Artemida rzadko odwiedzała Olimp. Nie chciała oglądać swojego ojca, wywyższającego się ponad wszystkich, który nie robił prawie nic oprócz uwodzenia kobiet.
Kiedy usłyszała o rewolucji przeciwko bogom, zaczęła się zastanawiać czy to taki zły pomysł. Przez te wszystkie tysiąclecia widziała błędy Olimpijczyków, nie była głupia. To nie tak, że sama nie żałowała niczego co zrobiła, bo dopuściła się wielu okrutnych rzeczy.
Czy tacy powinni być władcy świata? Zachłanni, zazdrośni i dziecinni? Zachowujący się jak dzieci kłócące się w piaskownicy o zabawki?
Artemida zaczynała myśleć, że Luke Castellan ma racje. I gdyby wojna zaczęła się później, może stanęłaby po jego stronie.