Prolog

3.6K 91 15
                                    

Wydarzenia z przeszłości, znacznie zmieniły moje życie. Wręcz nieodwracalnie. To, co się stało, zrujnowało wszystko. Zniszczyło z szyderczym uśmiechem na ustach, patrząc jak po moich policzkach płyną łzy żalu, smutku i złości. Spadłam na same dno, z którego nawet po tak długim czasie nie wyszłam w całości. Dalej jestem jakąś częścią siebie, tam na dole. Każdy nieodpowiedni ruch może mnie znów tam wepchnąć. Jestem na granicy nowego życia i przykrej przeszłości. Chwieję się każdego dnia nad przepaścią, która woła mnie, żebym wpadła tam jeszcze raz. Tak naprawdę tylko jedna osoba mnie podtrzymuje i daje chęci do życia. Dzięki niej nie skoczyłam wtedy z okna, kiedy miałam okazję, ani nie połknęłam tych cholernych tabletek. Zawsze, kiedy byłam na skraju załamania, przypominałam sobie ten piękny uśmiech, jedwabisty głos oraz uroczy śmiech. To podtrzymuje mnie przy życiu, którego tak bardzo nienawidzę.

Przez te szesnaście wiosen doświadczyłam wielu przykrości. Wszystkie mam zapisane dokładnie w pamięci i nie mogę się ich pozbyć. Nawiedzają mnie codziennie jako koszmary, z których budzę się zlana potem oraz z mokrymi od łez policzkami. Nienawidzę tego, że muszę chodzić spać. Nie mam już siły na te przykre wspomnienia. Z każdym dniem, godziną popadam głębiej w niechęć do bycia na tym świecie. Męczy mnie, rani, wyśmiewa. Pragnę poddać się każdego dnia, ale muszę walczyć, bo tylko ja mogę wygrać tę chorą wojnę. Codziennie wstaje, oddycham i kładę się spać.

Nikt nie zauważa, jak ciężko przychodzi mi funkcjonowanie w tym toksycznym świecie. Jestem dla wszystkich jak duch. Obecna tylko ciałem. Zaczyna mnie to wyżerać od środka. Jestem nikim. Niezauważalna, niechciana oraz niczyja. Codziennie mam nadzieję, że jednak on mnie zauważy. Powie zwykłe "cześć, co tam?"i pośle mi ten jeden z jego uśmiechów. Ale powoli zaczynam powątpiewać w taki zwrot wydarzeń. Jest to niemożliwe, a szczególnie, że on ma przyjaciół oraz pełną rodzinę. Nic więcej do szczęścia mu nie jest potrzebne, a szczególnie taka dziewczyna jak ja, czyli brzydka, pokaleczona i z dziurawą psychiką.

Nie raz, nie dwa, płakałam nad swoim nędznym losem. Każdego dnia dostaję od niego kopa w brzuch, widząc te szydercze uśmiechy w szkole oraz swoje cztery ściany, które przypominają mi o przeszłości. Łzy samowolnie opuszczają moje powieki, kiedy zdaje sobie sprawę, że to jest rzeczywistość, a nie jeden z tych przeklętych snów.

Przyjaciół takowych nigdy nie posiadałam. Każdy od momentu upadku mojego życia, drwił ze mnie oraz mojej rodziny. Byłam obiektem częstych żartów, czy upokorzeń. Wiele razy przez to cierpiałam, płacząc w szkolnych toaletach podczas lekcji. W szkole przeżywałam istny horror, w którym nikt mi nie współczuł. Próbowałam z tym walczyć, szukałam pomocy u nauczycieli, pedagogów i dyrektora, ale wszystko szło na marne. Wręcz przeciwnie, docinki odbywały się coraz częściej. Nie wytrzymywałam psychicznie, ale dzielnie walczyłam, żeby tylko przypodobać się jednej osobie, której prawdopodobnie nie obchodziłam i dalej nie obchodzę. Jest to cholernie przykre, jednak tylko dlatego, jeszcze żyję, oddycham i codziennie przekładam datę swojej śmierci.

Zapewne możecie sobie myśleć, że jestem idiotką, ale jest to cholerna prawda, która mnie również wkurwia. Próbowałam usunąć tego człowieka z mojego życia, ale nie umiem, bo widzę go codziennie. W szkole, podczas drogi do domu, a nawet w sklepach, czy parkach. Trafiamy na siebie w każdym możliwym miejscu, jednak pomimo tego, jesteśmy sobie całkowicie obcy. Kompletny paradoks, nieprawdaż?
Mogłabym pierwsza podejść i się przedstawić, ale się boję. Boję się, że mnie wyśmieje, jak robią to wszyscy. Włoży pręt w moje serce, kalecząc je na małe kawałeczki. I jest to naprawdę bardzo, ale to bardzo prawdopodobne, bo zapewne słyszał o mnie dużo, nieprawdziwych plotek. Och, co ja mówię. Zna k a ż d ą bzdurę na mój temat, tak jak cała szkoła.

Nie potrafię zrozumieć, czemu ludzie, tak bardzo mnie krzywdzą. Każda napotkana osoba wkłada mi kolejny nóż w plecy, a potem głupio się pyta, czemu krwawię. Nikt mnie nie chce znać, a nie jestem niczemu winna. Konto bankowe mojej mamy nie ma nic wspólnego ze mną, ani wygląd mojego domu, w którym mieszkam. To jest tylko przykrywka, w którą chyba nikt nie chce się zagłębić. I to chyba właśnie kuje mnie najbardziej. Dźga każdego, pieprzonego dnia. Jakby nie miało dosyć, patrzeć jak się staczam do granicy depresji. A ja, pomimo tego, że naprawdę nie chce w tym wylądować, chyba i tak polecę na samo dno, bez możliwości ucieczki.

Rozdziały będą się pojawiać w każdy weekend o nieokreślonej godzinie.

I dziękuje LTobik za przepiękną okładkę! Ily ❤️

FajnaSosna xxx

Love a Loser || Kristian Kostov ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz