38

20.9K 923 62
                                    

Przechodzimy do sali obrad, która znajduje się obok biura Mike. Duży owalny stół, przy którym znajdują się wygodne fotele, powoli zapełniają się przybyłymi. Testosteron rozchodzi się w powietrzu. Same alfy z lunami, oraz następcy w stadach. 

-Dobrze. -Mike zaczyna spotkanie. -Skoro już jesteśmy w komplecie, to możemy zaczynać. Na początek, Ben gratuluję przejęcia stada. Wiesz, że zrobienie tam porządku to nie będzie łatwa sprawa. Powiedz czego potrzebujesz, a my pomożemy.

-Dzięki. -Ben zabiera głos. -Potrzebuję kilku ludzi na początek. Żołnierzy, egzekutorów, lekarzy. Wszyscy wiemy, że to stado nigdy nie było prowadzone prawidłowo. Nie wiem czego mogę się spodziewać, ale nie nastawiam się na nic dobrego.

-Zapewnimy ci wszystko co niezbędne. -Mike patrzy ze zrozumieniem. -Mogę dać ci dwóch egzekutorów i trzech lekarzy na początek. Dziesięcioro ochroniarzy i z naszej strony ofiaruję ci dziesięć milionów bezzwrotnej pożyczki na doprowadzenie terenu do porządku.

-Nie potrzebuje tyle. -Ben stara się oponować.

-Potrzebujesz wszystkiego. -Mike ucina dyskusję. -To rozległy teren, masz pod sobą kilka tysięcy wilków a tam nigdy nie było dobrze.

-Dzięki. -Ben chyba zrozumiał jak trudnej pracy się podjął.

-Od naszej sfory. -Devon dodaje. -Masz osiem milionów, a z ludzi bierz kogo chcesz.

-Co z ochroną? -Ben patrzy na przyjaciela. -Kogo mianujesz na moje stanowisko?

-Jeśli nie będzie ci potrzebny to twojego bliźniaka. 

-Poradzę sobie, ale chciałbym zabrać Alexa. Chciałbym, by zajął się ochroną na moim terenie. 

-Masz moja zgodę. -Devon patrzy na swego człowieka.

-Daję pięć milionów i służbę medyczną na pięć lat. -Gareth odzywa się ze swego miejsca. -Mam na swoim terenie w pełni wyposażony szpital polowy, który wysyłamy przy różnych katastrofach. Jest do twojej dyspozycji.- Ben w podziękowaniu kiwa głową.

-Daje dziesięć milionów i oddział wojska. -Alfa z teksasu odzywa się do Bena. -Masz pod sobą dwudziestu ludzi z różnymi zdolnościami, a dowódca tego oddziału będzie odpowiadał bezpośrednio przed tobą. Zaraz po spotkaniu zadzwonię do Bruca i jeszcze dziś polecą zabezpieczyć teren.

-Dzięki.

-Czy chcesz też transport? -Eryk patrzy na Bena. -No wiesz samochody, motory?

-Nie wiem. Nie mam pojęcia co tam zastanę. -Ben pociera twarz.

-Dobra, jak dotrzesz na miejsce to zadzwoń do nas i powiedz. Mam cztery hummery dostępne od zaraz.

-Trzeba załatwić żywność. -Odzywam się ze swego miejsca. -Przecież posyłacie tam ludzi.

-Masz rację. -Mike patrzy na mnie z uśmiechem. -Zaraz wydam polecenie i wyślemy tam ciężarówki z żywnością, do tego namioty polowe.

-Ben, masz tu przyjaciół i w razie jakichkolwiek potrzeb po prostu dzwoń.

-Dzięki. Wiem, że początki będą ciężkie. Kate, nie chcesz pojechać ze mną? Przydał by mi się ktoś, kto tak dobrze posługuje się bronią. -Ben stara się uśmiechnąć, choć nie za dobrze mu to wychodzi.

-Przykro mi. -Mark stanowczo odmawia. -Moja kobieta nie będzie nigdzie jechać.

-Uspokój się. -Ściskam jego dłoń. -Ben tylko żartował.

-Dobrze, następna sprawa. -Mike kończy sprawę nowego przywódcy. -Czy mamy jakieś skargi?

-Po zakończeniu panowania poprzedniego przywódcy na alasce to nie.

Biały wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz