Harry
Usłyszałem krzyk Louisa, a następnie poczułem jak jego ciało staje się bezwładne. Spanikowałem i nie wiedziałem co robić, więc położyłem go na łóżku i próbowałem ocucić.
-Louis! Lou obudź się! -powtarzałem cały czas. Zayn szybko do nas podszedł i sprawdził czy Omega oddycha.
-Harry, posłuchaj mnie. -mówił spokojnie - Ja go wezmę i zaniosę do Liama, ale ty musisz już teraz do niego biec i go o tym powiadomić.
-Nie zostawię go, muszę przy nim być. -cały drżałem, a mój głos się załamał- Ja go zaniosę, ty idź do Liama.
-Nie dasz rady. Jeśli chcesz mu pomoc to rób to o co cię proszę.
Mulat podniósł Louisa, a ja po krótkiej chwili zastanowienia zmieniłem się w moją wilczą postać i jak najszybciej pobiegłem w stronę gabinetu Liama. Czułem się tak strasznie. Naraziłem go na zbyt duży stres, powinienem poczekać, powiedzieć to inaczej lub po prostu skłamać. To moja wina. Chciałem go chronić, a tylko mu zaszkodziłem.
Gdy znalazłem się już pod gabinetem, od razu zmieniłem się spowrotem w człowieka i bez pukania wszedłem do gabinetu. Liam siedział na krześle, a naprzeciwko niego, na biurku siedziała jakaś blond Beta.
-Harry, co ty robisz?- zapytał Liam, wstając
-Liam, Louis... Coś, coś się stało i i ja nie wiem co... On tak po prostu... -nie mogłem wydusić z siebie żadnego porządnego zdania.
-Harry, powiedz mi dokładnie co mu jest.
-Ja powiedziałem o Adamie i on krzyknął a potem zemdlał. Ja nie chciałem... Ja tak bardzo nie chciałem... -w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.
-Gdzie on jest? -zapytał szatyn, podchodząc do szafki i coś z niej wyciągając.
-Zayn go niesie. Pójdę do niego.
Chciałem już wyjść, ale w tym samym momencie pojawił się Malik z ciężarną Omegą w ramionach. Położył go na kozetce, a ja od razu do niego podszedłem. Zacząłem głaskać go po policzku w momencie gdy z moich oczu zaczęły spływać słone łzy.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
-Harry odsuń się. -Liam odepchnął mnie od szatyna, samemu do niego podchodząc - Niall, przygotuj USG.
Blondyn podszedł do urządzenia i zaczął coś przy nim majstrować. Odsunęłam się i uklęknąłem pod ścianą czekając na jakieś rezultaty. Spojrzałem na Zayna, który przypatrywał się blondynowi z dziwnym wyrazem twarzy. Nie rozumiałem dlaczego, przecież on próbuje pomóc.
Spowrotem spojrzałem na Liama który właśnie nakładał żel na głowicę od USG.
-Podaj Harry'emu coś na uspokojenie i zaprowadź go na zewnątrz. -powiedział do niebieskookiego chłopaka, zaczynając wykonywać badanie.
-Tak jest. -blondyn podszedł do szafki i wyciągnął z niej opakowanie tabletek. Wziął dwie pastylki i podał mi je razem z butelką wody, którą wziął z biurka. -Weź je, dobrze?
-Dziękuję. -włożyłem je sobie do buzi i popiłem wodą.
-A teraz chodź, wyjdziemy na dwór.
-Nie. -zaprzeczyłem szybko. -Chcę tu być. Nie zostawię go.
-Harry, jeśli wyjdziesz wszystko pójdzie szybciej. -Beta złapała mnie za ramię, ale Zayn szybko strącił jego dłoń.
-Nie dotykaj go. -wycedził przez zęby.
CZYTASZ
coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔
Fanfic#21 w ff Harry od zawsze wiedział, że będzie zmuszony do przejęcia stanowiska jego ojca który jest przywódcą watahy. Jego marzenia są jednak zupełnie inne, założenie szczęśliwej rodziny z Omegą którą by pokochał, od zawsze było dla niego priorytetem...