Zakończenie

406 44 16
                                    

Ja jestem Erato, ukochana Apollona, Muza miłości.

~*~

Jeszcze nie wiedział, jak to będzie, czy w ogóle trafi, czy zdąży na autobus. CC powinien dostać medal za bycie najlepszym przyjacielem na świecie. Nigdy się po nim tego nie spodziewał. Tym bardziej, że wydawało mu się, że ma on coś przeciwko. Z początku był zły, kiedy Christian wpadł do jego nowego, nieumeblowanego mieszkania i nakazał się pakować. Od razu przypomniał mu się dzień przed wyjazdem do Sunbeam. Znowu nic nie wiedział, ale pobyt w tym magicznym miasteczku nauczył go, że może bezgranicznie ufać swoim przyjaciołom, bo oni zawsze chcą dla niego jak najlepiej. Bez słowa spakował kilka rzeczy i pozwolił zawieźć się na lotnisko. Będąc już na miejscu, CC wcisnął mu w dłonie bilet. Serce przestało mu bić, gdy zobaczył, dokąd leci.

Siedział teraz niespokojnie i uporczywie wpatrywał się w okno. Samolot wreszcie podszedł do lądowania, a on poczuł ulgę. Przez całą drogę próbował ułożyć w głowie jakąś przemowę, ale nie mógł wymyślić nic sensownego. Nie wiedział też, czy wiadomości do niej dotarły. Jego rozstanie z Juliet wywołało prawdziwą burzę. Być może było to zbyt szybkie, nieoczekiwane. Andy Biersack zapada się pod ziemię, wraca i po kilku dniach z jego Instagrama znikają wszystkie zdjęcia. Zaczynają się teorie, spiski i plotki. Rob nie ukrywał radości. Skandale i dramy to w końcu najlepszy sposób na zyskanie rozgłosu. Andy nie chciał jeszcze niczego komentować, więc ustalił z Robem, że przetrzymają wszystkich w niepewności, aż sprawa przycichnie i na spokojnie wytłumaczą, co się stało.

Rozstanie z Juliet w ogóle go teraz nie obchodziło. Za pięć dni wyjeżdżał w trasę, a tymczasem lądował w Montanie, bo przyjaciel nakazał mu skończyć, co zaczął, i być szczęśliwym. Chwycił plecak i niemal biegiem ruszył do wyjścia. W momencie, kiedy jego czarne buty zetknęły się z ziemią, poczuł, że jest we właściwym miejscu. Jakby to Montana była jego domem.

Z tego, co wiedział, autobus, którym mógł się dostać do Sunbeam, odjeżdżał spod lotniska za około dziesięć minut. Nie było to wiele czasu, zważywszy, że nie wiedział, gdzie jest wyjście i przystanek. Jednak nic nie było w stanie ostudzić jego entuzjazmu. Energicznym krokiem podążył za tłumem. Nieświadomie coraz bardziej przyspieszał. Rozejrzał się przed budynkiem w poszukiwaniu autobusu i wtedy...

Wtedy ją zobaczył. Uporczywie czegoś wypatrywała. Była całkowicie ubrana na biało. Biała sukienka, białe buty na wysokim koturnie, biały płaszczyk. Niezwykle jasne włosy powiewały na wietrze. Była tak czysta, tak krucha, tak idealna. Była piękna. Miała spokojną, zimną, chłodną twarz. Była piękna. On za to ubrany był całkowicie na czarno, a jego włosy za nic nie chciały się dziś ułożyć.

Nie wypatrywała czegoś. Wypatrywała kogoś.

Ocknął się i ruszył w jej stronę. CC musiał jej powiedzieć. Czemu jemu nic nie wspomniał, tylko kazał jechać autobusem? Odpowiedź znalazł, gdy jej oczy spotkały się z jego oczami. Nie wiedziała.

Zrzucił plecak z ramienia i puścił się biegiem. Przyciągnął ją do siebie i zamknął w ramionach, jakby bojąc się, że ktoś mu ją zabierze, że ona zniknie. Ale wciąż przy nim była. Czuł wyraźnie jej zapach, czuł pod palcami jej miękkie włosy, czuł szaleńczy rytm jej serca. Sięgnął dłońmi do jej twarzy, ujął jej policzki i zajrzał prosto w te błękitne oczy. Słowa nie były potrzebne. Nachylił się i zrobił w końcu to, czego pragnął od dnia, w którym ją poznał. Jak często znajduje się kogoś, czyje usta idealnie pasują do twoich? Tylko raz w życiu. Na świecie jest wielu miłych ludzi, w których można się zakochać. Ale jest tylko jedna osoba, której usta idealnie pasują do twoich. Całował ją z niezwykłą zachłannością. Z początku czuł słodycz, ale po chwili pojawiła się słona nutka, a między jego palcami spływały łzy dziewczyny. Bał się, że być może zrobił jej krzywdę, że ściska za mocno. Zawahał się, ale wtedy ona rozpaczliwie chwyciła go za poły kurtki i przyciągnęła do siebie, głodna jego pocałunków. To nie były łzy bólu. Płakała ze szczęścia. Znowu ogarnęło go to uczucie, którego zaznawał, gdy byli razem, przez tych kilka razy, gdy pokazywali się publicznie - że jest w pewien sposób dumny z tego, że ona jest przy nim. Że ona go wzmacnia. Że lubi się z nią pokazywać, tak jak inni obnoszą się z zegarkami, marynarkami, biżuterią. Była jego złotym zegarkiem.

Łkając, między pocałunkami wyjaśniła mu, że CC powiedział, że to on przylatuje i żeby odebrała go z lotniska. Razem złożyli w całość plan przyjaciela. Roześmiała się i pokręciła głową, roztrzepując włosy, które Andy zmaltretował swoimi palcami. Spojrzała na niego jeszcze raz, chcąc się upewnić, że to on, że tu jest. Być może tylko na dzień lub dwa, ale przyleciał. Dla niej. Po to, by pocałunkiem zapewnić, że darzy ją wielkim uczuciem. Nie chciał jeszcze wypowiadać tych wielkich słów. Mogłaby pomyśleć, że sobie żartuje, że nie traktuje tego poważnie. Wolał poczekać.

Przytulił ją. Tym razem delikatniej. Oparł brodę o jej głowę. Przedrę się przez piekło tych słów, prosto w twoje ramiona, Celeste.

_________________________

Kimże bym była, gdybym pozwoliła na rozłąkę dwójki ludzi zapisanych sobie w gwiazdach? Z pewnością nie Muzą miłości.

Ta historia nie mogła się skończyć tak po prostu. Długo kazałam Wam czekać, ale mam nadzieję, że nie czujecie się zawiedzeni. Osobiście jestem zadowolona. Pierwszy raz czuję w napisanej przeze mnie scenie pocałunkowej jakieś emocje. XD

Jeśli nadal zastanawiacie się, co zrobił CC w 17 rozdziale - kupił bilet. XD

Last Rites | Andy Biersack ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz