5.

1.4K 187 12
                                    


Katela siedział przy kuchennym stole zdrapując z niego farbę i prawie łamiąc paznokcie. Jego noga niespokojnie podrygiwała, a on nawet nie był tego świadom. Spojrzał na zegarek, odliczając w myślach. Nie wiedział od jakiej liczby zaczął więc szybko się zgubił. Kiedy jego paznokieć ukruszył się, drzwi mieszkania skrzypnęły cicho, a o podłogę obiły się obcasy szpilek. Brunet wyprostował się, wzdychając cicho.

Matka chłopaka weszła do kuchni, wiążąc włosy wysoko ponad szyją. Na widok syna przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech. Zaraz Antek na powrót zgarbił się stukając paznokciami o blat stołu.

— Setki razy powtarzałam ci, że doprowadza mnie to do szewskiej pasji – rzuciła nadzwyczaj spokojnie i podeszła do kuchenki, zaglądając do każdego z garnków. – Znów niczego nie ugotowałeś? – mruczała pod nosem przenosząc wzrok na lodówkę.

— Każdy dostaje to, na co zasłużył – odburknął, nie zaprzestając denerwowania matki.

Kobieta odwróciła się na pięcie, natychmiastowo podchodząc do chłopaka i uderzając go w tył głowy, gdyż siedział do niej tyłem. Nawet nie drgnął. Gdzieś w głębi duszy cieszył się, że matka zwróciła na niego choć odrobinę uwagi i nie obchodziło go to, w jaki sposób go traktowała. Dopóty dopóki wiedziała, że ma syna i nawet w najmniejszym stopniu pamiętała o nim.

— Jak ty się ostatnio zachowałeś? – uniosła głos, wspominając zorganizowaną przez siebie kolację – Nawet nie wiesz jak bardzo było mi wstyd przed kochanką twojego ojca! – zajrzała do lodówki. – Zachciało ci się eksperymentów, co? Taka moda teraz? – wyjęła jajka, odkładając je na blat obok. – Na bycie gejem.

— Każdy dostaje to, na co zasłużył – powtórzył cicho, kuląc się w sobie. Wiedział, że matka zaraz dociśnie go do ziemi jeszcze bardziej.

— Twierdzisz, że ja zasłużyłam tylko na syna takiego, jak ty?

— Dokładnie to, co słyszysz.

Kobieta westchnęła głośno, zajmując się swoim obiadem, a Antek nie usłyszał od niej już ani słowa. Mimo wszystko cieszył się, że miał ją przynajmniej na ten krótki moment.

*

— Myślisz, że ona zawsze mówi to, co ma na myśli? – Katela spojrzał na Tobiasza, który stał w kolejce do kasy.

— Myślę, że nie – uśmiechnął się lekko, wsuwając butelkę czystej pod ramię i wyjmując portfel z kieszeni czarnej, skórzanej kurtki. – Oboje jesteście po prostu zbyt uparci. Może gdybyście chociaż spróbowali się porozumieć... Ale jedna rozmowa to nawet nie jest próba. Do tego potrzeba czasu i wytrwałości.

— Kilka rozmów?

— Błędna odpowiedź – Tobiasz odłożył butelkę na ladę, spoglądając na plakietkę kasjerki.

— Zapomnij. Nie pytałem cię o zdanie – Tosiek kliknął językiem.

— Dokładnie to zrobiłeś.

Kasjerka wpatrywała się z wyczekiwaniem w czarnowłosego, a ten tylko wysunął dłoń z banknotem, również czekając.

— Dowód poproszę – powiedziała w końcu lekko podirytowana. Była wyraźnie zmęczona swoją nocną zmianą.

Katela zaśmiał się pod nosem, ukrywając twarz w rękawie dużej, fioletowo niebieskiej wiatrówki. Dziewczyna spojrzała na niego spod byka, a ten ukrył się za plecami przyjaciela. Po tym jak kasjerka w końcu zdecydowała się sprzedać im alkohol (oczywiście po okazaniu dowodu) wyszli ze sklepu, od razu wsiadając do samochodu Bieleckiego.

If I get a little prettierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz