Tęsknota (Horace x Will)

875 74 12
                                    

- Długo się nie widzieliśmy, Horace - powiedział Will, nalewając kawę do dwóch kubków po czym jeden z nich położył przed swoim przyjacielem. - Mam nadzieję, że wybaczysz mi, iż cię nie odwiedzałem , ale ostatnio przybyło mi obowiązków i nie miałem czasu wpaść z wizytą.

Horace nie odpowiedział, ale Willowi to nie przeszkadzało. Zwiadowca upił łyk kawy i mruknął z zadowolenia, bo tym razem nie przesadził z ilością dodanej do niej miodu.

- Kiedy tak patrzę na to zachodzące słońce... - mówił dalej Treaty, wpatrując się w z lekka pomarańczowe niebo. - ... to przypominają mi się te wszystkie rozmowy, które ciągnęliśmy od świtu do nocy. Gadaliśmy o wszystkim od świtu do zmierzchu, a i nieraz zarywaliśmy noce, bo mieliśmy sobie zbyt dużo do powiedzenia. Historie nigdy się nie kończyły, bo my, kompani, mieliśmy ich dużo do opowiedzenia.

Will wziął kolejny łyk ciepłego napoju, lecz jego przyjaciel nadal nic nie powiedział. Zwiadowca zdawał się tym nie przejmować. Natomiast co chwila spoglądał w niebo, jakby spodziewał się, iż nagle nadleci stamtąd jakaś niebezpieczna kometa.

- Jest już późno, a gwiazd nadal nie widać. Domyślasz się dlaczego, mój przyjacielu? Bo to my jesteśmy prawdziwymi światłami tego uniwersum. Czy to nie brzmi zbyt filozoficznie? - Will uśmiechnął się kącikami ust, ale uśmiech nie zawitał w jego ciemnych oczach. - Królewski Zwiadowca i Pierwszy Rycerz Królestwa, ach, dobrana z nas była para, nie?

Horace nadal nie odpowiadał, co dopiero teraz zaczęło frustrować zwiadowcę. Will westchnął zrezygnowany, domyślając się, że nieprędko doczeka się odpowiedzi. Poprawił swój płaszcz i przyłożył ręce do ciepłego naczynia z kawą, aby choć trochę je rozgrzać. Była jesień i wieczory robiły się coraz chłodniejsze.

- Żałuję, że nie mogę cię teraz przytulić. Byłoby mi znacznie cieplej - mruknął. -  W zamku zapewne też jest o wiele goręcej. W sumie to tam mogliśmy się spotkać.

Kiedy tylko Will wypowiedział te słowa od razu ich pożałował. Przez ten wcale niedługi czas ich rozłąki zdążył już zapomnieć jak jego przyjaciel nienawidził dworskiego życia.

- Wybacz, zapomniałem o twojej niechęci do stolicy - rzekł, dopijając swoją kawę. - Ale trudno ci się dziwić. W końcu to królewskie intrygi wpędziły cię do grobu.

Po tych słowach zapadła cisza, nieprzerywana nawet szelestem liści na wietrze. Will po raz pierwszy w czasie tej wizyty odważył się spojrzeć na nagrobek. Mimo tego, że minęło już ponad pół roku od śmierci Horace'a nadal nie mógł przyzwyczaić się do nieobecności przyjaciela.

- Wiesz co, Horace? Czasami wyobrażałem sobie siebie na twoim miejscu. W tym zamku, pośród przepychu i zwyczajnego życia królewskiego dworu. Zazdrościłem ci tego wszystkiego, a w szczególność rzesza fanów. Każdy młody chłopiec chciał być takim człowiekiem jak ty. Teraz wydaję mi się to śmieszne, bo otruł cię własny czeladnik.

Zwiadowca kolejny raz spojrzał w niebo i zdziwił się, bo upłynęło więcej czasu niż przypuszczał. Wstał i otrzepał kolana z ziemi, po czym wziął swój kubek i schował do podróżnej torby. Kiedy wziął do ręki szklankę Horace'a najpierw jej zawartość wylał na trawę, a dopiero potem zapakował.

- Tęsknię za tobą, Horace - powiedział Will na pożegnanie. - Nie zasłużyłeś na to, aby umrzeć w ten sposób. Spoczywaj w pokoju.

I odszedł, nie oglądając się za siebie. Towarzyszyła mu tylko samotność i nieprzenikniony mrok nocy. Jedyne rzeczy, które nigdy go nie zostawią.


Chyba powinnam przestać pisać o nagrobkach, bo jeszcze dojdzie do tego, że sama zamieszkam na cmentarzu. Postaram się, aby następny one shot był radośniejszy, ale nie wiem czy mi się uda. Zima działa na mnie przygnębiająco.

Mam nadzieję, że wam się spodobało.



Zwiadowcy - One shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz