Bystra, uprowadzona i niewinna

64 2 0
                                    

Siedziałam w Szkole Magii i szukałam jakichkolwiek informacji na temat  kosmitów i kosmosu. Niestety, nic nie znalazłam. Pisało tylko o tym, w jaki sposób został stworzony kosmos, ale nic o kosmitach. Usiadłam załamana na sofie w bibliotece i zaczęłam myśleć o nim. Mój instynkt podpowiadał, że on specjalnie wybrał nasz dom, by zobaczyć, czy są tu bystre i lekko sarkastyczne osoby. I natrafił na mnie. Coś czuję, że go jeszcze tutaj spotkam, ale tym razem, by do czegoś konkretnego mnie namówić. Do czegoś dobrego, co pomoże innym.
Westchnęłam zrezygnowana i zaczęłam kartkować kolejną książkę o planecie, kiedy wszedł mój tata, Leo. Jest dyrektorem tej Szkoły. Od zawsze mieliśmy złe kontakty, bo byłam dla nich niespodzianką. Urodziłam się zanim moja mama i ciocie dowiedziały się, że są najpotężniejszymi czarownicami wszechczasów. Kojarzę ciocię Prue, ale nie chcę o tym teraz myśleć. Niektóre wspomnienia są za bardzo bolesne, by je wspominać. Ojciec próbuje polepszyć ze mną kontakty, ale marnie mu to wychodzi.
- Hej, jak ci idą poszukiwania?- spytał siadając obok mnie i wytrącając z moich myśli.
- Tak jak 2 godziny temu i 4 godziny wcześniej..... Nic nie znalazłam - rzekłem trochę wyczerpana odkładając książkę na stolik. - Nie wiem czemu, ale coś czuję, że dzisiaj do nas przybędzie. Bardziej do mnie.
- Skąd masz taką pewność? - spytał minimalnie zaskoczony i zaciekawiony.
- Tak mi podpowiada instynkt. - odparłam - on nigdy mi nie zawiódł.
- Wiem. A co ci teraz podpowiada?
- Że ta wizyta będzie w dobrej wierze. Że będzie chciał mnie do czegoś namówić dla lepszego dobra - rzekłam szczerze i w zamyśleniu.
Tata bez słowa się do mnie przytulił. Po 5 latach się przełamał i sam z siebie się przytulił. Zaskoczona i szczęśliwa takim obrotem spraw odwzajemniłam uścisk.
- Podpowiada mi też, że muszę się napić bardzo mocnej kawy, by przetrwać noc u cioci Phoebe.
Tata zachichotał tak jak ja. Mam nocować u cioci, niby dla mojego bezpieczeństwa. Ale ja wiem, że się pojawi. Znając ciocię, to będzie mnie bombardować pytaniami o jego wygląd, charakter i tylko Bóg wie, o co jeszcze zapyta. Tag się odsunął i powiedział z uśmiechem
- Lepiej się napij bardzo mocnej kawy, bo znając naszą empatkę, będzie cię maltretować całą noc.
- Tego właśnie się najbardziej obawiam- rzekłam z lekkim przestrachem wstając z sofy - Chyba napiję się mega mocnej kawy lub czegoś innego i bardziej mocniejszego. Dobra, lecę się szykować psychicznie na spotkanie z ekspertką od miłości.
Mówiąc to, wyszłam tanecznym krokiem ze szkoły.

Jak i ja, jak i ojciec mieliśmy rację. Maltretuje mnie do tej pory, czyli do 2 nad ranem. Kuzynki nocują dziś u Kat i Tam, a wujek Coop poleciał z misją swatania ludzi. Od tego są kupidyni, prawda? Siedziałyśmy na kanapie w salonie i piłyśmy herbatę z mięty, by tak szybko nie zasnąć. Wielkie dzięki, ciociu. Dokańczałam właśnie po raz setny moje spotkanie z  nim.
- ..... i był bardzo zdziwiony, że mam 19 lat. I na tym się ta fantastyczna przygoda kończy, ciociu. - rzekłam tłumiąc ziewnięcie.
- Szkoda, że go nie zobaczyłam - rzekła załamana.
- Mogłaś poczekać jeszcze godzinę - odparłam z delikatnym uśmiechem.
- Durna kosmetyczka - rzekła z frustracją.
Zaśmiałam się cicho. Ciocia w odpowiedzi chwyciła mnie za rękę i dostała wizji. Po chwili otworzyła oczy i rzekła poważnym tonem.
- Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale daj się uprowadzić
Spojrzałam na nią pytająco. Miałam się zapytać, czemu niby mam na to pozwolić, ale usłyszałyśmy ten sam teleport, co ja wcześniej. Wstałyśmy i czekałyśmy aż wyjdzie. Ciocia była w siódmym niebie, kiedy on wyszedł.
- Znam to uczucie - szepnęła do niej. Potem powiedziałam do niego - Witaj z powrotem, Doctorze. Naprawiłeś już TARDIS?
- Tak, już naprawiony - rzekł z uśmiechem - Myślałem nad pewną rzeczą przez bardzo długi czas, aż w końcu odkryłem to, co mnie nurtowało.
- Słucham? - spytała zaskoczona ciocia.
- Odkrył to, co go nurtuje- wyjaśniłam jej po ludzku - A więc...
- Ty mnie nurtujesz i zadziwiasz, Patricio - rzekł podchodząc do mnie z błyskiem w oku.
- Słucham??? - spytałam tak samo zaskoczona jak wcześniej ciocia, a może i bardziej.
- Z twoją wiedzą i umiejętnościami zdziałamy wiele - kontynuował - Jesteś tak samo mądrą i inteligenta jak Einstein, Skłodowska-Curie, Sokrates i wielu innym. Poleć ze mną. Zdziałamy wiele. Uratujemy wiele istnień nie zmieniając biegu historii. Odwiedzimy inne światy, przeszłość, przyszłość jak i teraźniejszość. Odwiedzimy też odległe galaktyki. Pomyśl nad tym.
On był bardzo przekonujący kto cholernie. Bardzo chciałam z nim podróżować, ale nie mogłam zostawić rodziny. Kto pomoże im zabijać demony? Kto będzie pomagał prowadzić restaurację mamy? Kto będzie dawał korepetycje rodzeństwu i kuzynostwu?
- Widzę, że się wahasz  - zauważył - Zróbmy tak. Zadań ci zagadkę, którą wymyślił sam Einstein. Jeżeli odpowiedz dobrze, to zostajesz, a jeżeli odpowiesz źle, to lecisz ze mną. Może tak być?
- Tak - odparła szybko za mnie podekscytowana ciocia.
- Dziękuję za odpowiedź, Patricia - rzekłam z sarkazmem.
  - No co, zawsze chciałam znać odpowiedź na to pytanie. Wreszcie się tego dowiem.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego.
- Proszę, mów tę zagadkę.
Zaczął ją mówić, a mój mózg zaczął się gotować. Cholera, trudna ta zagadka. Ale co się dziwić, wymyślił ją sam Einstein. Cioci też się udzieliło, bo zaczęła coś bazgrolić na kartce. Zaczęłam główkować przez 2 minuty, aż w końcu odpowiedziałam
- Właścicielem rybek jest Niemiec, który mieszka w zielonym domku i pali fajkę.
- Na serio? - spytałam załamana ciocia
- Także odpowiedź brzmi: nigdzie z tobą nie lecę, Doctorze.
Załamany zaczął wchodzić do TARDIS. Podeszłam do cioci i zaczęłam tłumaczyć.
- To jest dość prosty algorytm, za chwilę ci go pokażę.
Miałam zamiar już coś napisać, ale zauważyłam na ręką coś w rodzaju kajdanek, ale były trochę mniejsze. To był magnez i to dość silny.
- Tylko spróbuj - ostrzegłam go.
Stał przy komputerze bardzo z siebie zadowolony.
- Przykro mi, ale bez ciebie nie dam rady uratować wielu istnień - rzekł poważnie wpisując jakieś kody na komputer.
Spojrzałam z przerażeniem na ciocię, która szepnęła do mnie mrugając
- Powodzenia w misjach.
Wtedy coś mocnego pociągnęło mnie do środka statku kosmicznego i walnęłam plecami w metalową ścianę. Jęknęłam z bólu.
- Potrafisz zadowolić kobietę - sarknęłam wkurzona.
Podszedł do drzwi i je zamknął. Potem podszedł do mnie i za pomocą jakiejś metalowej różdżki uwolnił mnie od tych kajdanek. Zaczęłam masować zbolałe nadgarstki.
- Przepraszam, ale nie miałem innego wyjścia - rzekł - Jak ci się podoba wnętrze TARDIS?
- Imponujące, muszę przyznać. Gdzie teraz lecimy?
- Do lat 70-tych. Jest tam dziewczyna równie inteligenta jak ty. No, może mniej. Ma na imię Rose - odparł wpisując dane do komputera. - Rozgość się, za chwilę będziemy na miejscu.
Zeszłam na niższe piętro, gdzie usiadłam na ostatnim schodku. Dostałam SMS-a. To było od mamy. Była nieźle wkurzona :" Patricio Prudence Halliwell, masz w tej chwili wracać do domu. Wiem, że cię ekscytuje ratowanie świata i kosmosu, ale masz również obowiązki w domu, w szkole, jak i w praktykowaniu magii. Wiem, że nie jesteś pacyfistką jak Duchy Światłości, ale zrozum, że się o ciebie martwimy. My, czyli twoi rodzice. Odpisz, jak będziesz miała czas". Nieźle, nigdy tak się nie rozpisał.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Doctor z wyższego piętra.
Wstałam z cichym westchnięciem i wyszliśmy na ciemną ulicę, gdzie nie było widać żadnej żywej duszy. Jednak widziałam, jak podchodzi do nas powoli zainteresowana ładna blondynka z niebieskimi oczami.
- Przepraszam, ale kim jesteście? - spytała zaciekawiona.
- Ja jestem Doctor, a to jest.....
Zaczął jeszcze co mówić, ale go nie słuchałam. Zauważyłam na rogu małą księgarnię. Odeszłam od nich i weszłam do sklepu. W środku nikogo nie było oprócz kasjera, który nawet nie podniósł na mnie wzroku, kiedy weszłam. Podeszłam do pułki,  gdzie były duże i grube zeszyty. Wzięłam cztery w kolorze żywiołów, które władam. Będę tworzyć swoje własne Księgi, tak jak moje przeszłe wcielenie. Podeszłam do kasy, by zapłacić. Była też tutaj wystraszona dziewczyna. Za pomocą wody zajrzałam do jej umysłu i zobaczyłam, że jest śledzona przez niebezpiecznego demona wyższego rzędu. Zapłaciła i szybko wyszła. Postanowiłam ją śledzić. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. W prawym zaułku usłyszałam krzyki i szamotaninę. Szybko tam pobiegłam i zobaczyłam, że ją dusi.
- Czy to ładnie napastować damę w ciemnym zaułku? - spytałam, by zwrócić na siebie uwagę demona.
Odwrócił się do mnie puszczając ją.
- Kolejna wiedźma - warknął - i to znacznie potężniejsza od tej. Wolę ciebie zamordować.
Mówiąc to, rzucił w moją stronę kulą ognia, którą zgrabnie przechwyciła.
- Powiększyć czy nie powiększyć. Oto jest pytanie - zastanawiałam się z filozoficzną miną - a co mi tam, powiększyć.
Powiększyłam ją 10-krotnie i spłonął w męczarniach. Podeszłam do niewinnej i zamarłam. To była babcia Patty. To po niej odziedziczyłam to piękne imię. Tylko szkoda, że nie moc. Pomogłam jej wstać.
- Dziękuję ci za pomoc - rzekła z uśmiechem - gdyby nie ty, to on by mnie zabił.
- Nie ma za co - rzekła z bladym uśmiechem - wiem, że jesteś wiedźmą. Czemu nie użyłaś swoich mocy?
- Jestem w ciąży i gdy ją używam, to jest mi strasznie niedobrze. Maleńka nie lubi, gdy zamrażam czas.
- Rozumiem. Proszę spróbować herbaty z imbirem, miodem i cytryną i do tego krakersy. Słyszałam, że to pomaga.
Tak naprawdę to było ulubione jedzenie cioci Prue.
- Na pewno spróbuję - odparła z uśmiechem.
Wyszłyśmy z uliczki i już na mnie czekali.
- Muszę już iść. Moi przyjaciele na mnie czekają.
Uszłam kawałek i usłyszałam jej głos i poczułam jej dłoń na mojej.
- Poczekaj. Jak masz na imię? Ja jestem Patricia. A ty?
Co tu wymyśleć??? Chciałam jej powiedzieć prawdę, ale nie mogę.
- Prudence. Moje imię to Prudence. - powiedziałam patrząc jej w oczy.
Delikatnie się uśmiechnęła.
- Mam już drugi powód, by nazwać tak moją córkę. Jak dorośnie, opowiem jej o podanej pani, która uratowała ją i jej maleństwo z rąk niebezpiecznego pana.
- Tej pani będzie bardzo miło - odparłam z uśmiechem - przepraszam, ale się spieszę.
Kiwnęła głową i poszła w swoim kierunki. A ja ruszyłam na kolejne niesamowite przygody i tajemnice do odkrycia.

Czarodziejka i Doctor Who - początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz