25

26.8K 1.1K 28
                                    

-Możemy porozmawiać? -Mama patrzy mi prosto w oczy.

-Jasne. Sly dołącz do nas, bo ciebie to też dotyczy. -Mark wstaje i trzymając mnie za rękę prowadzi do swojego gabinetu. -Tu nikt nie będzie nam przeszkadzał.

-Czemu mi nie powiedziałaś? -Mama patrzy na mnie z niepokojem w oczach.

-Nie było kiedy. Przecież nie wyskoczę z tym przy kolacji. Tylko nasza czwórka wie że jestem zmienną. -Widzę jak napięcie schodzi z mamy.

-Córeczko, kocham cię najmocniej na świecie. Po prostu troszczę się o ciebie.

-Wiem mamusiu. Nie przejmuj się. Mark w miarę szybko doszedł do siebie po szoku oznaczenia. -Uśmiecham się ciepło do chłopaka.

-Nie powiem. -Mark patrzy z miłością. -To był szok, ale też rozumiem wasze motywy. Nie przeszkadzało mi ze moja ukochana jest człowiekiem, ale jej zmienność była nie lada niespodzianką. 

-Sorry Mark, że nie powiedziałem wam o Kate, ale obiecałem  że dotrzymam tajemnicy. -Sly tłumaczy się chłopakowi. 

-Nie ma sprawy. Na razie wiemy tylko my. Postanowiliśmy że powiemy tylko rodzicom, a Kate nie ściągnie na razie talizmanu. To ona musi być pewna i świadoma kiedy się ujawni. Nie będę naciskał, po tylu latach ukrywania się musi czuć się pewnie z tą decyzją.

-Dziękuję ci. -Mama z uśmiechem patrzy na Marka.

-Drobiazg. Mi też zależy na szczęściu Kate. Pamiętaj że nie jesteś teraz jedyną osobą, której zależy na jej osobie. To moja miłość, ale też przyszła luna stada.

-Dobra mamuś, koniec o mnie. Kiedy się sparujecie? -Mój uśmiech nie mógł by być większy.

-Nie wiem czy się sparujemy. -Mama spuszcza głowę i wpatruje się w swoje buty.

-Dlaczego? -Razem z Markiem wypowiadamy pytanie zgodnym chórem.

-Bo od śmierci taty minęło niewiele czasu. Jak to będzie wyglądać?

-Posłuchaj. -Muszę wstać bo z nerwów mnie zaczyna roznosić. -Tato umarł i  nie wróci. Obie go kochałyśmy i on kochał nas. Czy myślisz że on chciałby byś była nieszczęśliwa? Mogę ci powiedzieć że nie. Nie każdy znajduje swoje szczęście, ty masz szanse na szczęśliwe życie u boku Sly. Nie patrz na innych tylko na siebie. Jeśli myślisz że będę krzywo na ciebie patrzeć to się mylisz. Człowiek nie jest stworzony by żyć samotnie a ty masz szansę na fajny związek. Nie spieprz tego.

-Kate! Zważaj na słowa. -Mama strofuje mnie za język jakim się posługuje.

-To przestań gadać głupoty. Sly kocha cię od tylu lat, a ty kiedy macie możliwość by żyć wspólnie wymyślasz jakieś wykręty.

-Ale...

-Mamo żadnych ale. -Przerywam jej brutalnie. -Jeśli tego potrzebujesz to masz moje błogosławieństwo. Jak  to kiedyś powiedziałaś? Będzie mi ciepło w długie zimowe wieczory. -Mama spuszcza wzrok z rumieńcami na twarzy. -Nie zaprzepaść szansy, którą dał ci los. -Uśmiecham się do Sly. -Masz moje pozwolenie by oznaczyć ją nawet dzisiaj. Tylko proszę dbaj o nią jak o największy skarb.

-Masz moje słowo. -W jego oczach widzę wdzięczność i wielką ulgę.

-A co z domem? -Mama szuka wykrętów ale jej argumenty są coraz słabsze.

-A co ma być? Wynajmiemy albo sprzedamy. Mamo nie szukaj problemów gdzie ich nie ma. Chcę byś była szczęśliwa. Czy o tak wiele proszę?

-No nie. -Widzę w jej oczach nadzieję.

-To pozwól sobie na miłość. Tato zawsze będzie w naszych sercach, ale to nie znaczy że my też mamy przestać żyć.

-Och Kate. -Mama przytula mnie mocno. -Kocham cię.

-Ja też cię kocham mamusiu.


Tato możemy zająć wam chwilę? -Mark pyta ojca. Tej rozmowy też nie da się uniknąć.

-Jasne synu. Co się stało? 

-Możemy porozmawiać u was? Nie chciałbym by ktoś nas podsłuchał. -Mark dyskretnie daje znać że ta rozmowa musi się odbyć na osobności. 

-Jasne, mama jest na górze. Coś się stało? Nie macie za wesołych min. -Mike skanuje nasze twarze w poszukiwaniu odpowiedzi.

-Nie chcę dwa razy tłumaczyć. -Mark w pocieszeniu ściska moją dłoń. -Ale na prawdę to nic złego. -Kierujemy się na górę do prywatnych pokojów pierwszej rodziny. Wchodzimy do salonu, w którym panują ciepłe kolory, na nasz widok Lena podnosi się z fotela w którym czytała książkę.

-Co się stało? Macie miny jakby ktoś umarł. -Jej niepokój jest wręcz wyczuwalny.

-Nic złego, musimy tylko wam coś powiedzieć. -Mark kieruje mnie na kanapę.

-Wiem, że powinniście dowiedzieć się wcześniej. -Zaczynam, a mój głos drży. -Przez całe życie się ukrywałam. -Urywam bo nie wiem jak mam to powiedzieć

-Słuchajcie. -Mark bierze sprawy w swoje ręce. -Kate chce powiedzieć że też jest wilczycą. Od pierwszej przemiany nosi talizman, który maskuje jej zapach.

-Wow, tego się nie spodziewałem. -Mike pociera brodę a Lena jest chyba w szoku.

-Możesz mi wierzyć że dla mnie to też była niespodzianka. -Mark uśmiecha się do mnie. -Dowiedziałem się jak ją oznaczyłem, gdy wgryzła się w mój bark.

-Dlaczego to ukrywałaś? -Mike wciąż nie otrząsnął się z szoku.

-Mogę skorzystać z łazienki? Wtedy nie będę musiała tłumaczyć.

-Jasne. Przejdź do sypialni i drzwi po lewej stronie łóżka to łazienka. 

Wstaję i kieruje się do łazienki by zrzucić ciuchy. Boję się trochę ich reakcji, bo dotychczas tylko rodzice widzieli moją wilczą skórę. Przechodzę przemianę i w wielkim lustrze odbija się śnieżnobiała wilczyca. Nie mam ani jednej ciemniejszej plamki. Biel i fiołkowe oczy. Wchodzę do salonu i widzę Marka, który zsuwa się z kanapy na kolana

-Mój boże, jakaś ty piękna. -Obejmuje mnie ramionami i zatapia swoje palce w mym futrze.-Kocham cię śnieżynko. -Daję mu wilczego buziaka. -Jak chłopaki cię zobaczą to zostaniesz śnieżynką już na zawsze.- Patrzę na Mike i wycofuję się do łazienki by zmienić skórę i założyć ciuchy.

-Czy teraz już rozumiesz? -Pytam gdy pojawiam się z powrotem.

-Tak. -Mike odpowiada podając mi piwo. Widzę, że reszta też trzyma swoje drinki. -Teraz już wiem dlaczego się ukrywałaś. Kto jeszcze wie o twej wilczej naturze?

-Tylko mama i Sly, ale on nie widział jak wyglądam. On tylko wie kim jestem.

-Sly? A on skąd wie? -Lena w szoku patrzy na mnie jak na okaz w muzeum.

-Sly wpoił się w mamę jak byli razem w armii. Uratował mamę ale mama była ranna. Gdy opatrywał jej rany zobaczył oznaczenie na jej ramieniu, stąd wiedział kim jestem.

- Czyli mamy grupę pięciu osób wiedzących o twoim wilku, ale nikt z nas się nie wygada. Masz nasze słowo, że dopóki nie będziesz gotowa nikt nie zdradzi tajemnicy.

-Dziękuję. Mój tato po mojej pierwszej przemianie kupił wisior i bransoletkę z czarnych diamentów by maskować mój zapach. Tylko w ten sposób mógł mnie chronić. Wiem że nie każdy wilk jest dobry, a wilczyca z moim umaszczeniem jest rzadkością.

-Kate, nie chcę cię dodatkowo martwić i straszyć ale jesteś jedyną śnieżnobiałą wilczycą jaką znam.

Biały wilkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz