Siedzieliśmy u babci Penny przez cały tydzień. Dzisiaj mamy wyjeżdżać, bo już się lepiej czuję. Nie odzyskałam jeszcze mocy, dopiero będę mieć wszystkie jutro. Na razie mogę orbować, ale tego nie pokażę, bo w tych czasach nie było jeszcze takich hybryd. Była tylko ciocia Paige, ale miała jeszcze roczek i nikt nie wiedział o jej istnieniu oprócz babci. Opowiadała mi wczoraj, jak za nią tęskni i że żałuje, że wpadła na taki beznadziejny pomysł oddania jej do adopcji. Pocieszałam ją, ze to się kiedyś zmieni i wszyscy będą szczęśliwi. Odwiedził nas nawet mój ojciec, Leo. Chciał osobiście poznać Czarodziejkę Żywiołów. Podrywał i mnie i Rose, co było bardzo niesmaczne. Naprawiłam też parę rzeczy w tym domu, bo były nieźle zepsute. Naprawiłam pralkę, suszarkę i mikrofalę. Doctor patrzył się z zainteresowaniem, jak to robię. Może zmieni o mnie zdanie i pozwoli chociaż raz naprawić TARDIS lub poprowadzić. Bardzo chciałam,żeby mnie tego wszystkiego nauczył, ale cały czas mi odmawia. Cóż zrobić, skoro jest taki uparty?
Siedzieliśmy teraz w salonie i piliśmy pożegnalną kawę. Wczoraj pomagałam babci robić ciasto. Uważa, że powinnam otworzyć sklep cukierniczy lub być kucharką, bo mam do tego rękę jak do naprawiania zepsutych urządzeń.
- Szkoda, że musicie już lecieć. Tak dobrze się z wami rozmawiało. A już zwłaszcza z tobą - powiedziała rozżalona biorąc mnie za ręce.
- Też chciałabym dłużej zostać, ale galaktyka i Ziemia nie ocalą siebie same.
- Mogę chociaż ostatni raz przejrzeć twoje Księgi, proszę?
- Pewnie, już przynoszę.
Mówiąc to wstałam i ruszyłam w kierunku strychu. Na piętrze czułam, jak ktoś mnie obserwuje, więc przyspieszyłam kroku. Kiedy wchodziłam na strych, ktoś mnie złapał ramionami za szyję i wysyczał do ucha.
-Zemsta jest słodka.
O cholera jasna, to Rennek. Walczyłam z nim w XVI wieku, kiedy chciał zabić królową Elżbietę i przejąć władzę w Anglii wraz z demonami niższego szczebla. Wygrałam i obiecał, że się zemści. Musiał mnie śledzić, kiedy byłam na Ziemi. Wyorbowaliśmy w czarnych orbingach i pojawiliśmy się w jakieś opuszczonej fabryce. Rzucił mnie na podłogę, gdzie po drodze zniszczyłam stolik, na którym były ostre narzędzia, które skaleczyły mnie w nogi. Kucnął obok mnie i wbił zatrutą strzałę w brzuch. Syknęłam z bólu.
- ile to lat się nie widzieliśmy, prawda? Stęskniłem się za tobą - powiedział kręcąc strzała w moim brzuchu.
- Ja za tobą wcale - odparłam.
-Czy to tak ładnie oszukiwać swoich bliskich, Patricio Prudence Halliwell? Wiesz, ze w tym roku nie istniały tka potężne hybrydy jak ty? Dopiero twoja imienniczka zmieniła te zasady wraz ze swoim Duchem Światłości, a parnaście lat później twoi rodzice, Piper Halliwell i Leo Wyatt, którego szczerze nienawidzę. Czy to u was rodzinne?
Zaczął mocniej kręcić tą strzałą i równocześnie wbił następną. Nie wytrzymałam i krzyknęłam z bólu. Szybko zakrył mi usta ręką.
Perspektywa Wyatta
Leżałem u siebie w łóżku i zastanawiałem się, jak przeprosić rodziców za swoje zachowanie. Też chciałem przeprosić siostrę, ale nie odbierała ode mnie telefonów. Nie dziwię się, nigdy nie była tak wkurzona jak teraz. Dziwne, ale czuję, że jest lub grozi jej niebezpieczeństwo. Chciałem o tym powiadomić rodziców, ale oni już mi nie wierzą. Postanowiłem sam to sprawdzić. Znalazłem w Księdze zaklęcie, które może ją do nas sprowadzić. Wziąłem jakąś książkę i wyszedłem z pokoju. Byłem już prawie na strychu, ale tata mnie zauważył.
-Wyatt, gdzie idziesz?
- Idę na strych pouczyć się na sprawdzian z biologii. Tam lepiej jest mi się skupić - szybko skłamałem.
- Dobra, nie siedź tam tak długo. Później weź się za matmę.
Kiwnąłem głową i pobiegłem na strych. Otworzyłem szybko Księgę, utworzyłem krąg ze świec i powiedziałem zaklęcie. Pojawiły się kolorowe orbingi, które zmieniły się w siostrę. Była całą zakrwawiona, miała w brzuch wbite 4 strzały Ducha Ciemności. Popatrzyła na mnie mglistym wzrokiem i szepnęła
-Dziękuję.
Po tym zamknęła oczy i przestała szybko oddychać. Ona umarła. Zacząłem wołać tatę, który szybko przybiegł. Gdy zobaczył, co się stało, oniemiał. Szybko jedna wytrzeźwiał i podbiegło do niej wyciągając strzały.
-Wyatt, idź do siebie. PAIGE!!!!!!!!!!!!
Szybko pobiegłem do siebie, wskoczyłem na łóżko i zacząłem płakać. Drugi raz dzięki siostrze się rozpłakałem. Nie wiem, ile minęło minut, ale ktoś wszedł do mojego pokoju i mnie przytulił. to była mama.
- Czy Patty żyje? - wychrypiałem.
- Tak, ocaliliśmy ją w ostatniej chwili. Odesłaliśmy ją z powrotem. Obiecała, że pewnego dnia przyleci i wlepi ci taką karę, że zapamiętasz ją do końca swojego życia.
- Wiem o tym - rzekłem - ale najważniejsze jest, że moja siostra żyje.
Mama tylko się delikatnie uśmiechnęła
Perspektywa główne bohaterki
- Do jasne Anielki, chcę tylko raz ci pomóc naprawić statek kosmiczny, a ty nie chcesz,bo mogę coś zepsuć? - spytałam wkurzona.
- Zgadza się - odparł spokojnie.
- W swoim życiu naprawiłam już ponad 30 samochodów, naprawiam wszystko w domach swojej rodziny, udzielam korepetycji... Co mam jeszcze pokazać, żebyś zauważył, że chcę ci pomóc?
Ruszyliśmy z mojego domu jakieś pół godziny temu i przez ten czas kłóciłam się z nim o to.
- Spokojnie, Patricia. Chcę, byś robiła to, co czarownice potrafią robić.
w tej chwili cholernie przeszkodził. Nawet Rose to zauważyła i wykaszlała słowa
- Przesadziłeś.
Ale skoro chce tego, to proszę, odejdę w stylu czarownicy.
- Dobrze, zrobię to, co czarownica potrafi robić - odparłam ze słodkim uśmiechem
Zeszłam na dół i zaczęłam robić eliksir teleportujący w dymie. Tym razem przeszkodził. Nie mam zamiaru pomagać egoiście, który niczego nie chce uczyć. Adios. Lecę do domu, by tam dać popalić c rodzeństwu, a już zwłaszcza Wyattowi. O, będzie się działo, uwierzcie mi😈😈😈😈😈😈😈
CZYTASZ
Czarodziejka i Doctor Who - początek
FanfictionMoja opowieść, jak sam tytuł wskazuje, jest o Czarodziejce Żywiołów, Patricii Halliwell, najstarszej córce Piper Halliwell i Leo Wyatta. Spotyka ona tajemniczego mężczyznę, który mówi jej, że potrzebuje jej w kosmosie, przyszłości, teraźniejszości i...