1.

2.8K 271 42
                                    


ꟷ Tosiek! Łap! – chłopak spojrzał w kierunku blondyna, rzucającego książką do geografii, którą chciał pożyczyć.

ꟷ Ale jesteś idiotą! – odkrzyknął przez tłum uczniów, wysypujących się z klas na przerwę, obserwując jak podręcznik uderza ramię czarnowłosej dziewczyny.

Nie spodziewał się spotkać tutaj nikogo znajomego, a los stety niestety pokarał go ludźmi, których znał z gimnazjum, a nawet jeszcze podstawówki. Zaśmiał się pod nosem, podnosząc książkę i przeprosił dziewczynę. Przeszedł korytarz i usiadł na jednej z ławek pod klasą, którą zaczynali. Oparł plecy o ścianę, prostując nogi, a kiedy otworzył podręcznik na losowej stronie, ktoś potknął się o jego stopy, klnąc głośno.

Wiedział, że ten głos rozpoznałby wszędzie, więc widząc twarz Tobiasza nie zdziwił się. Wręcz przeciwnie. Zdawało mu się, że poczuł ulgę i dziwnie ciepłe uczucie rozchodzące się po jego ciele. A kiedy Bielecki uśmiechnął się w jego kierunku wszelkie wątpliwości wyparowały.



Plecy Antka uderzyły w wewnętrzną stronę drzwi jednej z toalet, strasząc przy tym pierwszaków, którzy odważyli się skorzystać. A jęk, który chciał wydobyć się z ust bruneta został zatrzymany przez usta Bieleckiego i szczęk zamykanego zamka. Plecak zsunął się z ramion niższego, a Tobiasz niedelikatnie odsunął go stopą w kąt. Nie przeszkadzało im to, że do dzwonka na lekcje było jeszcze daleko, a w drzwiach pomieszczenia cały czas mijali się uczniowie. Bo po co myśleć w takiej sytuacji, skoro dreszczyk emocji jest najlepszy?

Antek szczególnie uwielbiał ten moment, kiedy czarnowłosy ukrywał dłonie pod jego ubraniem i gładził delikatnie jego skórę. Uwielbiał to, bo nie wiedział jak daleko posunie się chłopak i na ile sobie pozwoli. Nie lubił wiedzieć tego od razu. Odkrywanie każdej z kart po kolei, w swoim czasie, było najlepszą zabawą.

Bielecki zsunął dłonie z łopatek bruneta na jego biodra, równie szybko wsuwając je za pas spodni chłopaka. Antek wygiął plecy w łuk czując lekkie łaskotanie w okolicy szyi i ucha, a przyjaciel pozwolił mu odetchnąć.

ꟷ Najbardziej zajebiste powitanie jakiego mógłbym się spodziewać – chwycił włosy Tobiasza, stykając och czoła ze sobą.

ꟷ Powinieneś po prostu przyznać, że nie spodziewałeś się żadnego – przygryzł wargę, uśmiechając się półgębkiem.

ꟷ Na świecie są miliony ludzi. Byłbym śmieszny, gdybym choć przez chwilę pomyślał, że spotkam cię w nowej szkole.

ꟷ Kłamstwo nie popłaca, więc wypada ci trzymać się tego.

ꟷ Kłamstwo to pojęcie względne.

ꟷ Twoje istnienie to też pojęcie względne – odburknął Bielecki, sięgając ust bruneta i składając na nich dość długi chociaż raczej płytki pocałunek.

ꟷ Wiem. Dlatego tu jestem.

Nie trudzili się dłużej, by poprowadzić rozmowę na szersze tory. Może i każdy chciał dodać coś od siebie, ale chcieli i siebie nawzajem, a w tamtej chwili liczyło się tylko to drugie. Jeszcze znajdą czas, by ze sobą porozmawiać, a świat wcale nie kończy się jutro, nie ważne ile przepowiedni by wysłuchali. Nie wierzyli w to i tak czuli się najlepiej. Dzwonek w końcu oznajmił im, że teraz zostaną sami ale oni już dłużej nie myśleli.

Zostali w toalecie do końca następnej lekcji, mimo iż Bielecki nie pozwolił sobie na nic więcej niż kilka pocałunków tu i ówdzie oraz jedną malinkę, którą ukrywał materiał swetra Tośka.



Rozstali się równie szybko co się znaleźli, a dopiero mniej więcej w połowie kolejnej lekcji w głowie Kateli zaświtała myśl, która nie dała mu spokoju już do końca dnia. Jeśli nie znaleźć się na szkolnym korytarzu to nigdzie indziej, w końcu nie wymienili się zapewne nowymi danymi kontaktowymi.

Teraz brunet siedział na obdartej z farby ławce przed budynkiem, tępo wpatrując się w ekran telefonu. Przez drzwi frontowe wypadło kilku uczniów, którzy w ciasnej grupce opuścili teren szkoły. Jak to dobrze mieć przyjaciół, pomyślał odrywając twarz od urządzenia kiedy przebiegali obok niego, nawet tych fałszywych. Wsunął dłonie do kieszeni , wspinając się na ławkę i rozglądając dookoła. Wzdychając zeskoczył na bruk, a jego martensy, nie sięgające nawet kostki, zabębniły cicho. Poprawił plecak i naciągnął rękaw „brzydkiego" swetra na palce, klikając językiem.

Opuścił teren szkoły, kierując się w stronę stacji. Nie rozejrzał się dookoła, bo wszędzie było cicho, nawet samochody zniknęły z jezdni. Mijając bramę przyszkolnego parkingu, kątem oka dostrzegł pojazd, który zatrzymał się tuż przed jego stopami, a działo się to tak szybko, że w pierwszych kilku sekundach nie potrafił powiedzieć kim jest i skąd wziął się w tamtym miejscu. Pisk opon niósł się echem między budynkami i tylko staruszka idąca przeciwną stroną chodnika zwróciła uwagę na zdarzenie.

Katela z przerażeniem w oczach spojrzał na kierowcę, a Bielecki uznał, że to jedna z głupszych min jakie widział. Uśmiechnął się w kierunku bruneta, przywołując go skinieniem głowy. Tosiek uniósł dłoń, pokazując przyjacielowi środkowy palec ale posłusznie ruszył w kierunku drzwi pasażera.

ꟷ Wiedziałem, że jesteś pojebany ale nigdy nie spodziewałbym się, że aż w takim stopniu – rzucił, domykając drzwi i zdjął plecak, upychając go na wycieraczkę.

ꟷ Swój do swojego ciągnie – posłał mu szybki uśmiech i rozglądając się opuścił podjazd. – Poza tym to ty wyskoczyłeś mi jak głupi przed maskę, ciesz się, że byłem na tyle dobry, żeby się zatrzymać.

ꟷ Miałbyś człowieka na sumieniu.

ꟷ Ciebie mógłbym mieć.

Antek nie silił się na komentarz, a jedynie ze znużeniem obserwował twarz Bieleckiego, czując boleśnie wbijający się w brzuch pasek od spodni. Musiał chwycić się siedzenia, kiedy Tobiasz gwałtownie skręcił, przejeżdżając na pomarańczowym świetle.

ꟷ Jestem ciekaw kto był na tyle głupi, żeby wystawić ci prawo jazdy – zaśmiał się ironicznie, wsuwając stopy na siedzenie.

Bielecki odpowiedział na to śmiechem, sięgając radia i wraz z narastającą prędkością pojazd wypełnił się pierwszymi dźwiękami Ill Ray. Kącik ust Kateli ujechał do góry. Ten dzień zdecydowanie będzie jednym z bardziej udanych.

ꟷ Mieszkam w zupełnie przeciwnym kierunku – powiedział cicho brunet.

ꟷ Wsiadając do mojego samochodu zgodziłeś się na panujące w nim warunki – rzucił pewnie – On robi tylko to co chce – spojrzał przelotnie na Tośka, a chłopak nie wiedział już czy mówi o samochodzie czy o samym sobie.

Ukrył uśmiech w dłoni, wyglądając za okno i dał wyprowadzić się w szczere pole. A pozwolił na to tylko dlatego, że na miejscu kierowcy siedział Bielecki.

If I get a little prettierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz