41

20.2K 887 131
                                    

-Wstańcie proszę. -Głos mam spokojny, ale myśli pędzą z prędkością światła. Kurwa, co się tu dzieje. -Możemy porozmawiać? -Patrzę na alfy stojące przede mną.

-Oczywiście luno. -Mike odchodzi na bok, by zrobić mi miejsce na wózek. -Może przejdźmy do biurowca, tam będzie spokojniej. -Mark prowadzi wózek, a ludzie przyglądają mi się z szacunkiem. W co ja wdepnęłam. Jak moje życie mogło się tak szybko zmienić. Przecież ja się do tego nie nadaję. Jestem zwykłą dziewczyną. Nie wiem nic o prowadzeniu stada, a co dopiero władaniu nimi. Pocieram twarz, by się obudzić, lecz nic się nie zmienia.

-Głowa cię boli? -Mark odzywa się zza moich pleców

-Nie. -Odpowiadam spokojnie. -Wiedziałeś co planują?

-Nie miałem pojęcia. Nie mieliśmy władcy od ponad dwustu lat, gdy poprzedni zmarł bez potomstwa. Od tego czasu mamy demokrację, a władzę pełni alfa. Jestem w takim samym szoku jak ty.

-Mark, ja się do tego nie nadaję. Jak osoba, która jeszcze niedawno nie miała stada może być władcą wszystkich wilków? Kurwa.

-Spokojnie. Wysłuchamy co mają do powiedzenia, dopiero wtedy podejmiesz decyzję. -Całuje mnie w głowę. -Bez względu na to, na co się zdecydujesz, pamiętaj, że nie jesteś sama. -Podjeżdżamy pod biurowiec, gdzie ochrona staje na baczność, a Mike otwiera przede mną drzwi.

-Proszę. -Uśmiecha się do mnie. -Pani przodem.

-Dziękuję. -Kierujemy się do sali obrad, gdzie Mark ustawia wózek na honorowym miejscu. 

-Przestaw proszę wózek inaczej, to miejsce twego ojca. -Patrzę na mojego mężczyznę ze łzami w oczach.

-Zostań. -Mike pojawia się przy mnie. -Jak się czujesz? 

-Cholernie przytłoczona. Ja nie chcę tego. Chcę znów być zwykłą Kate. -Rozpadam się, a łzy bezwstydnie płyną po moich policzkach. -To jakiś koszmar.

-Nie płacz słońce. -Mark momentalnie klęka przy mnie. -Jestem przy tobie. -Zanurzam twarz w jego ramionach, a jego dłonie kojąco wędrują po moich plecach.

-Możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi? -Pytam, gdy odzyskuję równowagę.

-Z wnioskiem o nominowanie cię na przywódczynię watah wyszedł Eryk. Poparli go wszyscy. -Mike tłumaczy, wciąż klękając przede mną. -W ciągu tygodnia, uratowałaś więcej istnień, niż niejeden alfa przez całe życie. Jesteś prawa, lojalna i masz dobre serce. Ujawniłaś swego wilka, by uratować małą Rosę. Nie zważałaś na siebie, tylko ratowałaś dziecko, a to wielka odwaga.

-Mike, nie znam się na tym. Mam niecałe osiemnaście lat, a mam rządzić ludźmi?. -Ja pierdolę, to jakiś absurd.

-Przecież wszyscy ci pomożemy. -Devon usiadł w fotelu przy stole. -Będziesz jak prezydent, a my odpowiadamy przed tobą. 

-Czy ty słyszysz co mówisz? -Jak mam im wytłumaczyć o co mi chodzi. -Nie znam się na tym. Jestem zwykłą dziewczyną. Mogę upiec ciasto a nie rządzić stadami.

-Czego się boisz? -Mike patrzy na mnie z powagą.

-Boję się że spieprzę to, co z takim trudem przez lata budowaliście. -Mark kojąco gładzi mnie po ramionach.

-Nie pozwolimy ci na to. -Mike uśmiecha się ciepło. -A to, że będziesz ponad alfami może jeszcze pomóc.

-W jaki sposób? -Patrzę na niego jak na idiotę.

-Zobacz. -Mike stara się mi wytłumaczyć ich decyzję. -Dotychczas każda sfora rozwijała się w swoim tempie. Nasz sfora jest w dużym rozkwicie, inne sfory też są wysoko rozwinięte, ale już na alasce jest niezły burdel. Teraz gdy już zostałaś naszą królową, będziesz miała większą kontrolę nad tym co się tam dzieje. 

-Czy ty nie rozumiesz co ja mówię? NIE ZNAM SIĘ NA TYM. 

-Pomożemy ci. Masz doradców. Każdy z nas prowadzi sforę już od dłuższego czasu, możesz na nas polegać.

-Kurwa. - Przeciągam palcami po głowie, gdzie wyczuwam dużego guza. -Nie zmienicie zdania, prawda? -Patrzę na facetów uśmiechających się do mnie.

-Nie ma szans. -Ben uśmiecha się szeroko. 

-To co, razem uczymy się rządzić? Ty swoją sforą, a ja tobą? -Patrzę na  mężczyznę, któremu uśmiech schodzi z twarzy.

-Myślę, że ty masz łatwiej. Ja jadę na pole minowe, ty zostajesz w pałacu. 

-Tyle tylko, że twoja porażka, będzie też moją. Pomyślałeś o tym?

-Nie pozwolimy na porażkę. -Mike ściska moją rękę. -Jesteśmy z tobą.

-Hola. Skoro ja zostałam królową, to znaczy ze Mark będzie królem i mogę oddać odpowiedzialność w jego ręce. -W mojej głowie pojawia się genialna myśl.

-Niestety. -Devon przeczy. -Mark będzie tylko twoim partnerem, dopiero wasze dzieci będą mogły przejąć władzę. 

-Dupa. -Dość głośno wyrywa się to z moich ust.

-Poradzisz sobie. -Mark uśmiecha się do mnie. -Ja mam stado do przejęcia, ty masz wszystkie watahy. -Śmiech alf rozbrzmiewa w sali.

-To co mam robić? -Pytam, bo już wiem ze mnie to nie ominie.

-Bądź sobą. -Mike odpowiada. -Po prostu bądź sobą.


-Mamo, możemy porozmawiać? -Pytam gdy pojawiamy się z powrotem w domu.

-Jasne córeczko. -Płakała. 

-Co się dzieje? -Pytam gdy znajdujemy się same w jadalni.

-Nic kochanie. Trochę komplikacji. Poradzę sobie. -Mama głaska mnie po ręku.

-Mamusiu. -Mój głos jest bardziej stanowczy. -Pokłóciłaś się ze Sly.

-Nie kochanie, to nie to. -Spuszcza wzrok, na co rozdzwaniają się w mojej głowie dzwonki alarmowe.

-Spójrz na mnie. -Podnosi oczy, i widzę w nich łzy.

-Mam wieści. -Jej głos jest cichy i smutny.

-Co jest. -Widzę, że coś ją strasznie trapi. -Mamo powiedz.

-Będziesz miała rodzeństwo. -Prawie szepce.

-Słucham? -Wiele rzeczy się spodziewałam, ale nie to.

-Ja jestem w ciąży. -Płacze już otwarcie.

-I to cię tak przeraża? -Patrzę na własną matkę jak na istotę z innej planety.

-Kate, ja mam już czterdzieści lat. -Płacz wstrząsa jej ramionami.

-No i ? -Nie rozumiem kobiety. -Przecież to nie koniec świata. Będzie dobrze.

-Nie wiem. -Jest strasznie przybita.

-A może Sly nie chce tego dziecka? -Z agresji włosy stają mi na sztorc. Jeśli powiedział coś mamie to ubiję gnoja.

-Jest szczęśliwy. -Napięcie ze mnie opada, jak z przebitego balonu.

-No to o co chodzi.- Staram się wyciągnąć z niej jej największe troski.

-Boję się.

-Nie przejmuj się. Wszyscy ci pomożemy. -Uśmiecham się do niej.

-A o czym chciałaś porozmawiać? -Mama patrzy na mnie.

-W sumie mam dla ciebie wieści.

-Ale ty nie jesteś w ciąży? -Mama przerywa mi wypowiedź.

-Nie. Tylko zostałam  wilczą królową.

Biały wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz