Niall
Siedziałem na skraju łóżka i obserwowałem jak Louis pakuje swoje rzeczy do walizek. To było takie nierealne.
Zawsze wydawało mi się, że życie Louisa u boku Harry'ego jest idealne, a tym czasem on postanawia to porzucić.
-Louis, jesteś pewien, że chcesz to robić? -zapytałem
Szatyn przerwał wkładanie kolejnych ubrań do torby, by spojrzeć na mnie swoimi niebieskimi oczami, w których widziałem niepewność. Próbowałem mu przemówić do rozsądku i przekonać do zostania, ale ten był nie ugięty i cały czas powtarzał to samo.
-Muszę myśleć o dobru Jeana. Adam jest jego ojcem i to on powinien go wychować.
-Nie zawsze biologiczny ojciec jest tym lepszym ojcem od tego przyszywanego. Lepszy jest ten, który daje najwięcej miłości.
-Niall, proszę. To i tak jest dla mnie trudne, a ty mi w tym nie pomagasz. -wrócił do pakowania swoich rzeczy
-To go zniszczy Lou.
Widziałem jak ciało Omegi napina się lekko na te słowa, ale próbował to ukryć. Wiedziałem, że obaj nie są sobie obojętni i nie miałem pojęcia czemu to wszystko się dzieje. To było oczywiste, że Louis już nie kocha Adama, ale gdy poruszałem ten temat zawsze słyszałem to samo : "Nigdy nie powiedziałem, że już go nie kocham" . To było prawdą, nigdy tak nie powiedział, ale nigdy też nie powiedział wprost, że nadal kocha Senn'a. Nigdy nie usłyszałem : "kocham Adama".
-Harry jest młodą i przystojną Alfą, na pewno sobie kogoś znajdzie i założy rodzinę. - jego głos lekko drżał gdy to mówił
-Ale on już miał swoją wymarzoną rodzinę. Miał ciebie. Miał Jeana. Kochał was i nadal kocha. On nie chcę innej rodziny, on chcę was, a wy chcecie go.
-Chyba lepiej wiem czego chcę ja i mój syn! -krzyknął, ponownie patrząc w moje oczy - Wiem co jest dla nas najlepsze, więc niczego mi nie wmawiaj!
-Ja chcę wam tylko pomóc.
-Więc mi pomóż! Ale nie mów mi, że robię źle, tylko mnie wspieraj do kurwy nędzy! - krzyczał, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy - Ja się staram! To jest moje życie więc pozwól mi na podejmowanie decyzji!
Zsunąłem się z łóżka i podszedłem do klęczącej na ziemi Omegi. Przytuliłem go, a ten schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, nadal płacząc. Gładziłem dłonią jego plecy, czekając aż chłopak trochę się uspokoi.
-To naprawdę nie jest dla mnie łatwe. -wyszeptał
XXX
Z racji, że Harry za bardzo nie nadawał się do... praktycznie niczego przez ową sytuację, to ja zostałem poproszony o to, by zająć się tym, czym zajmuje się zastępca. Oczywiście zgodziłem się, a na ten czas przychodnią zajmowała się Leigh-Anne.
CZYTASZ
coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔
Fanfiction#21 w ff Harry od zawsze wiedział, że będzie zmuszony do przejęcia stanowiska jego ojca który jest przywódcą watahy. Jego marzenia są jednak zupełnie inne, założenie szczęśliwej rodziny z Omegą którą by pokochał, od zawsze było dla niego priorytetem...