-Śnieżynka? -Chłopaki jak w chórze, synchronicznie wypowiadają ksywkę nadaną mi przez Johna.
-Niestety, tego osobnika miałam już okazję spotkać. -Moja odpowiedź nie zniechęca ich do dalszej dyskusji.
-Gdzie spotkałaś tego idiotę? -Kris patrzy na mnie ze zdziwieniem.
-Wiesz, zostałeś moim bohaterem. Nie wiedziałam że ktoś jeszcze jest w stanie poznać się na jego ilorazie inteligencji. A zobaczyłam go w sklepie jak robiłam zakupy. Niestety nie jest w stanie zrozumieć słowa nie. -Na ustach Krisa widać szczery uśmiech.
-Ten idiota to mój młodszy brat. -Jego uśmiech jest jeszcze szerszy.
-Poważnie? Nosicie ten sam materiał genetyczny? -Mój grymas na twarzy mówi sam za siebie.
-Śnieżynko, jesteś fantastyczna. Gdybym nie był już zakochany, to poprosił bym cię o rękę.
-SPOKÓJ! -Wykrzyczane tonem alfy słowo wywiera wpływ na wszystkie wilki, nawet ja zdębiałam, choć moja wilczyca przeciąga się rozkosznie.
-Czy mógłbym dowiedzieć się co się tu do cholery dzieje? -Młody bóg podchodzi do nas, gdy spojrzałam na niego, jego tęczówki mignęły na czerwono.
-Moja. -Jedno krótkie słowo wystarczyło, by wszyscy wilkokrwiści pochylili głowy z szacunkiem. -Kim jesteś piękna istoto?
-Sobą. Nie sądzisz, ze powinieneś się najpierw przedstawić nim sam zażądasz tego ode mnie?
-Mark Stone, a teraz proszę byś mi się przedstawiła. -Ton jego głosu wcale nie jest proszący wręcz przeciwnie.
-Kate Simons, tym tonem wiele nie zdziałasz, nie jestem kukiełką.
-Zaskoczyłaś mnie. Czemu się wcześniej nie spotkaliśmy?
-Bo mieszkam w tym mieście trzy dni z dojazdem. -Odwracam się do Diany
-Idziemy popływać? - Mark łapie mnie za rękę
-Jeszce z Tobą nie skończyłem.
-A mi nie podoba się ton jakim się do mnie odzywasz, więc ja skończyłam z tobą. Chłopcy - Patrzę na Michaela i Matta. -Ta impreza mi się nie podoba, chyba wrócę do domu. Jak będziecie chcieli wrócić to zadzwońcie po mnie. Di jedziesz czy zostajesz.
-Jadę.
-Kate proszę zostań. -Kris patrzy na mnie błagalnie. -Siadaj na koc i nie rób nam tego. Tak fajnie nam się gadało a ty chcesz się zerwać.
-Kris proszę, było fajnie, ale nie podoba mi się przesłuchanie człowieka z wybujałym ego. Jak załapie podstawowe wymogi kultury wtedy może będę w stanie z nim porozmawiać a na chwilę obecną to nawet nie chcę na niego patrzeć.
-Jeśli tak stawiasz sprawę to nie będę cię zatrzymywał, przykro mi że nasz impreza tak się potoczyła.
-Chłopcy, miło było mi was poznać. -Żegnam się z Krisem, Erykiem i Aleckiem i nie patrząc na resztę kieruję się w stronę auta.
-Kate poczekaj jadę z tobą. -Di biegnie za mną
-Stokrotko, poczekaj my też się zbieramy. -Michael podnosi się z koca. -Kris jak chcecie to jedźcie z nami, posiedzimy nad basenem.
-Ok. My jedziemy za wami, a my- Patrzy na Johna - Porozmawiamy sobie w domu. -Widzę jak Kris coś tłumaczy Markowi. Z tej odległości nie jestem w stanie powiedzieć co, bo mimo moich wilczych zdolności nie dociera nic do mnie.
Jedziemy w kompletnej ciszy, nikt nawet głośniej nie odetchnie.
-Co się stało Markowi? -Matt przerywa ciszę i głośno zadaje pytanie, które widzę że ich trapi.
CZYTASZ
Biały wilk
WerewolfSiedemnastoletnia Kate ukrywa swoje wilcze wcielenie. Czy można uciec przeznaczeniu? A może znajdzie się ktoś, kto przebije się przez jej uczuciową barierę. Bardzo proszę o szczere opinie, bo to moje pierwsze opowiadanie :)