Zayn
Siedzieliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy jakiś film dla nastolatek, który wybrał dla nas Liam. Na początku myślałem, że go powaliło.
Wolałem raczej jakiś film Marvela czy DC, a nie ckliwe romansidło dla piętnastolatek, które oglądają je tylko dlatego, że ich życie jest zbyt nudne. Ale po jakiś trzydziestu minutach kompletnie zapomniałem o moich wcześniejszych myślach, bo zbyt bardzo wciągnęła mnie fabuła tego filmu.
Gdy film się skończył, Liam usiadł na moich kolanach i objął ramionami wokół szyi. Wtulił twarz w jej zagłębienie, a moje ręce znalazły miejsce w dole jego pleców.
-I co? Nie był aż taki zły? -zapytał chichocząc cicho
-Był... interesujący. -próbowałem udać znudzonego, ale ten przeklęty chłopak znał mnie zbyt dobrze
-Cieszę się, że ci się podobało- pocałował mnie w policzek
-Wiesz co?
-Co?
-Zauważyłem pewne podobieństwo.
-Jakie? -zapytał zaciekawiony z uniesioną brwią
-Ja też w pewien sposób tkwiłem zamknięty przez cały w życie. A ty pokazałeś mi świat i sprawiłeś, że jestem szczęśliwy. Tak jak Olly zrobił to w stosunku do Meddy. - uśmiechnąłem się do niego, palcami prawej dłoni przeczesując jego brązowe kosmyki włosów.
-Och Zee, nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
-Tak bardzo jak ja ciebie?
-Dwa razy mocniej.
-To da się mocniej?
Liam zaśmiał się, by po chwili przycisnąć swoje miękkie wargi do tych moich. Zszedł z moich kolan, by usiąść obok i wtulić się w mój bok. Oparłem policzek o czubek jego głowy.
-Nie chce mi się wracać do Trondheim. -wyznałem szczerze
-Mi też. Wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo mi tego wszystkiego brakowało.
-Chciałbyś tutaj kiedyś wrócić na stałe?
-Nie wiem. Tam żyje nam się naprawdę dobrze, ale to nie jest to samo... Więc chyba tak, chciałbym. - westchnął cicho- Ale tutaj nie będziemy mogli mieć dziecka.
-Dlaczego? Gemma nie miałaby nic przeciwko.
-Ona może i nie, ale cała reszta watahy tak.
-Muszą w końcu kiedyś pojąć, że świat idzie do przodu. Niedługo i u nas watahy z małych ukrytych przed innymi wiosek staną się miastami. Tego też nie zaakceptują?
-To jest co innego.
-Dla mnie nie.
Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy, po prostu się przytulając. Takie momenty były nam potrzebne.
-Myślisz, że Harry byłby zły, gdybyśmy skorzystali z jego sypialni w trochę innym celu, niż spanie? -zapytał Liam, powolutku zaczynając całować moją szyję, na co się uśmiechnąłem
-Myślę, że nie.
Wstałem i podniosłem mojego męża w taki sposób, że ten spokojnie mógł objąć mnie nogami w pasie. Od razu zaczęliśmy się namiętnie całować, a ja stawiałem małe kroczki w stronę schodów. Zszedłem ustami na jego szyję i obojczyki, a jego ręce mocno zacisnęły się na moich włosach.
-Nie uważasz, że seks przy ścianie też jest bardzo kuszący? -wysapał, w momencie gdy przycisnąłem go do ściany w korytarzu
-Szczerze, to zawsze cholernie mnie kręciło.
CZYTASZ
coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔
Fanfiction#21 w ff Harry od zawsze wiedział, że będzie zmuszony do przejęcia stanowiska jego ojca który jest przywódcą watahy. Jego marzenia są jednak zupełnie inne, założenie szczęśliwej rodziny z Omegą którą by pokochał, od zawsze było dla niego priorytetem...