Rozdział 16

384 39 14
                                    


Jinxx podskoczył na walizce, próbując upchnąć w niej wszystkie rzeczy. Kiedy pakował się w Los Angeles, wszystko wyjmował poskładane z szafy i tylko przekładał do walizki. Teraz nie chciał nawet myśleć o wyjeździe i pakowaniu, a że musiał to zrobić - zrobił byle jak, by mieć to z głowy i zająć myśli czymś przyjemnym.

Po raz kolejny rozległ się dźwięk wydmuchiwanego nosa.

- Ashley, błagam.

- Jest mi tak smutno - chlipnął mężczyzna. - To był najlepszy urlop w moim życiu, a teraz czas wracać do szarej rzeczywistości.

Jake opadł zrezygnowany na łóżko. Z jednej strony chciał już zobaczyć się z Inną, ale z drugiej dobrze było poczuć się przez jakiś czas zwykłym człowiekiem, który nie musi myśleć o tym wszystkim, o czym myślał, mieszkając w Los Angeles. Nie goniły go żadne terminy, nikt nie stał nad nim i nie oceniał go. Dni mijały, ale oni byli jakby poza czasem i przestrzenią. Sunbeam ich wyciszyło, sprawiło, że znów się zjednoczyli, że wszystko wróciło na swoje miejsce.

Spojrzał smutnym wzrokiem na walizkę. Pozostało zasunąć ją i włożyć do bagażnika. To była ich ostatnia noc. Obiecał sobie, że wróci tu, ale wiedział też, że to już nie będzie to samo. Nic go już nie zaskoczy. Zapewne przyjedzie bez chłopaków, z Inną i dziwnie będzie się czuł, prosząc Celeste, by gdziekolwiek z nimi poszła. Poza tym wiele może się zmienić do następnego przyjazdu. Być może dziewczyna wyjedzie na studia, wyprowadzi się na drugi koniec kraju, a może po prostu bez Christiana nie będzie się chciała nigdzie ruszać. Nie, nie była taka. Była dobra i życzliwa. Nie odmówiłaby mu pomocy. Tak samo Angela. Będzie za nimi tęsknił.

Tymczasem w pokoju po drugiej stronie korytarza CC pakował swoje rzeczy i od czasu do czasu spoglądał na milczącego Andy'ego pochylonego nad kawałkiem papieru.

- Nie gryź tego ołówka - zwrócił mu uwagę.

- Shh... Ja myślę.

- Nowa piosenka?

- Tak, ale nic z tego nie będzie - westchnął i odłożył kartkę. - Jak jestem smutny, to piszę depresyjne piosenki.

- To chyba za każdym razem, kiedy siadasz do pisania, jesteś smutny, bo nasze teksty nie są jakieś wesołe - zażartował.

- Nasze piosenki mówią „Wstań i walcz" - odparł z dumą, na co CC pokiwał głową.

Andy spojrzał na swoją niemal pustą walizkę. Przejechał dłońmi po twarzy i jęknął. Było już po południu. Jutro wraz ze wschodem słońca mieli opuścić Sunbeam. Nie wiedział, co zrobić. Czasami żadne rozwiązania nie prowadzą ku lepszemu. Czasem nie pozostaje nic innego, niż po prostu się pożegnać. Tylko jak miał to zrobić, kiedy jego serce z każdym uderzeniem wymawiało jej imię?

Zerwał się z łóżka, chwycił zapisaną kartkę i bez słowa opuścił pokój. CC nawet nie pytał. Wiedział.

Przebiegł na drugą stronę budynku, prosto do jej pokoju. Siedziała akurat we wnęce i pogrążona w myślach wpatrywała się w widok za oknem. Zapukał dla formalności, a gdy zwróciła się w jego stronę, wszedł. Usiadł obok niej na materacu. Podciągnęła kolana i oparła na nich brodę. Przyglądała mu się swoimi błękitnymi oczami, czekając, aż to on pierwszy się odezwie.

- Chciałem jeszcze raz porozmawiać o twojej piosence - powiedział.

- Jeśli przyszedłeś powiedzieć, że jest świetna, a ja nie powinnam ukrywać się przed światem ze swoim talentem, to nic z tego. Kilka osób już próbowało. Ja tego nie chcę. Chcę pomagać dzieciom.

Last Rites | Andy Biersack ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz