Rozdział 9

474 46 20
                                    

Blondynka odrzuciła kłódkę na trawę i pociągnęła ciężkie drzwi. Zawiasy jęknęły żałośnie. W środku panował mrok. Mimo wpadających promieni słonecznych, nie dało się wiele dojrzeć; zaledwie to, co było najbliżej. Dziewczyna weszła do pomieszczenia i odnalazła włącznik światła po prawej stronie. Garaż był typowym składowiskiem najróżniejszych rzeczy. Jedne były używane od czasu do czasu, inne nadal trzymano ze względu na sentyment, a jeszcze inne należały do grupy „a może jednak się przydadzą", choć wiadomo było, że to tylko zwykłe śmieci, których należało się pozbyć od razu. W głębi garażu stało pięć podobnych sobie kształtem przedmiotów przykrytych plandekami. Nie chcieli się nastawiać na to, co pierwsze przychodziło im na myśl, żeby nie doznać zawodu. Kiedy jednak Celeste odkryła pierwszą zasłonę, ich oczy zabłyszczały, a na ustach pojawiły się szerokie uśmiechy.

Pięć czarnych ścigaczy. Wypolerowane, zatankowane do pełna i czekające na nich. Celeste uśmiechnęła się z zadowoleniem. Wsiadła na jeden z motorów i przytuliła go, jak gdyby był koniem. Miała na sobie obcisłe skórzane spodnie oraz skórzaną kurtkę, do tego czarne buty na delikatnym obcasie. Włosy związała w warkocz. Zaplanowała to, przemknęło każdemu przez myśl. Gdy weszła do ich pokoi i zaproponowała, że coś im pokaże, nie byli zbyt entuzjastycznie nastawieni. Nie zwrócili też uwagi na jej strój, a on mógł im wiele powiedzieć.

- Skąd je masz? - zapytał szeptem Ashley, nie chcąc zakłócać wzniosłej chwili zachwytu.

- Dużo by opowiadać - odparła. - To motory chłopaków z niedalekiego miasta, którzy tylko je tu przechowują jesienią i zimą, ale mogę z nich korzystać, jeśli pogoda dopisuje. Dziś jest całkiem przyjemnie, więc pomyślałam, że może chcielibyście pojeździć.

- A gdzie harley? - CC podszedł bliżej i przejechał dłonią po baku motoru.

- W drugim garażu. Nie wolisz ścigacza?

- Wiesz, o czym pomyślałem? - Nachylił się do dziewczyny i uśmiechnął konspiracyjnie, co natychmiast zrozumiała i klasnęła w dłonie.

- Tak! Zróbmy to!

Zeskoczyła z motoru i wybiegła z garażu. Stali w ciszy, czekając, aż wróci. Chwilę później usłyszeli ryk silnika.

CC nakazał im wyprowadzić motory. Zrzucili plandeki i kolejno wyprowadzili maszyny. Przed garażem stał przepiękny harley, na którym siedziała Celeste. Motor lśnił w blasku słońca. Można się było w nim przeglądać. Co jak co, ale motory Celeste kochała nad życie. Dbała o nie, jakby były żywymi stworzeniami. Nawet zimą czyściła i polerowała wszystkie elementy.

Andy przyglądał się maszynie z zachwytem, gdy nagle rzuciło mu się w oczy coś dziwnego. Za drugim siedzeniem, tuż nad błotnikiem, było coś zamocowane. Był to jakby stelaż wykonany z czarnego metalu. Wyglądem przypominało to bagażnik w rowerze, lecz było znacznie większe i szersze. Do stelażu przytwierdzone były wiązania jak do deski snowboardowej. W pierwszej chwili podświadomie wiedział, do czego to służy, ale szybko odrzucił tę myśl. To było głupie. Nikt nie zdecydowałby się na coś takiego.

- Co to takiego? - Postanowił jednak spytać, wskazawszy na ową konstrukcję.

- Zobaczysz - odparła tajemniczo Celeste.

_____________________________

Dojechali na niemal nieuczęszczaną ulicę. Była to wąska droga wiodąca przez pola. Jej zaletą było to, że asfalt był nowy i równy, a przez kilka dobrych kilometrów nie było żadnych zakrętów. Miejsce idealne do szaleńczej jazdy motorem.

Blondynka odsunęła się od Christiana i zsiadła. Zdjęła kask, lecz zostawiła kominiarkę. Jake i Jinxx również zsiedli ze swoich motorów i z zachwytem rozglądali się po okolicy. Słońce świeciło wysoko na niebie, a łany zboża na polach błyszczały niczym płynne złoto. Celeste poprosiła ich o podejście. CC oparł obie stopy na ziemi, aby motor stał równo i nieruchomo. Dziewczyna złapała go za ramię i weszła na siedzenie, z którego przeszła na stelaż. Jinxx już zrozumiał, o co jej chodzi i szybko podał jej rękę, którą mocno złapała.

Last Rites | Andy Biersack ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz