***
Malutka dłoń dziewczynki przez cały czas mocno zaciskała się na palcu wskazującym szatyna. Jej bose, pulchne stópki stawiały niepewne kroczki na zielonej trawie, delikatnie łaskocząc jej gładką skórę.
-Daa! -pisnęła wskazując paluszkiem na przelatującego nad jej głową motyla
Duże, ciemne oczy wręcz zabłyszczały, emanując pięknym, beztroskim szczęściem. Krótkie, falowane włoski opadały na jej czoło, a zwiewna, biała sukienka została ubrudzona lodem, którego chwilę wcześniej dziewczynka skończyła jeść. Wyglądała jak aniołek i Louis nie mógł przestać się nią zachwycać. Była cholernie uroczą i dziewczęcą, miniaturową wersją swojego taty, a jedyne co odziedziczyła po Marco, to te ogromne oczy szczeniaka.
Błękitne oczy mężczyzny zeszkliły się niebezpiecznie, gdy rozejrzał się po okolicy, która za każdym razem przywoływała mu tyle wspomnień. To na tej polanie, na której właśnie spacerował z wnuczką zawsze przechadzał się ze swoimi dziećmi. Tutaj też, Harry zabierał go na te wszystkie urocze pikniki, gdzie jeden skończył się dosyć... interesująco, dając im bliźniaki.
Kochał to wszystko co go spotkało. Wszystkie chwile z dziećmi, mężem, przyjaciółmi, czy teraz z wnuczką, były dla niego magiczne. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek spotka go takie szczęście. Że będzie ważny, potrzebny i kochany.
***
Dla osób które tutaj zawitały w ramach nostalgii i pamiętają że była druga część- z racji że nigdy nie została skończona, a ja po 6 latach mam diametralnie inny styl pisania i trochę mnie skręca na myśl o pianiu abo w moim wieku, nie będę jej tutaj już dodawać. Zostawiam tylko ten dodatek jako takie pełne zamknięcie 🤞🏼
CZYTASZ
coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔
Fanfiction#21 w ff Harry od zawsze wiedział, że będzie zmuszony do przejęcia stanowiska jego ojca który jest przywódcą watahy. Jego marzenia są jednak zupełnie inne, założenie szczęśliwej rodziny z Omegą którą by pokochał, od zawsze było dla niego priorytetem...