Rozdział 8

553 47 14
                                    

Zgodnie z propozycją Christiana cały dzień spędzili w bawialni, grając w rozmaite gry planszowe. Przy okazji przedyskutowali kilka kolejnych spraw związanych z trasą, lecz po pewnym czasie zgodzili się, że będąc na wakacjach, nie mogą rozmawiać o pracy. Celeste donosiła im napoje oraz przekąski. Wyszli z pokoju dopiero na obiad, który pochłonęli w kilka minut. Ponieważ była już piętnasta, zaczęli szykować się do wyjścia na imprezę.
- Ostatni raz na ognisku byłem... Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek był na jakimś ognisku – powiedział Jinxx, wyrzucając wszystkie rzeczy z walizki na łóżko.
- Co się właściwie zakłada na ogniska? – Jake usiadł zrezygnowany na podłodze, ponieważ jego łóżko także było zawalone ubraniami. – Przy ogniu jest ciepło, ale im dalej od ognia...
- Proponuję założyć spodnie, a górą bym się specjalnie nie przejmował. – Ashley odłożył na stolik nocny szczotkę, którą właśnie rozczesał aksamitne włosy.
- Nie wszyscy mają takie ciało jak ty, Panie Najseksowniejszy – zaśmiał się Jake.
- Och, dziękuję. – Mężczyzna położył dłoń na sercu. – Ale chodziło mi o to, że możecie założyć zwykłe czarne podkoszulki. Kurtki wrzucimy do samochodu, bo potem faktycznie będzie chłodno.
- Czarne? – jęknął Jinxx. – A nie uważacie, że skoro to impreza licealistów, to wszyscy będą w kolorach? Będziemy się wyróżniać.
- I gdzie ty widzisz problem? Chyba o to chodzi, nie?
- Nie, Ashley. Jesteśmy na urlopie i nie chcemy się za bardzo pokazywać – przypomniał Jake.
- Słuchajcie, tak czy inaczej będziemy się wyróżniać. To już nie te lata... A poza tym, no błagam was. Andy tam będzie, a on skutecznie przykuwa uwagę samym wzrostem.
Jake i Jinxx popatrzyli na siebie i jednocześnie wzruszyli ramionami. Ashley miał rację. Nie było sensu ubierać się bardziej kolorowo niż zwykle. Pięciu facetów całych w czerni będzie zwracało uwagę tak samo, jak pięciu facetów w koszulach z hawajskimi wzorami, szczególnie jeśli jeden z nich jest bardzo wysoki i przystojny tak bardzo, że bardziej się nie da, a jego kolega zniewala uśmiechem i przyciąga dziewczyny jak magnez.
- Jak tam przygotowania? – CC uchylił drzwi i zajrzał do środka.
- Jinxx planuje założyć swoją tęczową koszulkę – obwieścił Ashley.
- Jinxx nie ma tęczowej koszulki. – CC uniósł brew i popatrzył pytająco na gitarzystę, ale ten tylko machnął ręką, przekazując tym samym, że nie warto słuchać tego, co mówi Ashley. – Jest sprawa. – CC wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Zapadła cisza przerywana jedynie szumem wody w łazience, gdzie szykował się Andy. – Wydaje mi się... Bo rozmawiałem z Andym i on chyba lubi Celeste.
- Stary – wtrącił szybko Ashley – wiemy, że ona jest dla ciebie jak młodsza siostra i chcesz dla niej jak najlepiej, niestety musisz nam wybaczyć, bo jeśli oni coś ten, to my jesteśmy jak najbardziej za i zrobimy wszystko, żeby Romeo zapomniał o Juliet.
- To właśnie chciałem powiedzieć. Czytasz mi w myślach, czy jak? Znaczy, chciałem to powiedzieć, pominąwszy część o tym, że chcę dla Celeste jak najlepiej. Bo ja uważam, że Andy jest dla niej najlepszy.
- Wiecie? Lubię, kiedy się zgadzamy – westchnął z uśmiechem Jake. – Myślicie, że powinniśmy im pomóc?
- Dajcie spokój, sami muszą do siebie dotrzeć – odezwał się Jinxx.
- Ale mała pomoc im nie zaszkodzi. Musimy się przynajmniej dowiedzieć, czy ona rzeczywiście mu się podoba. – Ashley miał bardzo poważną minę.
- Słowa pijanych, to myśli trzeźwych...
- Jinxx, podziwiam twoją życiową mądrość. – CC poklepał przyjaciela po plecach. – Nieważne, jak źle to zabrzmi: musimy spić naszego drogiego Andy'ego. Musimy popchnąć go na samą krawędź między światem żywych a pijanych do nieprzytomności.
- Nadal mam te kajdanki, więc w razie gdyby nie chciał, nie będzie problemu z obezwładnieniem go i wlaniem mu kilku litrów do gardła. No co? – zdziwił się Ash, patrząc na zaskoczone i lekko przerażone miny mężczyzn. – Ja tylko chcę pomóc.
_____________________
Odświeżeni i przebrani zbiegli na dół, gdzie spodziewali się czekającej na nich Celeste, lecz jeszcze jej nie było. Zaczęli dyskutować o tym, jaka muzyka będzie puszczana na ognisku. Mieli nadzieję na jakieś dobre kawałki, ale szybko doszli do wniosku, że mogą liczyć tylko na dudniące techno skoro to impreza licealistów. Być może zbyt surowo oceniali gust muzyczny młodszych od siebie, ale z drugiej strony żyli w czasach, kiedy wszyscy słuchają podobnej muzyki. Właściwie wszyscy wyglądają tak samo, noszą to samo, mają te same telefony. Idąc tą ścieżką rozumowania, doszli do wniosku, że muszą być przybyszami z kosmosu, skoro tak bardzo się wyróżniają.
- Z czego się tak śmiejecie? – zapytała wesoło Celeste, stając na trzecim schodku, przez co trochę nad nimi górowała.
Odwrócili się w jej stronę i oniemieli. Celeste miała na sobie czarne botki na obcasie, bardzo skąpe szorty z postrzępionymi krawędziami i czarną bluzkę sięgającą do pępka. Podkręcone włosy opadały miękko na jej szczupłe ramiona. Ale nie jej odważny strój zwracał największą uwagę. Błękitne oczy otoczyła grubymi, czarnymi kreskami, czarne powieki błyszczały od srebrnych drobinek, rzęsy miała dwa razy dłuższe, a usta pomalowała krwistoczerwoną szminką.
- Wreszcie postanowiłaś pokazać chłopakom prawdziwe oblicze? – zaśmiała się Angela, przechodząc przez hall. – Bawcie się dobrze!
- Ty... - jąkał Andy. – Ale...
- Cóż. Zwykle tak się właśnie ubieram, ale nie chciałam was przestraszyć. – Wzruszyła ramionami z uśmiechem.
- Przestraszyć?! – wykrzyknął Ashley. – Dziewczyno, wyglądasz jak rockowa bogini seksu!
Celeste wybuchła uroczym śmiechem, a po uspokojeniu się podziękowała Ashley'owi. Zabrała z szafy przed wyjściem skórzaną kurtkę i spojrzała wyczekująco na wciąż zdezorientowanych chłopaków. Umówili się, że pojadą busem. Dom Mario stał nieco na obrzeżach Sunbeam, jednak dzielnica się rozrastała i wiadomo było, że niedługo wejdzie w granice miasteczka. Pierwszy otrzeźwiał CC.
- Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek się tak przy mnie ubrała – powiedział, kiedy szli do busa. – Zawsze byłaś ślicznym aniołkiem, a teraz wyszła z ciebie mała diablica.
- To tylko taki styl. Nadal jestem milutka.
Usiadła na miejscu pasażera, żeby instruować Christiana, gdzie ma jechać. Mimo iż przyjeżdżał do Sunbeam, nie znał Mario i nie wiedział, gdzie on mieszka. Zwykle CC całe dnie spędzał w pensjonacie i czasami chodził na spacery po miasteczku. Nie poznawał znajomych przyjaciółki, ponieważ nie uważał, by był w tym jakikolwiek sens. Znał jedynie Holly, którą miał nadzieję zobaczyć na ognisku.
____________________
Dom Mario obwieszony był migającymi lampkami, przez co nietrudno było się zorientować, gdzie jest impreza. Choć muzykę słuchać było już dwa kilometry od domu, ognisko nie płonęło. Właściwie impreza miała się oficjalnie zacząć za dziesięć minut. CC zaparkował nieco dalej niż inni z obawy przed tym, że ktoś mógłby pod wpływem pijackiego szału rozbić szybę lub przebić oponę. Gdy tylko wysiedli, podbiegł do nich chłopak o ciemniejszej karnacji mniej więcej wzrostu Celeste. Miał czarne, ułożone włosy, pełne usta, a ubrany był w czarne spodnie i białą koszulkę tak cienką, że widać przez nią było jego umięśniony brzuch. Przytulił Celeste, po czym powitał chłopaków.
- Jestem Mario, a wy musicie być tym słynnym zespołem. – Szczery uśmiech sprawiał, że nie sposób go było nie lubić. – Zapraszam. – Gestem zaprosił ich, by poszli w stronę domu.
Tarasowe drzwi były szeroko otwarte, lecz wszyscy, którzy już przybyli, kręcili się po podwórku. Pogoda dopisywała, więc nikt nie chciał siedzieć w domu. Na wielkim podwórku rozstawione były stoły pełne jedzenia. W centralnym miejscu ustawiono wielki stos drewna, który za chwilę miał podpalić gospodarz. Mario sięgnął po tackę z najbliższego stołu, na której ustawiono kolorowe shoty, i podsunął ją Celeste. Blondynka szybko wychyliła dwa kieliszki, nawet się przy tym nie krzywiąc. Ashley poszedł w jej ślady.
- To co? – zagadnął Mario. – Może któryś z was chce uroczyście podpalić ze mną ognisko?
- Czemu my? – zapytał Jake.
- Tak sobie. To już taka tradycja, że kogoś wybieram, a w tym miesiącu wy jesteście nowi i w ogóle.
- Andy na pewno chce. – Ashley popchnął lekko przyjaciela. Ten tylko obrzucił go gniewnym spojrzeniem i niechętnie podążył za Mario.
- On chyba wcale nie chciał – stwierdził Jinxx.
- On chyba nie lubi Mario. Dziwny człowiek – prychnął Ashley. – A może jest ku temu jakiś powód? Celeste, mówiłaś coś Andy'emu o Mario?
- Opowiadałam tylko, że kiedyś ze sobą kręciliśmy. Znaczy, Mario kręcił. Nie wiem. Nie wydaje mi się, żebym powiedziała coś na jego niekorzyść.
CC i Ashley obdarzyli ją szerokimi, zadowolonymi uśmiechami, natomiast Jake i Jinxx uśmiechali się bardziej... tajemniczo, konspiracyjnie. Popatrzyła na nich dziwnie, ale ostatecznie nie zapytała, o co im chodzi. Tymczasem Mario podał Andy'emu podpaloną pochodnię, sam trzymał drugą. Muzyka ucichła, a gospodarz przywitał wszystkich serdecznie. Nie omieszkał wspomnieć o tym, jacy znamienici goście postanowili zjawić się w jego skromnych progach tego wieczoru. Tłum zaczął wiwatować. Ktoś podał Mario butelkę wódki, a ten pociągnął z niej spory łyk, po czym przekazał ją Andy'emu, który zrobił to samo, domyślając się, że jest to jakaś kolejna tradycja tej imprezy. Następnie razem podeszli do stosu drewna i po odliczaniu tłumu podpalili go. Z głośników ryknęła dudniąca muzyka i wszyscy zaczęli się bawić.
- Muzyka do kitu, ale klimat jest – krzyknął Jake. Jinxx pokiwał głową na znak zgody. – To co robimy?
- Kierunek: stół z alkoholem! - wykrzyknął Ashley.
____________________
Holly okazała się przesympatyczną dziewczyną o nieprzeciętnej urodzie. Ashley poprosił ją do tańca i od godziny nie przestawali się bawić. Jake obserwował wszystkich, sącząc wolno drinka przygotowanego przez miłą dziewczynę z fioletowymi włosami. Ni stad, ni zowąd pomyślał o Innie i natychmiast pojawiły się wyrzuty sumienia. Cieszyłaby się, gdyby mogła tu być razem z nim. Uwielbiała takie klimatyczne imprezy. Żałował, że nie mógł jej zabrać ze sobą. Ale był tu dla Andy'ego. Popatrzył na chłopaka, który pogrążony był w rozmowie z Christianem. Chrupali chipsy i pili piwo. Zdawało się, że już drugie, a wcześniej pili shoty. Miał nadzieję, że Andy jest już dostatecznie pijany, żeby język mu się rozwiązał. Ponieważ Jinxx rozmawiał aktualnie z dwoma chłopakami i najwyraźniej rozmawiali o muzyce, bo układał palce jak na gitarze, Jake przysiadł się do przyjaciół.
- O czym tak rozmawiacie? – zagadnął.
- Obgadujemy Ashley'a – zaśmiał się Andy. – Holly chyba wpadła mu w oko, co jest strasznie dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że on woli blondynki.
- A ty, jakie wolisz?
- Wiecie, że podobno facetów bardziej kręcą blondynki, ale na żony wybierają brunetki, bo wydają im się godne zaufania? Ja tam nie wiem, mi obojętne.
- A gdzie jest Celeste? – CC wyciągnął szyję, starając się wyłapać blondynkę w tłumie. – O, widzę. Tańczy z Mario.
Andy spochmurniał. Dopił piwo i odstawił butelkę z hukiem. Wstał z krzesła i skierował się w stronę tarasu, gdzie swój sprzęt rozstawił DJ. Był to niski chłopak z za długą grzywką. Wydawał się młodszy od całej reszty; miał może piętnaście lat. Kiedy Andy podszedł bliżej, dostrzegł podobieństwo między nim a Mario. Musiał to być jego młodszy brat, który w zamian za pozwolenie na bycie tu, zgodził się puszczać muzykę. Andy podszedł do niego z groźną miną dla wywarcia lepszego efektu, co mu się udało, ponieważ chłopak wyglądał na nieco przestraszonego.
- T-tak? – zapytał nieśmiało.
- Możemy zrobić karaoke?
- J-jasne... Tak.
Andy wyciągnął telefon z tylnej kieszeni dżinsów i podał go chłopakowi, a ten podpiął go do swojego komputera.
- Znajdź podkład Rebel Yell – polecił i sięgnął po mikrofon leżący na stoliku. – Działa?
- Tak, wszystko gotowe. Włączać?
Kiwnął głową. Muzyka diametralnie się zmieniła. Zamiast huczącego techno, zabrzmiała gitara. Andy zszedł na trawę, a wszyscy schodzili mu z drogi. Wyraźnie zaciekawieni czekali, aż zacznie śpiewać. Gdy tylko zaśpiewał pierwsze słowa, dało się słyszeć radosne piski dziewczyn. Nie wiadomo, czy go znały, czy nie, ale z pewnością podobał im się jego zachrypnięty, mocny głos. On jednak patrzył tylko na jedną dziewczynę, która uśmiechała się teraz do niego. Śpiewając „Potrzebuję cię przy sobie", wskazał dokładnie na nią i gestem poprosił, by się zbliżyła, co zrobiła bez zastanowienia. Śpiewał i tańczył z nią jednocześnie. Śmiejąc się, wirowała wokół niego. Szczególnie mocno obracał ją w trakcie solówki. Kiedy jednak znów zaczął śpiewać, przycisnął ją do siebie i patrzył prosto w oczy. „Sprzedałbym moją duszę dla ciebie." Wydawało jej się, że te słowa brzmią niezwykle szczerze. Niestety szybko zrozumiała, że to tylko zabawa, kiedy znów śpiewał refren i kręcił nią. Śmiała się jednak, nie chcąc okazywać smutku i nostalgii, która ją ogarnęła. Upiją się i następnego dnia żadne z nich nie będzie tego pamiętać. To tylko zabawa.
- O tak, aniołku. Ona chce więcej. Więcej, więcej, więcej, więcej, więcej!
Odchylił ją do tyłu, aż jej długie włosy dotknęły ziemi, a potem szybko szarpnął do przodu tak, że niemal stykali się nosami. Czuła jego ciepły oddech, kiedy oddychał szybko. Stali tak, uśmiechając się do siebie, podczas gdy wszyscy krzyczeli, piszczeli i domagali się powtórki. DJ jednak puścił wolną melodię; pierwszą od początku ogniska. W tym momencie Andy był mu bardzo wdzięczny. Położył dłonie na biodrach Celeste, a ona objęła go za kark. Z początku patrzyła na niego, ale w końcu oparła głowę na jego torsie. Kołysali się w rytm piosenki, ciesząc się nawzajem swoją bliskością. Oboje jednak nie wiedzieli, że jedno cieszy się z obecności drugiego. Andy przesunął dłonie na plecy dziewczyny, by przycisnąć ją jeszcze bliżej do siebie. Gładził jej miękkie włosy i wdychał migdałowy zapach. Przymknął powieki. Przy Celeste czuł spokój, jakiego nigdy nie czuł przy Juliet.
______________________
- Wypijmy za ich zdrowie. – Ashley uniósł kieliszek do góry. – I okazuje się, że nie trzeba go było za bardzo spijać, żeby się dowiedzieć, czy Celeste mu się podoba.
- On jest pijany, Ash. Tańczyłeś z Holly, a ja mu dolewałem – wytłumaczył CC. – Co prawda, Andy ma mocną głowę i nie widać po nim, że się upił.
Jake mruknął tylko i wskazał głową na tańczącą parę. Celeste tańczyła odwrócona tyłem do Andy'ego, który przyciskał ją do siebie jedną ręką, a drugą wodził po jej biodrze. Głowę oparł o jej głowę.
- Wyglądają, jakby uprawiali seks – powiedział Ashley bez ogródek.
- Dzięki, Ash, nie musisz nam tego tak dobitnie przekazywać, sami widzimy – fuknął Jake.
- Ja tylko stwierdziłem fakt, a wy się otwarcie przyznaliście do gapienia się na nich, zboczeńcy – zaśmiał się basista, a z nim cała reszta.
Do drugiej w nocy siedzieli, rozmawiali, pili i tańczyli. Andy nie odstępował Celeste na krok, a kiedy wracali do samochodu, opierał się na jej ramieniu i śpiewał „Youth and Whiskey". Kiedy wysiedli pod pensjonatem, nachylił się do niej i szepnął:
- Ale ty jesteś śliczna.
- A ty pijany – zachichotała i pociągnęła go do pensjonatu.
Wszystkiemu przyglądali się Jinxx i CC, którzy zostali chwilę na dworze.
- Słowa pijanych, to myśli trzeźwych? – zapytał Christian.
- Słowa pijanych, to myśli trzeźwych – zgodził się Jinxx.

Last Rites | Andy Biersack ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz