Rozdział 23

2.8K 129 2
                                    

   *****************************1 Styczeń (Poniedziałek )********************************

Budzę się ze świadomością że wszytko stracone, wszystko. Nie mam teraz nic, ani nikogo. Miałam nadzieje że to był sen,że Michael nie uważa mnie za rozpieszczoną gówniarę i dalej jesteśmy razem, że Michael nie ma córki. Tak naprawdę mała Alexis nie przeszkadza mi w kochaniu Michaela,jest taka prześliczna jak ja mogła bym być o to zła. Kiedy krzyczała do chłopaka tata, wtedy poczułam że łamie mi się serce, że to naprawdę się dzieje że mój Michael okłamywał mnie przez ten czas kiedy zakochiwałam się w nim. Dlaczego ja tego nie zauważyłam, dlaczego nie przemyślałam tego kiedy mówił że Alexis to córka jego siostry a nie jego. Kiedy mówił mi o tej swojej poprzedniej dziewczynie, to na pewno była matka Alexis, to ona zmarła.Biedne dzieci, nigdy nie pozna swojej cudownej córeczki. 

Odwracam się na drugi bok, bo słońce za zasłony świeci mi po oczach. Mój wzrok pada na nasze zdjęcia moje i Michaela. Wtedy byłam taka szczęśliwa nie myślałam nawet o tym że może Michael mieć córkę. Teraz tak wiele się zgadza. Te dziwne zachowanie kiedy wspomniałam o dzieciach on po prostu już ma córkę. 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy musiał wychodzić wcześniej bo był z kimś umówiony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy musiał wychodzić wcześniej bo był z kimś umówiony. Wyjazd na święta, na pewno babcia chciała mieć wnuczkę na święta a Michael nie powiedział mi tego. Tak wiele mam pytań a jeszcze więcej wątpliwość. 


  ***************************** 6 Styczeń (Sobota) **********************************

- Chodź siostra ze mną -kolejny raz namawia mnie Tomi na wyjście do galerii. Ale ja nie chcę, jest jedenasta a ja dalej leże w łóżku i zastanawiam się dlaczego mi to zrobił. Wszyscy znają prawdę, nie kryłam się z tym. Wielki wstyd przemawia przeze mnie, głupia i naiwna dała się wykorzystać. Cały tydzień stracony, chodziłam z głową w chmurach, nie przydałam się do niczego i dzisiaj będzie tak samo. 

-Nie, i daj mi spokój - zakrywam się kołdrą, którą kolejny raz ze mnie zdjął. 

- Nie powinnaś pokazywać jemu jak bardzo cię skrzywdził, chodź -słyszę ból w jego głosie, boi się o mnie. Odkrywa ze mnie kolejny raz kołdrę. 

-Do cholery jasnej, czego ty nie rozumiesz- warczę na niego, podnoszę się do pozycji siedzącej -Daj mi spokój idź nie wiem do Cloe i odwal się ode mnie -pokazuje na drzwi 

- Nie rób tego-kręci głową - Nie odtrącaj mnie przez jakiegoś dupka 

-Potrzebuje spokoju Tomi-mówię błagalnie, czuje łzy w oczach 

- Masz 10 min zanim znów tutaj przyjdę, rozumiesz ?!-zerka na mnie i wychodzi z mojego pokoju. Świetnie teraz będę musiała pokazać się ludziom. Jęczę ale podnoszę się z łóżka. 

Mamy kolejny rok, kolejny rok do nic nie osiągnięcia. Kolejny dobrze zapowiadający się rok, życie nie jest dla mnie łaskawe.Nigdy nie było. 

Włosy rozczesuje i zostawiam rozpuszczone, suchy szampon robi swoje. Nakładam dość mocniejszy makijaż pod oczami aby nie było widać siniaków i podpuchniętych oczu. Zakładam na siebie czarną bluzkę i czarne jeansy z dziurami na kolanach do tego moje buty emu, zimna już łagodnieje ale w nogi będzie mi zimno. Nie mogę ubrać innych butów jak i tak mam na kolanach dziury. 

Zabieram torebkę i wkładam do niej telefon i portfel i jeszcze inne tam pierdoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zabieram torebkę i wkładam do niej telefon i portfel i jeszcze inne tam pierdoły. Zakładam na siebie mój ciepły płaszcze i schodzę na dół. Na dole już czeka na mnie Tomi

- Już miałem wchodzić po ciebie -wita mnie ten wiecznie uśmiechnięty chłopak 

-Nie musisz się fatygować -mijam go i wychodzę na świeże powietrze. Słońce aż promienieje na niebie, też bym chciała aż tak się nie przejmować tym co mnie spotkało, ale nie potrafię. -Dlaczego nikogo nie ma w domu?

-Praca, szkoła, mamusia -uśmiecha się, oho, chyba rodzice Cloe są u niej. Dlatego Tomi teraz jest w domu, cwaniaczek. Rodzice Cloe co przyjadą pytają się chłopaka kiedy w końcu jakieś zaręczyny, ślub, dzieci. Tomi i Cloe chcą to wszytko, ale nie teraz, kiedyś w przyszłości. 

-Czyli jestem takim kołem ratunkowym dla ciebie ?-pytam kiedy wchodzimy do auta Tomiego 

-Nie,kocham cię i dlatego muszę się tobą zająć. Chłopak z tobą zerwał, okłamywał cię i martwię się o ciebie -zerka na mnie. A ja od razu mam przed oczami małą dziewczynkę która mówi do mojego Michaela tata. Wszystko wraca-Przepraszam - czuje wzrok na sobie Tomiego. Nie jestem na niego zła

-To ja z nim zerwałam - uśmiecham się lekko, zerkam na chłopaka. Ulga w jego oczach mówi wszytko

- Całe szczęście

Opowiadamy sobie różne rzeczy, i Tomi wspomniał że tak, rodzice Cloe są u niej i nie chcę kolejny raz od samego rana przechodzić przez milion pytań dotyczących dzieci i  ślubu. Jeśli coś takiego się wydarzy to na pewno będą wiedzieć od razu, ale nie oni są w wodzie gorącej kompani. 

" Wiem co robię ! "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz