1."Wszyscy jesteśmy grzesznikami"

2.2K 82 17
                                    

Podeszłam do okna, którego rama już zżółkła od promieni Słońca. Dyskretnie zajrzałam przez białą i pachnącą proszkiem, firankę. Niebo przyozdobiły już pomarańczowożółte kolory, a chmury rozrzedziły się do minimum. Zerknęłam na balkon domu, który znajduje się tuż za betonowym ogrodzeniem. Stoi tam brunet z blond pasemkami na włosach. Ubrany w czarne, wąskie spodnie oraz luźną, błękitną koszulkę. Na nosie ma okulary, zza którymi kryją się przepiękne ciemne oczy. Chłopak opiera się o czarną, grafitową barierkę. Jest skupiony na Słońcu, które chowa się za horyzontem. Mimowolnie się uśmiecham, widząc jego kilkadziesiąt metrów ode mnie.

Patrzę na niego przez firankę, śledząc każdy, nawet najmniejszy ruch. Chciałabym usłyszeć jego głos i dotknąć skóry, która wydaje się jedwabiście miękka. Mam ochotę wykrzyczeć jego imię, żeby spojrzał na mnie swoimi pięknymi tęczówkami i szczerze zachichotał. Chciałabym również być teraz obok niego i przytulać się do jego boku, słuchając jak śpiewa mi piosenkę. Tak bardzo wiele bym chciała mieć z nim wspólnego, a nie mogę. Może zostać to jedynie w wyobraźni, w której odgrywa się moje drugie, lepsze życie.

Och, ale czy ma to sens? Wymyślanie niestworzonych historii, żeby myśleć bardziej optymistycznie? Każdy pragnie wszystkiego, co najlepsze. Mówimy, że tam gdzie nas nie ma jest lepiej. Myślimy, że mamy najgorszej, a inni obracają się w bogactwie i szczęściu.
Jednak te wszystkie filozofie są jedną, wielką bzdurą. Zawsze będzie nam za mało. Ciągle chcemy więcej i więcej. Wymagamy niemożliwego, abyśmy czuli się dobrze. Każdy z nas, chociaż raz, spojrzał na bliźniego przez pryzmat materializmu. Na pewno nie raz, nie dwa, szerokim łukiem ominęliście człowieka, który przyprawiał was o strach, czy obrzydzenie. I nie zaprzeczaj, bo to jest nasz ludzki odruch. Nie można się jego wyzbyć. Wszyscy jesteśmy grzesznikami.

Przełknęłam ślinę, łapiąc kawałek firanki, którą przesunęłam w lewą stronę. Chwyciłam klamkę od balkonu. Przekręciłam ją, a potem roztworzyłam szklane drzwi, które nieprzyjemnie zaskrzypiały. Przeklęłam pod nosem, widząc jak mój sąsiad obraca głowę w moją stronę. Moje policzki natychmiast oblały się piekącym rumieńcem. Nałożyłam na twarz włosy, żeby były mniej widocznie. Postawiłam pierwszy krok na zewnątrz. Rześki, listopadowy wiatr wręcz natychmiastowo objął mnie w swoich ramionach. Naciągnęłam na siebie mocniej bluzę, która tak wiele już przeszła. Również podeszłam do barierki swojego balkonu, całej obdrapanej i trzymającej się na słowo honoru. Westchnęłam i tak jak brunet, spojrzałam na zachodzące Słońce.
Oparłam brodę na dłoniach. Językiem powoli przejechałam po spierzchniętych wargach.

Zamrugałam kilka razy, widząc na drugim końcu ulicy grupkę nastolatków. Wesoło rozmawiali i śpiewali piosenki, które wydobywają się z przenośnego głośnika. Ich śmiechy echem roznoszą się po ulicy, na której mieszkam. Ukłucie zazdrości zagościło w moim sercu. Tak bardzo bym chciała przeżyć taki dzień, chociaż raz.

Mój sąsiad w mgnieniu oka znikł z swojego balkonu. Wybiegł z niego, a jego twarz ozdabiał przepiękny uśmiech. Włosy zatańczyły w powietrzu, kiedy zamykał za sobą drzwi balkonowe.
Przełknęłam ślinę, czując pieczenie oczu. Zamrugałam, patrząc na zachodzące Słońce. Tak bardzo nienawidzę swojego nędznego życia. Wszyscy smakują jego tajemnice, a ja? Spędzam kolejny wieczór z książką i kubkiem herbaty, a w około roznosi się stęchły zapach. Bez przyjaciół, chłopaka, całkowicie sama. Nie jestem zła na rodziców, że nie powiodło się nam w życiu. Jestem zła na siebie, że nie potrafię walczyć ze swoimi oprawcami. Krzywdzę siebie z własnej woli.
Nie umiem się postawić. Jestem zbyt słaba, żeby powiedzieć te kilka słów, które wszystkich by zbyły. Wrażliwość w moim przypadku jest zbędna. Ale co mam zrobić, żeby się jej wyzbyć? Całkowicie usunąć z siebie uczucia i żyć tak, jakbym była martwa?

- Maddeleine, kolacja! - zawołała moja matka. Otrząsnęłam się i wytarłam łzę, która spłynęła po moim policzku. Nawet nie poczułam, kiedy się tam pojawiła.
Poprawiłam swoją szarą bluzę. Szybko przejechałam palcami po swoich krótkich włosach, aby wyglądać chociaż trochę lepiej,

Wyszłam z balkonu, szczelnie go zamykając. Zapach słodkiej świeczki podrażnił moje nozdrza, a w uszach obił się spokojny rytm muzyki. Otworzyłam drzwi z mojego pokoju, które prowadziły na szeroki korytarz, wyłożony czerwoną wykładziną. Wejście do kuchni, połączonej z salonem znajduje się dosłownie na przeciwko mnie. Nieśmiało ruszyłam w tamtą stronę.
Usiadłam przy drewnianym, stole na cztery osoby. Odsunęłam masywne krzesełko, obite jasnym materiałem.

- Jak w szkole? - zapytała, posyłając mi ciepły uśmiech. Usiadła naprzeciwko mnie, opierając brodę o swoje dłonie. Wzięłam pierwszy gryz kanapki, wymyślając jakieś kłamstwo. Od jakiegoś czasu robię to regularnie, żeby nie dokładać mojej mamie niepotrzebnych zmartwień, bo i tak ma ich już dużo na głowie.

- W porządku - odpowiedziałam, wykrzywiając kąciki ust. - Ostatnio dostałam tróję z matematyki, a poza tym to nuda - dodałam, cicho się śmiejąc.
Udawanie normalnej dziewczyny wpadło mi już w nałóg. Nie czuję się już tak okropnie, udając. Już przywykłam do tego, że muszę wszystkich wkoło okłamywać. Ale czym byłby świat bez grzechu? Na pewno nie rajem, prawda?

- Jestem dumna, że w końcu wszystko jest w odpowiednim stanie - westchnęła, zabierając z talerza kanapkę. Zauważyłam w jej oku ten błysk, który pojawia się bardzo rzadko. Żal ścisnął mi serce. Wiem, że nie powinnam, ale po co jej jeszcze moje problemy? Problemy, które nawet nie powinny nazywać się problemami? Każdemu mogą się zdarzyć docinki, a ja już do tego przywykłam. Całkowicie mnie nie obchodzą. Nauczyłam się, że liczyć można wyłącznie na siebie. Nikt nie jest skory do pomocy.

- Może zaprosisz jakieś koleżanki na nockę? Nigdy nie mam okazji ich poznać - zasugerowała, a ja ciężko przełknęłam ślinę.

Myśl, Maddie, myśl.

- W poniedziałek mam ważny sprawdzian, więc zapewne będą uczyć się cały weekend. Może kiedy indziej - wypaliłam, najbardziej wiarygodnie, jak umiałam.
Cholera, co jej do głowy przyszło, żeby kogoś sprowadzać do naszego domu? Przecież doskonale wie, że nikt nie chciałby postawić nogi w naszym domu, po zdarzeniach sprzed dwóch lat. Strach ogarnąłby ich i uciekli by stąd szybciej, niż weszli.

Od zawsze życie w mojej rodzinie było skomplikowanie pomimo tego, że żyliśmy naprawdę dobrze i pieniędzy też nigdy nie brakło. Jednak chęć zemsty była silniejsza i wszystko zniszczyła. Nawet te dobra, które mam, nie odwrócą tego, co się stało. A było to naprawdę okropne wydarzenie, na skalę krajową, a może nawet i kontynentalną. Każde, nawet najmniejszą przykrość, zapisała się w mojej pamięci. I każda wywołuje dreszcze oraz wstręt do siebie.
Blizny na sercu zostaną na zawsze, niestety. Nie istnieje żadna gumka, która mogłaby je usunąć, ani urządzenie do przenoszenia w czasie.

Boli mnie to, jednak żyję. Staram cieszyć się życiem, ale nie zawsze mi się udaje.

- Mogę zjeść u siebie w pokoju? - zapytałam, kończąc pierwszą kanapkę. Dziwnie czuję się, będąc ze swoją mamą w jednym pokoju. Rozmawiamy wyjątkowo rzadko, do czego zdążyłam się już przyzwyczaić, więc dłuższe pogawędki są po prostu nienaturalne.

- Jasne - odpowiedziała, otrzepując dłonie. - Chcesz herbaty? - spytała, wraz z momentem mojego wstania od stołu.

- Nie, nie trzeba - rzuciłam, odchodząc od niej. Z ulgą na sercu, zaczęłam iść do swoich czterech ścian.
Wpadłam do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku, odgradzając kilka książek, z których miałam się nauczyć na jutrzejszy sprawdzian. Cóż, staram się mieć jak najlepsze oceny, żeby wynieść się z tego miasta na dobry college, a potem zasłynąć na całym świecie jako najlepsza dziennikarka. Wraz z tym momentem oczyściłabym się z przeszłości, zaczynając wszystko od nowa. A czemu nie robię tego teraz? Bo tkwię w tej przeszłości.

Zatapiam się w tym gównie każdego dnia.

_______________

Pierwszy rozdział za nami! <3
Cóż, było może trochę nudno, ale to jest potocznie zwana cisza przed burzą 8)

Ogółem jeśli będzie fajna aktywność to w niedzielę dodam wam kolejny, także śmiało komentujcie!

FajnaSosna xxx

Love a Loser || Kristian Kostov ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz