Rozdział 1

6.9K 408 140
                                    

Harry

-Hej Hazz- Gemma weszła do mojego pokoju standardowo nawet nie pukając, ale nie miałem jej tego w tym momencie za złe.

-Gemma!- szybko wstałem i podszedłem do starszej siostry mocno ją przytulając.- Stęskniłem się za tobą.

-Ja za tobą też loczku.- odsunęła się ode mnie i przeczesała moje długie loki dłonią.-Chcę ci zrobić warkoczyki.

-I wianek do tego? -zaśmiałem się. Gdy jeszcze mieszkała z nami, często siedzieliśmy razem, Gemma robiła mi warkoczyki,a ja w między czasie robiłem wianki.

-Dokładnie. Ojciec cię wołał.

-Po co?

-Pewnie znowu chce ci wcisnąć jakąś omegę, bo jakaś pinda siedziała w salonie.

-O nie... - powoli zacząłem iść w stronę drzwi.

-Powodzenia

-Dzięki, przyda się.

Niechętnie ruszyłem do salonu. Miałem już tego dość, nie dość że ojciec zmusza mnie do przejęcia jego stanowiska, którego tak bardzo nie chce, to jeszcze cały czas przedstawia mi jakieś Omegi bym się z nimi połączył. A dla mnie to była katorga. Zawsze byłem przekonany ,że znajdę sobie Omegę którą szczerze i mocno pokocham, by potem założyć dużą i szczęśliwą rodzinę. Pragnąłem tego najbardziej na świecie. Bycie przywódcą było dla mnie zbyt dużą odpowiedzialnością, której nie chciałem się podjąć.

Do tego o wiele bardziej nadawała się Gemma, była osobą która dawała sobie radę jako lider. W dodatku była bardzo inteligenta i silna psychicznie. Idealny przywódca. Ale mój ojciec zawsze był bardzo uprzedzony do samic na stanowisku przywódcy watahy, co uważałem za totalną głupotę.

Stanąłem w wejściu do salonu, a moją uwagę przykuła rudowłosa, kobieca omega siedząca na kanapie obok mojego ojca. Więc to ta "pinda"

-Wołałeś mnie? -odezwałem się, tym samym zwracając na siebie uwagę ojca oraz rudowłosej

-Tak. Harry podejdź tu.- poklepał miejsce na kanapie obok siebie, a ja usiadłem na wskazanym miejscu.

-O co chodzi?

-Jak już wiesz, za rok będziesz przywódcą, więc przydałoby się już myśleć o Lunie stada. Z racji, że sam nie możesz jej znaleźć, chce ci przedstawić Clary. -wskazał na omegę, a ja jedynie wywróciłem oczami.

-Tato, nie zamierzam być z kimś na siłę.

-Nie masz wyboru, stado potrzebuje Luny.

-Ale ja nie chce być przywódcą, nie nadaje się.

-Harry, przestań. Decyzja już została podjęta.

-Czemu nie możesz odpuścić i pozwolić Gemmie na przywództwo?

-Alfa musi być silna fizycznie, a samica nie może się równać z samcem.

-To bzdura.

-Dosyć tego. Nie masz nic do gadania.

-Daj mi chociaż znaleźć omegę, którą pokocham.

-Nie uważasz, że miałeś wystarczająco dużo czasu?

-Tego nie da się zrobić na siłę, to przyjdzie samo, z czasem.

-Ale ty tego czasu nie masz.

-Tato, ja tak nie mogę!

-... Masz miesiąc. Inaczej połączysz się z Clary przymusowo.

Des wstał i ruszył do wyjścia, zostawiając mnie z rudowłosą.

coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz