Rozdział 10

508 52 42
                                    


Celeste wyrzuciła z kufra na strychu wszystkie białe rzeczy. Były tu koszulki, koszule, spodnie... Wszystko białe. Co roku dokładała do kufra kolejne białe rzeczy, specjalnie przygotowane dla gości, którzy zdecydowaliby się wziąć udział w tym niezwykłym wydarzeniu. Wyciągnęła też coś dla siebie. Zwykły podkoszulek i białe szorty. To nie była odpowiednia pora na tak lekkie ubrania, ale wiedziała, że tam, gdzie jadą, będzie gorąco.

Zabrała rzeczy i zbiegła na dół. Przebiegła przez główny hall i znów wbiegła po schodach, tym razem do pokoi gościnnych. Zapukała energicznie do drzwi, a usłyszawszy ciche „proszę", wpadła do pokoju z szerokim uśmiechem.

- Jedziemy do Kal! – oznajmiła radośnie i rzuciła ubrania na łóżko Jinxxa. – Przebierzcie się. Możecie mieć tylko białe rzeczy, ewentualnie kolorowe buty. Czarny jest zakazany.

- Czekaj, wariatko. – CC złapał ją za chude ramię. – Co to jest Kal i dlaczego mamy tam jechać?

- Bo jest Festiwal Kolorów! – wykrzyknęła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Musicie to zobaczyć.

Zabrała ze stosu ubrania, które wybrała dla siebie i wybiegła.

CC odwrócił się do reszty z szeroko otwartymi oczami.

- Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale zwykle tak radosna nie jest, więc lepiej się zbierajmy, bo to musi być coś super. Dziwne, że nigdy o tym nie słyszałem.

- Ale jak to czarny jest zakazany? – zmartwił się Andy. – W białym źle wyglądam. Poza tym pragnę zauważyć, że wszyscy mamy czarne włosy.

Nikt nie mógł stwierdzić, czy czarne włosy stanowią jakiś większy problem. Wzruszyli ramionami i sięgnęli po ubrania przyniesione przez Celeste. Do tej pory bardzo im się podobały jej niespodzianki, więc i ta musiała być udana.

_______________________

Bardzo nie podobało im się, że musieli mieć na sobie białe ubrania. Choć w teledysku do Knives and Pens Andy miał na sobie identycznie odzienie, nie mógł się przyzwyczaić do jasnego koloru, który raził go w oczy, ilekroć spojrzał w lustro lub na przyjaciół. Jedynie Celeste pasował ten kolor, choć zdecydowanie wolał ją w czerni. Teraz wyglądała dość blado, niemal przezroczyście. Jak aniołek, pomyślał. Jak dobra wróżka, która istnieje tylko w wyobraźni.

Przestał jednak myśleć o Celeste, kiedy dojechali na miejsce. Blondynka – bo to ona prowadziła samochód Christiana – zaparkowała na wielkim parkingu, który był już niemal zapełniony. Wszędzie kręcili się ludzie ubrani na biało. Każdy miał ze sobą wiaderko lub pistolety na wodę. Nie przypominał sobie, by oni cokolwiek takiego spakowali. Ku jego zaskoczeniu Celeste wyciągnęła z bagażnika potężny arsenał. Najbardziej podobał mu się kolorowy proszek, który natychmiast barwił skórę i ubrania.

- Co mamy z tym robić? – Jake rozcierał odrobinę proszku w palcach.

- Zaprezentuję.

Celest wzięła balonik napełniony farbą, odeszła kawałek i nagle rzuciła nim w Jake'a. Niebieska farba rozbryzgała się na koszulce mężczyzny, przy okazji brudząc wszystkich dookoła. Jake przez chwilę wpatrywał się oniemiały w Celeste, lecz szybko się zreflektował. Sięgnął po balonik i pędem ruszył za dziewczyną, która uciekała z piskiem.

Reszta zespołu zabrała pistolety, wiaderka z balonikami oraz tubki z proszkiem. Upewniwszy się, że samochód jest zamknięty, zagłębili się w tłum. Między dorosłymi biegały dzieci, obrzucając się nawzajem farbą, inne pędzelkami malowały prawdziwe arcydzieła na koszulkach rówieśników. Festiwal Kolorów był wszędzie. Domy były ubrudzone farbą, ulicami spływały kolorowe wodospady, w powietrzu latały balony z farbą i proszek.

Last Rites | Andy Biersack ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz