Wiruje świat, wiruje świat, chwila, że co?
Nick potrząsnął łbem. Czuł, jakby w jego mózgownicy trwały intensywne roboty z użyciem młota pneumatycznego. Takiego dużego. Pomimo tego, co jak się domyślał spowodowane było działaniem kolby na jego czachę, starał się skupić na priorytetach. Czyli: gdzie jest, jak długo spał i czy można stąd jakoś zwiać. Dobra, pierwsze: gdzie ja jestem? Pierwsze wnioski: leżał na boku na twardej podłodze, w dodatku zimnej. Czyli jakaś cela. Wszystko rusza się w górę i w dół, czyli statek. No, jeszcze słychać burczenie silników, czyli pływadło na bank. Z trudem otworzył oczy.
- Ciemno jak w dupie - mruknął. Sądził, że pod chwili jego wzrok się przyzwyczai, a tu nic. Do celi nie docierała nawet odrobina światła. No fajnie. Czyli trza się ogarnąć na czuja. Okręcił się na brzuch, oparł się łapami o podłogę i kucnął. Nie jest źle. Chwiejnie wstał na nogi i wyciągając łapy jak zombie, zaczął powoli człapać przed siebie.Nie przeszedł nawet dwóch metrów, kiedy trafił na ścianę. Tak samo zimną i metalową jak podłoga. Opierając się o nią jedną łapą, ruszył wzdłuż niej. I jak poprzednio, około dwa metry i ściana. Następna wyglądała tak samo. Kiedy był w połowie trzeciej ściany, coś go tknęło. Zatrzymał się i zaczął węszyć. Cierpki, słodkawy zapach. Coś tu mi śmierdzi, pomyślał, i to nie tylko w sensie zapachu. Doszedł prawie do końca ściany, kiedy nadepnął na coś. Błyskawiczni się cofnął, bo to coś było miękkie, puchate i ciepłe.
- Co jest... - cały czas jedną łapą oparty o ścianę, uklęknął i mocniej wciągnął powietrze. Znał ten zapach. Tętno mu przyśpieszyło, gdy dotknął tego czegoś i wyczuł miękką, lisią kitę. Głośno przełknął ślinę i powoli zaczął przesuwać łapę wyżej. Biodro, plecy.. cały czas czuł sierść, co oznaczało, że ten lub ta, która tu leży nie ma na sobie nic. Niepewny uniósł łapę i po chwili znów położył ją, lecz dalej. Wyczuł bark, szyję i ucho. Złapał za bark i potrząsnął, choć wiedział że to nic nie da.
- Hej, żyjesz? - nic. Tylko do jego nosa doleciało coś jeszcze. Feromon. No nie, lisica. Jeszcze ciepła, jeszcze. Był pewien, że nie żyje, kiedy tylko podszedł bliżej. Słodkawy odór śmierci. Szlag, zamknęli mnie tu z trupem! A skoro jest wciąż ciepła, to nie mogła umrzeć dawno. Oparł się plecami o ścianę i twardo klapnął na podłogę.
- Całe szczęście leżysz na brzuchu - mruknął do nieżywej lisicy - Bo w innym przypadku dotknąłbym czegoś, czego bym nie chciał. Jakbyś żyła, to inna sprawa. A teraz nie chcę wyjść na nekrofila.Ha, i dobrze że .... moment, co ja odwalam?! - roześmiał się na cały głos - Gadam z trupem!
Żadnej odpowiedzi, jak się można domyślić, nie uzyskał. Pokręcił łbem i ostrożnie przesunął się na drugi koniec pomieszczenia. Znów usiadł i wyciągnął nogi przed siebie. Czego tu tak piździ, zastanawiał się. Postanowił zrobić głęboki wdech, który miał mu pomóc się rozluźnić. Kiedy jego płuca były pełne, ze zdziwieniem stwierdził, że nie czuje oporu paska od spodni. I go olśniło.
- To dlatego jest mi tak zimno - mruknął niezadowolony i przykrył się kitą. Teraz chociaż będzie deńko cieplej. Położył łapy na karku, myśląc nad swoim harmonogramem. I wyczuł kolejną ciekawostkę. Przejechał palcami wzdłuż karku. Nie, musi mi się wydawać. Jeszcze jeden dotyk. Kurna, nie wydaje mi się. Elastyczna, temu wyczułem ją dopiero teraz. Nie miał na sobie nic, oprócz tej jednej rzeczy, której nigdy nie chciałby mieć. Obroża.
- Dobra, stary nie panikuj - mówił do siebie, starając się zachować spokój, bo wiedział co go czeka, jeśli go nie zachowa. Na pewno da się tego pozbyć...
Wsadził palce za obrożę i pociągnął. Przez chwilę nic, a potem...
Impuls był tak silny, że rzucił nim o podłogę, a przed oczami pojawiły się gwiazdy. Serce biło mu chyba ze trzysta razy na minutę, a oddech miał teraz jak po maratonie. Po cholerę ja to robiłem, skarcił się za własną głupotę. Okej, zasada numer jeden, nie ruszać tego szajsu. Podniósł się powoli i wrócił na miejsce. Odepchnął od siebie myśli o obroży i skupił się na innych. Na przykład: kto i dlaczego? Kto: no odpowiedź oczywista, stwierdził w sekundę. Nie Święty Mikołaj, ani ufoludki. Meer, innej opcji nie ma. Dlaczego? Za cholerę, nie wiem. Nick starał się przypomnieć sobie, co Kith opowiedział im o Meerze. Miliarder surutututu, takie tam, po...
CZYTASZ
Zwierzogród 2 - Z archiwów Agencji
Fiksi PenggemarDwa skrawki papieru. W mieszkaniu Judy i w mieszkaniu Nicka. Co je łączy? Oba przyniosły śmierć i zniszczenie.Nasi bohaterowie wpadają na trop gigantycznej afery , która może rozpocząć wojnę domową, poznają także prawdziwe braterstwo przyjaźń za wsz...