Minął już rok odkąd wróciłam na misje. Wczoraj udało nam się złapać ziemiankę, Kasandrę, która byłą zazdrosna o mnie i o Rose, już zwłaszcza o mnie. Obdarli ją ze skóry.
Siedziałam ja zwykle w TARDIS i uzupełniałam Księgi Żywiołów. Byłam sama i mi się nudziło. Wtedy ktoś z łaski swojej wszedł. To była Rose.
- Patty, chodź do muzeum. Tam mówią o rycerzach z XVII wieku. Jest bardzo ciekawe - zachęcała - Mówią też o zaklętym rycerzu.
- Już idę - odparłam zamykając Księgi - Ta bezczynność mnie dobija.
Wyszłyśmy na plac i poszłyśmy do tego muzeum. Byliśmy w latach 20-tych. Podeszliśmy do Doctora i słuchaliśmy przewodnika.
- Ten oto obraz został namalowany pod koniec XVII wieku prze nieznanego artystę. Portret przedstawia rycerza Armonda von Buffet'a, który był najlepszym wojownikiem króla Filipa XVI. Lecz któregoś dnia opanowała go chęć władzy i zamordował z zimną krwią króla i jego królową. Zabili go inni rycerze, którzy przebili jego ciało ponad 50 sztyletami. Jego grób leży teraz we Francji. Według legendy, duch tego rycerza mieszka w tym obrazie i pragnie zemsty....
Dalej go nie słuchałam, bo zobaczyłam, jak ten duch wychodzi z obrazu. Był bardzo wściekły. Całe jego ciało jest przebite. Leje się krew. Miał długie czarne włosy i równie ciemne oczy, które ziały żądzą zemsty i szaleństwa. Patrzyłam przerażona, jak wyciąga miecz z pochwy i przebił serce przewodnika, który chwycił się za serce i umiera.
- Nie!!!! - krzyknęłam przerażona.
Podniósł na mnie wzrok i podszedł powoli.
- Kolejna czarownica - warknął - Zemszczę się na wszystkich, co mi to zrobili. A zacznę od rodziny króla.
I zniknął. O cholera jasna.
- Doctorze, Rose. Czeka nas kolejna wyjątkowa misja - szepnęłam.
Ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam przeszłe wcielenia mamy i cioci Prue.
- Możemy pomóc? - spytała z uśmiechem babcia.Polecieliśmy do ich domu i zaczęliśmy główkować.
- Ten rycerz był uwięziony w tym obrazie przez czarownicę, by nie wyszedł z niego i nikogo nie skrzywdził - rzekłam wchodząc na strych - To była bardzo potężna klątwa bardzo silnej czarownicy.
- Masz jakieś podejrzenia? - spytała ciocia.
- Tak, ale to chyba nie ona - rzekłam kartkując Księgę - Nie ma jej zapisanej. Poproszę mamę, by przysłała tutaj z przyszłości Księgę Cieni. Przepraszam.
Wyszłam na korytarz i zaczęłam dzwonić do mamy. Odebrała po 3 sygnałach.
- Hej, kochanie. Co słychać? - spytała zaciekawiona.
- Dobrze. Korzystacie z Księgi Cieni?
- Nie, a coś się stało?.
- Zły duch chce się zemścić za to, co pewna czarownica i byli przyjaciele mu zrobili - wyjaśniłam w skrócie - Kojarzysz takiego rycerza jak Armond von Buffey?
- Nie, ale zapytam taty. A jaka to klątwa?
- Duch uwięziony w obrazie - rzekłam - Podejrzewam Nell.
- Rozumiem. Zaraz ci wyślą. Uważaj na siebie.
- Dzięki. Pa.
Rozłączyłam się i weszłam z powrotem na strych.
- Czy w tej Księdze jest napisany eliksir, jak zaprowadzić ducha do czarownicy, śmiertelny tonik i zaklęcie do niego?
- Nie - rzekła babcia - Po co ci tonik?
- Tylko duch czarownicy może pokonać złego ducha - powiedziałam spokojnie.
Wtedy pojawiała się gruba Księga Cieni. Podeszłam do niej i zaczęłam kartkować.
- Łał, bardzo się zmieniła - rzekła ciocia - Kto ją tak uzupełnił?
- Babcia Penny i Czarodziejki - odparłam - Znalazłam.
Zaczęłam czytać po łacińsku. Ktoś wszedł na strych, ale nie zwracałam na to uwagi.
- To nie Nell - rzekłam załamana - Nell też uwięziła czarownika w obrazie za zdradę. Uwolnić go można zaklęciem po łacińsku.
- To znów jesteśmy w kropce - stwierdziła ciocia.
- Nie do końca - wtrącił Doctor - Patricia ma moc wody i może wywołać wizję. Możemy wrócić do muzeum, dotknąć obrazu i wtedy się dowiesz, jaką wiedźmą to zrobiła.
- Masz rację, Doctorze. Możecie dalej szukać tych niewinnych ludzi, a my pójdziemy do muzeum - rzekłam.
Telefon mi zawibrował. To był SMS od taty. Zrobiłam wielkie oczy.
- Nie trzeba jechać do muzeum po wizję. Wiem, czemu do mnie podszedł. Prudence Warren go zaklęła za to, że zabił wiele ludzi i to, że zabił jej męża.
- Czuje naszą więź z nią. Doctorze, znalazłeś niewinnych? - spytała ciocia.
- Tak. Proponuję, by któraś z nas poleciała ze mną po niego, a ktoś inny na grób, by go tutaj przywołać - rzekł Doctor.
- Ja zostanę z Patricią - odparła babcia podchodząc do mnie - Phoebe, proszę,płeć z nim tą dziwną maszyną do niewinnego i wytłumacz wszystko jak najdelikatniej.
Kiwnęła głową i wyszli na korytarz. Zaczęłam kartkować szukając tych zaklęć i eliksirów.
- Więc, któraś z nas musi umrzeć, by go odesłać do piekieł? - spytała babcia niepewnie.
- Tak, ale najpierw trzeba dać mu znać, gdzie nas szukać - odpowiedziałam pokazując jej eliksir - A później zrobimy śmiertelny tonik, który zadziała po 2 minutach, następnie jako duch wypowiem zaklęcie na.....
- Czemu ty? Jesteś za młoda na to - powiedziała trochę oburzona babcia.
- Robiłam to już nie raz - odparłam - Wiem, jak to się robi. Czekamy na nich czy robimy wywary?
Wzięła Księgę, chwyciła mnie za rękę i zeszłyśmy na dół do dziadka Gordona i Rose.
- Co wymyśliłyście? - spytała Rose.
Spojrzałeś my na siebie znacząco. Babcia westchnęła i zaczęła mówić nasz plan.
CZYTASZ
Czarodziejka i Doctor Who - początek
FanficMoja opowieść, jak sam tytuł wskazuje, jest o Czarodziejce Żywiołów, Patricii Halliwell, najstarszej córce Piper Halliwell i Leo Wyatta. Spotyka ona tajemniczego mężczyznę, który mówi jej, że potrzebuje jej w kosmosie, przyszłości, teraźniejszości i...