Minął miesiąc od walki z Pajęczycą. Cały czas pracowałam u mamy jako barmanka. Zastępywałam też drugiego, bo ma zapalenie krtani. Doctor i Rose odwiedzali mnie co tydzień namawiając mnie do powrotu na misje. Z ciężkim sercem nie zgadzałam się. Starałam się ukryć uczucia, ale o tak ciocia Phoebe i wujek Coop wykryli je (empatka, Kupidyn, eksperci od miłości).
Siedziałam w kuchni i liczyłam pieniądze na ten super komputer, który miał dotykową klawiaturę i duży interfejs zamiast monitoru. Kosztował 100 tysięcy dolarów, a ja uzbierałam:
- 150 tysięcy dolarów - powiedziałam zadowolona chowając je do dużego portfela.
- Co się stało? Tyle wydałaś czy co? - spytał taras zbierąc się do pracy. Była 7 rano i wszyscy byli na nogach.
- Nie. Tyle uzbierałam przez 4 lata. Napiwki mi pomogły. Jadę wydać to na drogi sprzęt, który ułatwi nam życie. Będzie analizował wszystko w domu, co jest zepsute lub ma uszczerbek. - wyjaśniłam - Plus zegarek za darmo.
-Masz zamiar tyle zapłacić za KOMPUTER? - spytała wkurzona mama - Nie ma mowy.
- Mam tam zniżkę 60%. Zamiast zapłacić 100 tysięcy, zapłacę 16 tysięcy. ALE mam tam kartę na zniżkę 50%. Zapłacę 3.200. Zaoszczędzę 1468000.
- Skąd to wszystko masz - spytał tata zakładając szatę.
- W tajemnicy przed wami pracowałam 2 lata. Byłam pracownikiem miesiąca. Od razu tam dostałam zniżkę za to, że sprzedawałam najdroższe i najlepsze produkty. Kiedy odeszłam, dała mi na pożegnanie kartę. Później wyprowadzałam psy, dawałam korepetycje... - wytłumaczyłam mieszając łyżką w płatkach - Kojarzycie " Machine and Mandy"?
- To ty ich wyprowadziłaś na prostą? - spytał Wyatt - Przecież to była ruina, a teraz....ekstra.
- Dziękuję. Co wy na to? Mogę jeszcze kupić pendrive do restauracji. Na marginesie przydałby ci się nowy komputer - dodałam wskazując na mamę.
Kiedy to mówiłam,pojawiła się TARDIS o wyszli z niej.
- Ten twój komputer i pendrive możesz kupić, ale od mojego starego kompa łapy precz - powiedziała poważnie.
Rodzeństwo i tata wyszli, a reszta słuchała z zainteresowaniem.
- Mamo - zaczęłam poważnie wstając - Ten komputer wygląda jak z XIX wieku. Jest stary, ma gruby tyłów, klawiatura wyblakła i ledwo widać litery, cyfry. Pulpit mały,a do tego matowa powłoka, przez co rozmazuje wszystko na monitorze. Pojawiają się kolorowe plamy. Jak wpisywałam kody, to nic nie rozumiał, a jeżeli tak, to robił wszystko na odwrót. Ledwo wyczytuje pendrive. Dobrze wiesz, że mówię prawdę.
Zaczęła intensywnie myśleć. Minimalnie się waha. Zaczęłam myć naczynia. Westchnęła i powiedziała:
- Masz rację. Kup jeszcze to. ALE wszystko montujesz. Nawet, gdy wrócisz na misje, to osobiście cię przywołam.
- Dobra, już tam jadę i załatwiam. Postaram się to przywieźć do ciebie.
- Ok. Do zobaczenia.
Wyszła z domu, na co odetchnęłam z ulgą.
- Było ciężko. Za dużo genów babci Penny - powiedziałam pakując portfel damski torebki - Chcecie jechać?
- Faktycznie znasz się na rzeczy- szepnął Doctor patrząc na mnie z podziwem.
- Wiem - odparłam - To jedziemy czy nie?
- Jedziemy - rzekła Rose kierując się da garażu, gdzie stała moja Micra.Dojechaliśmy na miejsce w pół godziny. Oczywiście było dużo klientów. Weszliśmy do dużego sklepu pełnego elektroniki. Z lewej były komputery, po środku tablety, pendrive y, a po prawej nowocześniejsze gadżety (interfejs w zegarku, okulary 3D i różne gry). Podeszła do nas kierowniczka sklepu, Mindy. To była pani po 40, z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Przytuliła się do mnie.
- Witaj,Patty. Dawno ciebie tutaj nie było. Gdzie byłaś?
- Tu i tam. Zapewne wiesz, po co przyszłam. Poznaj moich przyjaciół: Rose i Davida.
Przywitała się z nimi.
- Wiem, po co przyszłaś. Jest tam, gdzie komputery. Wiesz, gdzie to jest - odparła z uśmiechem.
- Wiem, poszukajcie jakiś dobry komputer lub pendrive? - poprosiłam ich - komputer, żeby był z firmy HP, bo to najlepsza. Pod żadnym pozorem Microsoft lub Lenovo, dobrze?
Rose niepewnie kiwnęła głową i poszła tam, gdzie pendrive. Tylko został Doctor. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Popatrzyłam na niego pytająco.
- Pomożesz Rose czy wybierzesz komputer dla mamy? - spytałam wreszcie.
- Rose da radę. Jaki chcesz komputer? - odparł.
Zaczęłam mu wszystko tłumaczyć, chodząc między pułkami i patrząc na gadżety. Słuchał to z zainteresowaniem. Były tam gadżety że zwykłymi zegarkami lub z interfejsem. Wybrałam ten z tym interfejsem. Będzie o wiele lepszym będę wszystko kontrolować. Był na najwyższej pułce. Ale Bóg musiał obdarzyć mnie 156 cm wzrostu musiałam stanąć na palcach, by dosięgnąć do 2 metrowej pułki. I tak ledwo dotykałam. Jakaś męska dłoń mi ją podała. To był Doctor.
- Proszę bardzo - powiedział z uśmiechem.
- Dziękuję - odparłam.
Biorąc od niego pudło, dotknęłam jego dłoni. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i poczułam motylki w brzuchu. On to chyba też poczuł, bo uśmiechnął się delikatnie, a ja spłonęłam rumieńcem.
- To co, idziemy do Rose?- zaproponowałam.
- Pewnie - rzekł - Planujesz coś dziś robić? Naprawiać, tworzyć?
- O 16 idę zrobić sobie tatuaż, jaki ma mama na lewym nadgarstku. Później będę montować komputery, a później.... chyba znów coś naprawię w samochodzie. Akumulator coraz częściej pada. A wy, co u was? Jak tam misje?
- Kiedy odeszłaś, stały się nudne - przyznał - Wiem, że popełniłem duży błąd mówiąc ci te przykrości. Nie wiem, co zrobić, byś mi wybaczyła.
- Zacznij mi ufać - powiedziałam - Ja ci od początku ufałam.....
Wtedy zobaczyłam, że do sklepu wchodzą nasi eksperci od miłości. Super. Od razu się do nas skierowali.
- Witajcie. Doctorze, dawno cię nie wiedziałem. Co u ciebie słychać? - zagadnął wujek Coop.
- Idę do Rose - rzekłam szybko przemieszczając się między pułkami. Ciocia za mną ruszyła.
- Hej, Rose. Pomogę ci. Zagadka ciocię - szepnęłam do niej.
Zrobiła zaskoczoną minę i zaczęła gadać do cioci Phoebe. Niech to zadziała. Szybko wybrałam najlepszy i poszłam do komputerów stacjonarnych. Były drogie, ale trzeba coś wziąć. Wezmę HP. Najlepszy. W tej chwili żałowałam, że nie wzięłam wózka. Ktoś mi go podsunął. To była empatka.
- Niezła próba - pochwaliła.
- Musiałam spróbować - rzekłam - ale jeżeli chcesz to usłyszeć, proszę bardzo : kocham go. Kiedy ocalił mnie z Czarnej Dziury zaczęłam to do niego czuć. I tak nic z tego nie będzie: jest kosmitą, podróżuje po galaktykach, ratuje ludzkość....
- Ty też jesteś inna i robisz podobne rzeczy do niego. Pasujecie do siebie, od początku to wiedziałam i widziałam. Nie powiem dokładnie co, ale on żywi to samo uczucie co ty do niego - wyjaśniła - I to od 4 misji.
4 misji? Chwilą, to wtedy, kiedy uratowałam ich z rąk Źródło.... Ale to było w XVII wieku. Miała wizję.
- Mam nadzieję, że to była zwykła wizja, a nie astralna?
- Spokojnie, zwykła - uspokoiła mnie - Zbliżają się. Zachowuj się naturalnie.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że trójca się zbliża.
-To co? Płacimy i do "Halliwell's"?- spytał wujek.
- Tak - odparłam z bladym uśmiechem.Byłam u tatuażysty i trochę bolało. Pisałam na massengera z mamą . Była zadowolona z komputerem i pendrive'a. Oswaja się z nimi. Napisała, bym nie ruszała za bardzo tym nadgarstkiem, bo będzie nieprzyjemnie. Skończyło się mrowienie i zerknęłam. Posmarował mi jakąś mazią i zabandażował.
-Proszę ściągnąć to po tygodniu. Należy się 200 dolarów.
- Dziękuję - powiedziałam dając mu banknoty.
Wyszłam z salonu i pojechałam do domu, gdzie czekała na mnie niespodzianką. Doctor siedział z nie rozpakowanym kompem. Najwyraźniej na mnie czekał. Nikogo nie było w salonie. Pewnie są w restauracji lub podsłuchują.
- Gdzie reszta? - spytałam ściągając kurtkę i kładąc klucze na stolik.
- W restauracji, a twoje rodzeństwo na górze i odrabiają lekcje - odparł - Czekałem na ciebie. Chcę ci pomóc to zainstalować. Sam jestem ciekawy, jak to zadziała.
- Dobrze - odparłam zaskoczona siadając obok niego - Rose nie ma nic przeciwko temu?
- Nie - rzekł - Sama zaproponowała, żebym co pomógł. Jak u tatuażysty? - spytał rozpakowując pudło.
- Dobrze. Minimalnie bolało, ale miałam gorsze wypadki. Za tydzień ściągam bandaż i mogę się nim pochwalić - rzekła przeglądając instrukcję - Gdzie ostatnio byliście?
- W XVI wieku, w kraju królowej Elżbiety. Strasznie jest smutna, że ciebie nie ma. Zrobiła mi straszną burę za to, że zrobiłem ci taką przykrość - rzekł wyciągając klawiaturę i zegarek - Włączyć?
- Mhm - mruknęłam kończąc czytać instrukcje.
Nacisnął przycisk i pojawił się duży interfejs z paroma stronami.
- Pora zeskanować cały dom - powiedziałam dotykając parę przycisków.
Z klawiatury wyskoczył niebieski laser, który zaczął analizować cały dom. Po chwili wyskoczyły dane na interjesie. Niebieskie to te, które były w dobrym stanie, a czerwone miały uszczerbek lub były zepsute. Uszczerbek miał mój samochód i mikrofala.
- Ty wszystko naprawiana w domu? - spytał zainteresowany.
- Tak. Czasami tata, ale on pracuje i wszystko spoczywa na moich barkach - wyjaśniłam zakładając zegarek.
Zabłysnął na niebiesko i pojawił się mały interfejs. Doctor podłączył do niego USB i do klawiatury i zaczął pobierać dane. Po chwili było to samo, co na nim..
- Już wszystko zrobione. Dziękuję za pomoc - rzekła z uśmiechem.
- Proszę bardzo. Pomóc ci naprawić samochód lub mikrofalę?
- Pewnie. Idę tylko zobaczyć, jak idzie rodzeństwu w pracach domowych.
Wstałam i poszłam do góry. Melinda robiła zadanie z przyrody, Chris męczył się z biologią (pomogłam mu w dwóch zadaniach) , a Wyatt zasnął nad matematyką. Podeszłam do niego i dmuchnęłam w ucho. Wymamrotał coś o Melanie.
- Nie wiem, kto to jest Melanie, ale chętnie ją poznam.
Szybko wstał osie zaczerwienił, na co się zaśmiałam.
- Ja.... - zaczął się jąkać - To moja przyjaciółka i się w niej zakochałem.
-To normalne a twoim wieku. Ja też mam takiego przyjaciela, którego kocham - przyznałam - Zagadaj do niej. Kup kwiatki, czekoladki, kobiety to lubią, a już zwłaszcza pewnych siebie mężczyzn.
- Dzięki. Co trzeba zrobić, by ciebie mieć lub z tobą chodzić?
- Wyatt - powiedziałam zaskoczona - Skrzynka z narzędziami, białe róże i lilie. I może czekoladki z migdałami. Czemu zadałeś to pytanie?
- Tak o - odparł szybko - Odrabiam dalej matmę, a ty idź coś napraw.
- Mhm. Uznam taką odpowiedź - sarknęłam wychodząc z jego pokoju.
Wchodząc na dół, usłyszałam jakieś odgłosy metalu w kuchni. Weszłam tam i zobaczyłam, że Doctor już rozebrał całą mikrofalę i wymienia kable, które były nieźle przypalone.
- Aż tak źle? - spytałam zaskoczona biorąc odpowiednie narzędzie do rąk.
- Tak. Cud, że nie wybuchła - odparł - Naprawiamy?
- Pewnie - odparłam z uśmiechem.
Zaczęliśmy dalej pracować przypominając sobie stare misje i śmiejąc się z zabawnych sytuacji.Łał, nie sądziłam, że aż tak sie rozpiszę. W następnych rozdziałach planuję połączyć Ragnarok i to. I być może najnowszą część Avengers. Jestem ich ogromną fanką. To będzie moja wersja. Jak chcecie mnie zabić, to proszę. Być może sobie na to zasłużę. Proszę o miły komentarz. Napiszcie, co myślicie o tym pomyśle. Do następnego rozdziału 😙😙😙😙😙😙😙😀😀😀😀😀😀
CZYTASZ
Czarodziejka i Doctor Who - początek
FanfictionMoja opowieść, jak sam tytuł wskazuje, jest o Czarodziejce Żywiołów, Patricii Halliwell, najstarszej córce Piper Halliwell i Leo Wyatta. Spotyka ona tajemniczego mężczyznę, który mówi jej, że potrzebuje jej w kosmosie, przyszłości, teraźniejszości i...