Rozdział 5

4.6K 325 104
                                    

Harry

Usłyszałem krzyk Louisa, a następnie poczułem jak jego ciało staje się bezwładne. Spanikowałem i nie wiedziałem co robić, więc położyłem go na łóżku i próbowałem ocucić.

-Louis! Lou obudź się! -powtarzałem cały czas. Zayn szybko do nas podszedł i sprawdził czy Omega oddycha.

-Harry, posłuchaj mnie. -mówił spokojnie - Ja go wezmę i zaniosę do Liama, ale ty musisz już teraz do niego biec i go o tym powiadomić.

-Nie zostawię go, muszę przy nim być. -cały drżałem, a mój głos się załamał- Ja go zaniosę, ty idź do Liama.

-Nie dasz rady. Jeśli chcesz mu pomoc to rób to o co cię proszę.

Mulat podniósł Louisa, a ja po krótkiej chwili zastanowienia zmieniłem się w moją wilczą postać i jak najszybciej pobiegłem w stronę gabinetu Liama. Czułem się tak strasznie. Naraziłem go na zbyt duży stres, powinienem poczekać, powiedzieć to inaczej lub po prostu skłamać. To moja wina. Chciałem go chronić, a tylko mu zaszkodziłem.

Gdy znalazłem się już pod gabinetem, od razu zmieniłem się spowrotem w człowieka i bez pukania wszedłem do gabinetu. Liam siedział na krześle, a naprzeciwko niego, na biurku siedziała jakaś blond Beta.

-Harry, co ty robisz?- zapytał Liam, wstając

-Liam, Louis... Coś, coś się stało i i ja nie wiem co... On tak po prostu... -nie mogłem wydusić z siebie żadnego porządnego zdania.

-Harry, powiedz mi dokładnie co mu jest.

-Ja powiedziałem o Adamie i on krzyknął a potem zemdlał. Ja nie chciałem... Ja tak bardzo nie chciałem... -w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy.

-Gdzie on jest? -zapytał szatyn, podchodząc do szafki i coś z niej wyciągając.

-Zayn go niesie. Pójdę do niego.

Chciałem już wyjść, ale w tym samym momencie pojawił się Malik z ciężarną Omegą w ramionach. Położył go na kozetce, a ja od razu do niego podszedłem. Zacząłem głaskać go po policzku w momencie gdy z moich oczu zaczęły spływać słone łzy.

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

-Harry odsuń się. -Liam odepchnął mnie od szatyna, samemu do niego podchodząc - Niall, przygotuj USG.

Blondyn podszedł do urządzenia i zaczął coś przy nim majstrować. Odsunęłam się i uklęknąłem pod ścianą czekając na jakieś rezultaty. Spojrzałem na Zayna, który przypatrywał się blondynowi z dziwnym wyrazem twarzy. Nie rozumiałem dlaczego, przecież on próbuje pomóc.

Spowrotem spojrzałem na Liama który właśnie nakładał żel na głowicę od USG.

-Podaj Harry'emu coś na uspokojenie i zaprowadź go na zewnątrz. -powiedział do niebieskookiego chłopaka, zaczynając wykonywać badanie.

-Tak jest. -blondyn podszedł do szafki i wyciągnął z niej opakowanie tabletek. Wziął dwie pastylki i podał mi je razem z butelką wody, którą wziął z biurka. -Weź je, dobrze?

-Dziękuję. -włożyłem je sobie do buzi i popiłem wodą.

-A teraz chodź, wyjdziemy na dwór.

-Nie. -zaprzeczyłem szybko. -Chcę tu być. Nie zostawię go.

-Harry, jeśli wyjdziesz wszystko pójdzie szybciej. -Beta złapała mnie za ramię, ale Zayn szybko strącił jego dłoń.

-Nie dotykaj go. -wycedził przez zęby.

coronet of flowers || larry stylinson (ziam) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz