Wyznanie uczuć

17 0 0
                                    

Perspektywa Piper
- Doctorze, kocham cię!
Podeszłam do niej i przytuliłam. Płakałam wraz z nią.
- Chcesz czekoladę?
- Nie, chcę do łóżka - wychrypiała.
Bez słowa objęłam ją ramieniem i zeszłyśmy na dół. Za nami leciał Clever i biegł Instinct. Weszliśmy do jej pokoju. Nic w ogóle nie zmieniliśmy, bo ona nie cierpi zmian.
- Zdrzemnij się. To ci dobrze zrobi. Jak poczujesz się lepiej, to zejdź do nas - powiedziałam spokojnie.
Kiwnęła głową. Bez słowa zaczęła się rozbierać z butów i położyła się do łóżka przykrywając się po sam czubek głowy. Sowa usiadła na poręczy, a lis pod nogami jej łoża. Wyszłam cicho z jej pokoju. Dobrze wiem, co czuje. Wiem, co to znaczy złamane serce. Zeszłam do kuchni, gdzie były siostry i Coop.
- Poszła spać. Nie wiem, kiedy wstanie - rzekłam - kiedy jej przejdzie?
- Za tydzień - odparł Kupidyn - Jak wstanie, to daj znać. Chcemy z nią porozmawiać.
- Jak będzie chciała - dodała Phoebe.
Kiwnęłam głową i zniknęli w różowym świetle. Została tylko Paige.
- Zostać z tobą? - zaproponowała.
- Nie, leć do domu. Ja poczekam na męża i dzieci. Wytłumaczę im wszystko.
Kiwnęła głową i orbowałam.
Nastał wieczór, a ona jeszcze nie wstała. Pewnie leży bezczynnie i gapi się w sufit. Tak, za dobrze to znam. Postanowiłam zanieść jej obiad. Wystawiłam na relacje puré z kurczakiem. Do tego tabliczka czekolady. Wzięłam go i zaniosłam do jej pokoju. Miałam rację. Patrzyła się bezczynnie w sufit z zaczerwienionymi oczami.
- Jak się czujesz? - spytałam stawiając jedzenie na biurku.
- Ninja - odparła schrypnietym głosem.
- Przyniosłam ci jedzenie -to rzekłam siadając obok niej- Wiem, że nie jesteś głodna. Wiem, co czujesz. Lepiej będzie, jak opowiesz....
Położyłam się i przytuliłam ja. Minęło może z 10 minut, kiedy zaczęła opowiadać.
- Od cioci Phoebe dowiedziałam się, że Doctor mnie kocha od czasu walki ze Źródłem. To była nasza czwarta misja. Byliśmy w Salem w 1835 roku. Nie wiedzieli, że mam moce Aniołów. Zostali uprowadzeni przez szpiegów Źródła. Znalazłam ich za pomocą medytacji i skupienia. Orbowałam tam i ich ocaliłam. Podczas walki zostałam trafiona duża miło ognia w bark. Za to ja mu spaliłam pół twarzy. Doctor opatrzył mi ranę i zaczął mi pomagać przy eliksirach, pisaniu zaklęć i uzupełnieniu notatek na temat planet i ich mieszkańców. Ja zaczęłam go kochać na kolejnej misji. To znaczy, to nie była misja, tylko uszczerbka w TARDIS. Chciałam się go o coś zapytać i wtedy wyleciały drzwi wprost do Czarnej Dziury. Prawie mnie wessało, ale w ostatniej chwili mnie złapał i wciągnął. Od tamtego momentu patrzyliśmy na siebie inaczej. Ukrywaliśmy swoje uczucia przez 1,5 roku. Chyba żadna Halliwell tego nie wytrzymała.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ciocia Phoebe powiedziała ci, co widziała w swojej wizji po moim uprowadzeniu? - spytała patrząc na mnie.
- Nie. Powiedziała tylko, że stanie się coś, co pragnęłam od dawna. Wiesz , o co chodzi?
- O prawdziwą miłość - szepnęła - Mamo, nie obrazicie się, jeśli typu będę leżeć przez tydzień ?
- Góra 5 dni - poprawiłam ją - Wujek Coop będzie chciał z tobą porozmawiać.
- Świetnie - sarknęła - Jak chcecie, to przeglądnięcie moje Księgi. I chce wydać książkę o naszych przygodach.
- Dobry pomysł. Teraz zjedz obiad i się umyj.
Pocałowałam ja w czoło i wyszłam.

3 dni później
Perspektywa głównej bohaterki
Po paru dniach postanowiłam wyjść z pokoju na ten okrutny świat. Spałam przez prawie cały czas i myślałam o nim. Było też zdjęcia przedstawiające mnie i jego, jak się do siebie przytulamy i staramy się ukryć uczucia do siebie. Tęsknie za nim. Co teraz robi? Czy o mnie myśli? Nikt do mnie nie dzwonił. Zeszłam na dół i stanęłam na schodach, bo usłyszałam głosy rodziców.
- Potrzebujemy kolejnego barmana. Tego, co teraz mamy, ma raka płuc i nie może pracować w tłocznym pomieszczeniu - rzekła mama. Po tobie była załamana.
- Rozwiesiła ogłoszenia? - spytał tata - Zamieściłeś informacje w Internecie?
- Tak. Miesiąc temu. Nikt się nie odezwał. Nie wiem, co robić.
Postanowiłam wyjść z ukrycia.
- Ja mogę tam pracować.
Podnieśli na mnie wzrok. Byli zaskoczeni.
- Pora wyjść do ludzi - rzekłam - I pora zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Chyba że muszę dać swoje CV?
Zachichotali.
- Nie, nie trzeba. Zaczynasz jutro, druga zmiana. Może być? - spytała mama.
- Pewnie, szefowo. Teraz jadę do naszych ekspertów od miłości, bo będą mnie męczyć.
Weszłam do kuchni i wzięłam kluczyki od Micry. Odpaliłam i pojechałam do nich. Długo się wahałam, ale w końcu zapukałam. Otworzyła mi P.J. . Zadowolona się do mnie przytuliła.
- Nareszcie przyszłaś. Jak się czujesz? Jak tam było? - bombardowała mnie pytaniami.
Uratował mnie wujek Coop.
- Prue, zostaw kuzynkę i idź robić zadania z biologii.
Załamana poszła u wreszcie weszłam.
- Chcesz coś do picia? - zaproponował.
- Herbatę, poproszę. Ciocia też będzie? - spytałam siadając przy stole.
- Zaraz przyjedzie - odparł sypiać herbatę do kubka - Jak się czujesz?
- Źle - odparłam szczerze - Ale jakoś trzeba żyć.
- Racja - przyznał - Jak się czujesz, gdy widzisz Doctora?
- Czuję się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Motylki w brzuchu, przyspieszone bicie serca, niechciany rumieniec. - wymieniłam - Gdy jestem przy nim, czuję, że mogę wszystko.
- Pięknie powiedziane.
Powiedziała ciocia wchodząc do kuchni i stawiając zakupy na blacie. Wujek użył pierścienia i zobaczył, ile mam w sobie miłości. Świeciłam całą na różowo.
- Jesteś cała przepełniona miłością. Większą namiętność niż w Romeo i Julii, Tristannie i Izoldzie. Czysta poezja - rzekł wujek.
Delikatnie się uśmiechnęłam
- Jesteś smutna - zauważyła ciocia siadając obok mnie - Coś cię trapi?
- Przed moim uprowadzeniem miałaś wizję. O mnie i o nim. Co dokładnie widziałaś?
Trochę się zawahała.
- Widziałam was szczęśliwych i zakochanych. Dlatego chciałam, by cię uprowadził. Nic nie jest stracone.

Po 3 godzinach pojechałam do domu. Byłam wyczerpana, ale i szczęśliwa. Jednak ta wizja była dobra, a nawet super. Tylko kiedy to się spełni? Tego nie wie nikt. Wjechałam na podjazd i weszłam do kuchni. A tam.... niespodzianka! Siedziała Rose i czytała gazetę. Zamknęłam drzwi i podniosła na mnie wzrok. Szybko wstała i mnie przytuliła.
- Udusisz - zażartowałam.
Odsunęła się z uśmiechem.
- Czekaliśmy na ciebie z 2 godziny. Piper powiedziała, że jesteś u Phoebe. Doctor czeka na ciebie w twoim pokoju.
Spojrzałam zaskoczona.
- U mnie w pokoju? Ciekawe. Myślał o mnie przez ten tydzień?
- Sama go spytaj. - rzekła z uśmiechem.
Poszłam pewnym krokiem do pokoju. Zatrzymałam się przed nim. Zawahałam się. Zapukać czy normalnie wejść? Chwila, to mój pokój, mogę robić to, co mi się podoba. Weszłam tam i zobaczyłam TARDIS. Siedział przy biurku i patrzył na mnie z uśmiechem..
- Przepraszam, że długo musiałeś czekać, ale eksperci od miłości chcieli ze mną porozmawiać - wyjaśniłam zamykając drzwi
- Rozumiem. - odparł wstając - Co ci powiedzieli?
- Dobrze wiesz co - rzekłam podchodząc do niego- Musisz wiedzieć, że nigdy żadna Halliwell nie ukrywała tak długo swojego uczucia. Jesteśmy wręcz rekordzistami. 1,5 roku. Chciałam ci to powiedzieć już dawno, ale serce mi podpowiadało, że to jeszcze nie czas.
  -Tak samo jak u mnie - rzekł - Dwa serca mówiły mi, że pora to powiedzieć, ale subtelnie. Dlatego robiłem malutkie kroczki: pomagałem w czarowaniu, pomagałem ci w prowadzeniu TARDIS i uczyłem wszystkiego.
Kiwnęłam powoli głową. Wzięłam głęboki oddech i rzekłam.
- Więc chyba nadszedł czas, byśmy przyznali się do swoich własnych uczuć.
- Też tak myślę. Kobiety mają pierwszeństwo.
Zachichotałam i mi zawtórował.
- A więc. Doctorze, nasz dobry kosmito, którego prawdziwe imię to Bazyli. Kocham cię od dnia, kiedy uratowałeś mnie z Czarnej Dziury, czyli dokładnie rok i trzy miesiące temu. Kiedy ciebie widzę, staje się najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Patricio Prudence Halliwell, Strażniczko Żywiołów, czarownico z rodu Warren. Strażniczko 10 planet i Ambasadorko 9 planet. Kocham cię od momentu, kiedy uratowałaś nas z rąk Źródła. Równe 1,5 roku. Kiedy cię widzę, moje serca biją w zastraszającym tempie. Cały czas widzę cię uśmiechniętą, twój błysk w oku, kiedy coś robisz lub naprawiasz - położył mi również na barkach - Kocham ci nad życie.
Bez słowa zaczęłam go całować. Oddawałam to z namiętnością. Położyłam się na łóżku, a on na mnie. Ściągnęłam mu kurtkę, a on mi rozpinał koszulę. Spędziliśmy ze sobą swój pierwszy raz.

Dziękuję, że tyle osób to czyta. Mam pomysł co do kolejnej powieści, tym razem o Czarodziejkach i X-Menach. Co o tym sądzicie? Piszcie do mnie na priv lub wpisujecie w komentarzach.

Czarodziejka i Doctor Who - początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz