-Cześć. -Witamy się z Alexem gdy wchodzimy do jego pokoju. Wygląda strasznie. Jego głowę i pół twarzy okrywają opatrunki. Klatka piersiowa owinięta jest w bandaże. Noga wisi na wyciągu. Pielęgniarka wpisuje jakieś parametry do karty gdy lekarz kończy badanie.
-Wasza wysokość. -Znajomy mi chirurg wita się z nami. -Jutro widzimy się na kontroli, a teraz zostawiam was z waszym przyjacielem. - Kłania się nam i wychodzi.
-Jak się czujesz? -Mark pyta przyjaciela.
-Jak bym miał spotkanie z ciężarówką. -Jego błękitne oko przesuwa się z Marka na mnie. -Wasza wysokość?
-Tak. -Wzdycham ciężko. -Wrobili mnie.
-Śnieżynko, fajnie mieć królową wśród sfory. -Raczy mnie swoim firmowym uśmiechem. -Ale dla mnie zawsze będziesz Kate.
-Dzięki ci wielkie. Mam już dosyć ludzi, którzy zaczęli traktować mnie jak jajko.
-Jesteś teraz najważniejszym wilkiem w stanach. -Mark gładzi mnie po dłoni. -Nie dziw się.
-Może za kilka lat się przyzwyczaję, ale na dzień dzisiejszy trochę mnie to przeraża.
-Jakie straty wśród naszych? -Alex pyta Marka.
-Gareth nie przeżył. Dostał prosto w serce. Kate ma połamane żebra i wstrząs mózgu po spotkaniu z motocyklem. Kilkoro z nas odniosło drobne rany, ale to ty miałeś największe obrażenia.
-Jak radzi sobie Eryk? Przecież to jego ojciec. -Alex pyta z troską.
-Trzyma się. -Mark przeczesuje swoje włosy. -To on zaproponował alfom, by Kate została królową.
-Jak głosowanie?
-Ponoć jednogłośne. -Mark przygląda się przyjacielowi. -Nie było mnie przy tym, bo siedziałem przy nieprzytomnej Kate.
-Tak mocno oberwałaś?
-Okazuje się, że skóry na motor mają swoją rację. -Uśmiecham się do Alexa. -Teraz muszę odczekać nim wsiądę na dziecinę.
-Poczekasz na mnie?
-Zależy jak szybko będziesz dochodził do siebie. Postaraj się szybko wykaraskać, bo za dwa tygodnie bierzemy ślub.
-Gratuluję. -Alex szczerzy się do nas.
-Masz motywację by zdrowieć. -Mark ściska dłoń przyjaciela. -Jeśli chcesz mieć okazję by zatańczyć z panną młodą to zdrowiej.
-Przyjdziemy do ciebie jutro. -Mówię do chorego. -Na poczekalni jest jeszcze kilka osób, które chcą cię zobaczyć.
-Dzięki że wpadliście.
-Jesteś naszym przyjacielem. -Mark patrzy w oczy przyjacielowi. -Zrobił byś to samo.
-Do jutra. -Żegnamy się opuszczając salę. W poczekalni zegnamy się z pozostałymi i umawiamy się z Dianą na wieczór.
-Kochanie co teraz? -Mark pyta po opuszczeniu kliniki.
-Jedziemy do domu. Trzeba pomóc Lenie przy organizacji ślubu. -Momentalnie przy nas pojawia się ochrona.
-Jak tylko sobie życzysz. -Mark całuje mnie w głowę i kierujemy się w stronę domu.
-Jak mnie zawieziesz to weź Mateo na lekcję. -Odwracam głowę do chłopaka. -To że ja nie mogę jeździć to nie znaczy ze ma przerwać naukę.
-Nie chcę cię zostawiać.
-Mark, w domu nic mi się nie stanie. Muszę omówić z Leną kilka spraw związanych ze ślubem, a obiecałeś bratu, że nauczysz go jeździć.
![](https://img.wattpad.com/cover/125952492-288-k31211.jpg)
CZYTASZ
Biały wilk
WerewolfSiedemnastoletnia Kate ukrywa swoje wilcze wcielenie. Czy można uciec przeznaczeniu? A może znajdzie się ktoś, kto przebije się przez jej uczuciową barierę. Bardzo proszę o szczere opinie, bo to moje pierwsze opowiadanie :)