ROZDZIAŁ 42

2.6K 128 4
                                    

                Sen miałam przyjemny, nie śniły mi się żadne koszmary. Poczułam na swojej talii czyjąś rękę, moja głowa obierała się o czyjeś ciało. Leżałam, ale nie w moim łóżku. Do mojego nosa dotarł zapach perfum. Znam właściciela. Leniwie otworzyłam oczy, moja głowa leżała na nogach Dereka. Podniosłam się delikatnie, wszystko mnie bolało.

- Hej. Wyspałaś się? - mężczyzna uśmiechnął się do mnie lekko.

- Wszystko mnie boli.

              Derek przytulił mnie ramieniem, a ja wtuliłam w niego głowę. Było mi przy nim przyjemnie. On naprawdę miał w sobie pozytywne uczucia, ja czułam się w jego towarzystwie wspaniale, byłam bezpieczna. Dlaczego on to ukrywa przed innymi?

- Obudzili się? - wyszeptałam.

- Jeszcze nie.

- A gdzie Lydia?

- Śpi - odparł, całując mnie w głowę.

- Deaton? - musiałam wiedzieć wszystko, a może po prostu chciałam posłuchać jego głosu?

- Musiał na chwile wyjść. Powinnaś wracać do domu, jesteś zmęczona.

- Nie zostawię ich tutaj samych.

- Ja z nimi zostanę i dam Ci znać, jeśli się wybudzą.

- Po moim trupie. Sam wyglądasz na zmęczonego.

- Ale jestem facetem.

- No tak. Wy i wasza cholerna duma.

- Ej, nie prawda.

               Zaśmiałam się z jego obrażonej miny. Kto by pomyślał, że będę siedzieć w ramionach Dereka Hale'a? Po tym, jak chciałam go wielokrotnie zabić. Po naszych wszystkich kłótniach i niemiłych słowach.

- O czym tak myślisz? - zapytał Derek.

- O niczym takim - wzruszyłam ramionami.

- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć?

- Wiem, dziękuję.

               Derek przyciągnął mnie mocniej do siebie i pocałował w czoło. Uwielbiam czułego Dereka. Nie żebym innego nie uwielbiała. On sam w sobie jest wspaniały, chociaż nigdy się do tego głośno nie przyznam. Czasami mam ochotę go zabić, jednak w ostateczności nie byłabym w stanie tego zrobić.

- Obudziłaś się – Deaton wszedł do gabinetu.

- Tak - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.

- Nie pytam, jak się spało, bo pewnie niewygodnie.

- Ej, w moich ramionach śpi się wygodnie .

- Tak sobie wmawiaj, Hale.

               W odpowiedzi dźgnął mnie palcem w żebra, a ja zaśmiałam się z jego ruchu. Pasuje mi taki zabawny i rozluźniony Derek, taki jest najlepszy. Powinien częściej się uśmiechać, jest wtedy jeszcze bardziej przystojniejszy, niż zazwyczaj.

- Nina, co zamierzasz w sprawie Alf? - zapytał Deaton.

- To co zawsze - wzruszyłam ramionami.

- Czyli? - spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Mam zamiar ich się pozbyć. Stado Deucalion'a upada, niektóre Alfy już od niego uciekły. Ennis i Kali nie żyją. On sam jest zbyt słaby.

- Nie doceniasz go - pokręcił lekko głową wzdychając.

Old City, Old Life { Teen Wolf }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz