Po informacji przekazanej przez Scott'a, szybko wybiegliśmy z mojego domu i wsiedliśmy do samochodów. Ja jadę z Isaac'iem i Allison. Scott, Stiles i Lydia pojechali Jeep'em. Jechałam dosyć szybko, ale z głową. Mam człowieka na pokładzie, muszę uważać. Chociaż z wielka chęcią jechałabym o wiele szybciej.
- Jak myślicie? Co jej jest? - odezwał się Isaac.
- Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że to jednak nic poważnego.
- A jeśli to jest bardzo poważne? - odezwała się Allison.
- To jej pomożemy, prawda? - Isaac spojrzał na mnie.
- Tak. Nie pozwolę kolejnej osobie odejść z tego świata. Tak, wiem. Ostatnio mówiłam to samo i mi się nie udało. Teraz musi się udać.
- Nina, to nie jest Twoja wina. Przestań się obwiniać o coś, na co nie miałaś wpływu.
Nie odpowiedziałam, bo co miałam mu powiedzieć? Ja sama powoli zaczęłam wątpić w siebie i swoje umiejętności, nie mówiąc już o słowach. To tak, jakbym rzucała je na wiatr. Isaac złapał mnie za rękę i uśmiechnął się do mnie lekko. Odwzajemniłam uśmiech i z powrotem spojrzałam na jezdnię. Muszę jechać szybciej, nie wiadomo ile mamy czasu. Docisnęłam mocniej pedał gazu.
- Nina? - odezwała się przestraszona dziewczyna. - Panujesz nad sobą?
- Tak, dlaczego pytasz? - zapytałam, patrząc na nią w lusterku.
- Bo jedziesz z dużą prędkością.
- A co? Boisz się? Chcę szybko dojechać na miejsce. Mogę zwolnić.
- Nie trzeba. Chciałam mieć tylko pewność.
- Spokojnie, panuję nad sobą od dłuższego czasu. Sytuacja sprzed roku się nie powtórzy.
Doskonale pamiętam, jak traciłam nad sobą panowanie. Na całe szczęście zawsze miałam przy sobie kogoś, kto mnie uspokoił. W innym przypadku mogłoby to się źle skończyć. Co prawda ja bym przeżyła, jednak gorzej mogłoby być z innymi uczestnikami.
Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Wybiegłam z samochodu jak szalona i wpadłam do środka jak burza. Chciałam jak najszybciej dostać się do Cory, ale przeszkodziła mi w tym Melissa. Ze też nie miała kiedy się pojawić na mojej drodze.
- Nina? Coś się stało? - zapytała przejęta moim widokiem.
- Nie. To znaczy tak. To znaczy, tak jakby. Szukam sali.
- Jakiej sali?
- Gdzie leży Cora Hale? - zapytałam szybko.
- Chodźcie, zaprowadzę was.
Ruszyliśmy za kobietą w stronę windy, aby dostać się na górę. Zauważyłam, że trzęsą mi się dłonie. Rzadko kiedy to się zdarza. Jest tak tylko wtedy, gdy bardzo się czegoś boje lub za bardzo się czymś przejmuję. teraz cholernie boje się o Core i jej stan zdrowia. Wilkołak nie powinien trafiać do szpitala, ewidentnie coś było nie tak.
- Ej, spokojnie – Isaac położył mi rękę na ramieniu.
- Co z nią? - skierowałam się do Melissy. Weszliśmy do windy.
- Kiepsko. Nie reaguje na leki. Wiem, że to wilkołak , ale coś powinno jej pomóc.
- Jakieś jeszcze objawy?
- Wymiotuje na czarno. Z kawałkami czegoś.
- Czegoś? - spojrzałam na nią zdziwiona.
- Nie wiem co to jest - pokręciła załamana głową.
CZYTASZ
Old City, Old Life { Teen Wolf }
FanficNina po trzech miesiącach powraca do Beacon Hills. Jednak nie została poinformowana o kłopotach przez przyjaciół. Dowiedziała się od kogoś innego. W mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Czy Nina przebaczy przyjaciołom? Czy uda jej się tym raze...