Rozdział XIX

283 22 1
                                    



 Nick nagle poczuł, jak sierść mu się jeży na karku. Nie wiedział, dlaczego, ale Judy miała jakiś dziwny zmysł, i w takich sprawach miała często rację. Uratowało im to parę razy tyłki. Czemu odezwało się jej to teraz? Kiedy mieli taką armię do pomocy?

- Co? Czemu? - spytał, najdelikatniej, jak potrafił. Przystanęli w pobliżu kilku skrzyń na amunicję. Judy podeszła i usiadła na najniższej.

- Popatrz dookoła - smutno stwierdziła, wskazując łapką na ich otoczenie - jak na "Titanicu".

Lisa na moment zatkało. Usiadł obok, odłożył MP-ka i objął Judy łapą. Ta oparła o nią łebek.

- Czemu "Titanic" ci się przypomniał?

- Popatrz - ciągnęła Judy tym samym tonem - muzyka gra, wszystko się świeci, nikogo wydaje się nie obchodzić, co jest przed nami. Tamci się nawet śmieją - wskazała na grupkę, złożoną z pantery, tygrysa i wilka, stojącą parędziesiąt metrów dalej. W tym momencie Nickowi coś zaświtało. Coś co sprawiło, że objął Hops drugą łapą i przysunął do siebie. Żeby była bezpieczna.

- Nikt nie przejmuje się tym, co jest przed nami - powiedział cicho do ucha Judy - grzejemy pełną parą, po niebezpiecznych wodach...

- A gdzieś tam - Judy mocno ścisnęła łapkami łapę Nicka - gdzieś tam, przed nami, w ciemności...

...jest góra lodowa. A ja mam przeczucie, że tą górą jest Meer.

W głębi Nicka coś się ruszyło. Jakiś pierwotny lęk.Dokładnie w tym momencie z głośników padły słowa z piosenki: "...death an' glory..."- śmierć i chwała. Wymusił na sobie uśmiech i potarł delikatnie Judy po ramieniu.

- Karocia, przerażasz mnie. Będzie dobrze. My nie damy rady?

Judy podniosła wzrok i popatrzyła lisowi w oczy.

- Ja... - widać było, jak trudno jest jej wypowiedzieć te słowa - ja się boję.

Nick pogłaskał ją po łebku i zawinął puszysty ogon tak, żeby służył Judy jako kołdra.

- Nie bój się, Hopsiu - powiedział zdecydowanym głosem - Wiesz, że zawsze cię obronię.

- Nick, ja nie o siebie się boję. Tylko o ciebie.

Piosenka przestała płynąć z głośników, zamiast niej usłyszeli znajomy głos.

- Doooobrrrraaa! - wrzasnął Huskk w mikrofon - Futrzaczki wy moje kochane! Do maszyn, zapuszczać muzę i lecimyyyy!

Ze wszystkich stron rozległy się entuzjastyczne okrzyki, drużyny zaczęły pakować się do Dragonfly'ów przez otwarte tylne rampy, z płyty lotniska zniknęły pojazdy z zaopatrzeniem. 

- Chodź, Karotka - Nick wstał, okręcił się tak, żeby być przed Judy i kucnął. Łapą uniósł pyszczek Hops, a ich spojrzenia się spotkały.

- Damy sukinsynom popalić - stwierdziła Judy twardo, po czym uśmiechnęła się i zsunęła ze skrzyni. 

- No! I to jest moja kochana, uparta Karotka!

Nick wstał, wziął MP-ka i razem skierowali się do maszyny z numerem 27. Kiedy podeszli bliżej, zauważyli, że z bocznych drzwi maszyny nie wystaje broń, lecz...

- Głośniki? - Judy wskazała na wielkie wzmacniacze, zamontowane na składanej ramie z rurek. Leo, bo ja się okazało, to on był ich pilotem, poklepał zarękawicowaną łapą w głośnik.

- No, a nie? Podkład dźwiękowy musi być! - stwierdził z uśmiechem - Dobre, wskakujcie i zapnijcie pasy!

Lampart poprawił przeciwsłoneczne okulary na nosie i, prześlizgując się obok głośników, skierował się do kokpitu. Z racji tego, że Judy i Nick byli nieco mniejsi niż Terry, zmieszczenie się poszło im łatwiej i już chwilę później siedzieli przypięci na swoich miejscach. Z miejsca na przeciwko nich odezwał kojot, nieco zdziwiony obecnością królika na pokładzie.

Zwierzogród 2 - Z archiwów AgencjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz